niedziela, 10 listopada 2013

Chapter VIII: " Lecz co chwilę później zobaczyłem, zabijało mnie od środka...."

Chapter VIII 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~Niall~~ 
Siedziałem sobie w hotelowej stołówce i jak co dzień zamawiałem podwójne expresso. Nie żebym lubił expresso. Nie rozumiem jak ludzie mogą pić to świństwo. Ja kupuję je tylko dla Kitty. Och... Kitty.



Wiedziałem, że to miłość, odkąd potknęła się i wylała na mnie taką właśnie kawę. Widać było po niej, że jest jej strasznie głupio, ale ja bym wtedy jej wszystko wybaczył. A najlepsze jest to, że Kitty też przyjechała tutaj na wakacje, a sama mieszka w Londynie. Sączyłem właśnie expresso, kiedy ujrzałem jej sylwetkę zbliżającą się ku mnie. Moje serce zaczęło szybciej bić, oddech zrobił się szybszy a po ciele przeszły mnie przyjemne dreszcze. Uśmiechnąłem się do niej. Oczywiście odwzajemniła uśmiech. Zamówiła expresso i usiadła stolik dalej. Patrzyłem się cały czas na nią. Lecz co chwilę później zobaczyłem, zabijało mnie od środka.....
[...]
-Ale, Niall co się stało? 
-Zayn, ona całowała się z innym. 
-Znasz go? Niall do cholery mów coś!
-To, to był... Justin. 
-Niall kurde, jaki Justin? Ty chyba nie mówisz o Bieberze. Horan prawda?
-Niestety tak. Mówię o nim.
-Boże jeszcze tutaj go brakuje. Teraz gdy Lea jest szczęśliwa z Harrym, po tym jak słyszała, że ty zakochałeś się w innej, on musiał się pojawić.
-Co?! - podniosłem głos. Tak nie mogło być. O co do cholery Zaynowi chodziło. Jak to Lea, jest szczęśliwa z Hazzą? Przecież to ja jestem jej chłopakiem. - Zayn, o czym ty mówisz?! Jak to Lea jest z Harrym? - mój głos powoli się opanował, ale w środku wszystko we mnie buzowało - Przecież, to ja jestem jej chłopakiem.
-Ale, Niall przecież ty jesteś tylko udawanym chłopakiem. A ona jest teraz szczęśliwa z Harrym.

~~Zayn~~
(włącz to)
-A ona jest szczęśliwa z Harrym. Szczególnie, że nosi.....
Natychmiastowo ugryzłem się w język. Przecież jak bym to powiedział, to Lea i Perrie, by mnie zabiły. Usłyszałem tylko głośny trzask drzwiami. Nie rozumiem dlaczego Horan się tak wkurzył. W końcu powiedział mi, że już nic nie czuje do Lei no i, że zakochał się w Kitty. Już za bardzo tego nie rozumiem. Chciałem porozmawiać z Perrie.
[...]
-Ale o co dokładnie poszło?
-No rozmawiałem z Niallem i powiedziałem mu, że Lea jest teraz szczęśliwa z Harrym. A on wyszedł trzaskając drzwiami. Nie wiem o co mu chodziło. Przecież sam powiedział mi, że podoba mu się Kitty.
-No w sumie tak, ale chyba sam mówił, że widział jak całowała się z Justinem.
-No tak. Ale to czemu by się tak wkurzył?
-Zayn, nie mam pojęcia. A tak w ogóle to jak wrócimy to muszę iść na badania. I wreszcie mogliśmy wybrać imię dla naszej kruszynki - wskazała na brzuch -
-A może zrobimy to jak już wrócimy?
-Dobrze.

~~Lea~~

Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Teraz wiem, że dobrze zrobiłam dając Stylesowi szansę. Opiekuje się mną i widać, że mu na nas zależy. 
-Lea pójdziemy się przejść po plaży? 
-Jasne, to daj mi chwilkę tylko się przebiorę.
[...]
-Ale tutaj jest ślicznie. Harry proszę usiądziemy? Chociaż na chwilkę. 
-No dobrze. 
Te widoki. Tutaj jest tak ślicznie. Bardzo się cieszyłam, że Hazz zgodził się na chwilkę usiąść. Objął mnie ramieniem. 
-Harreh, ale ja tak na prawdę to jestem z Niallem. Nie powinniśmy się tutaj przytulać. 
-Właśnie nie. Niech zobaczą, że jesteś moja, a nie jego. A później, że nosisz moje dziecko. 
-Harry a co będzie dalej? - zapytałam opierając głowę na jego ramieniu - Co z nami? Co z dzieckiem? 
-Jak to co. Stworzymy cudowną rodzinkę. Weźmiemy ślub i będziemy mieć jeszcze dwójkę dzieci. Będziesz nosić moje nazwisko...
-A co z karierą? Co z moją trasą i płytą? 
-Moją karierą się nie przejmuj. Płytę nagrywasz od razu jak wrócimy z wakacji, a trasę możesz zacząć, a później ją przerwać. Beth chyba zrozumie. - Beth to moja menadżerka. Harry ma chyba rację. -
-A co później? Jak maluch się już urodzi?
-To jak się urodzi, to będziemy myśleć co dalej. A teraz cieszmy się, że jesteśmy tu wszyscy razem i, że mamy siebie.
-Tak masz rację. Ale... Ale ty mnie nigdy nie zostawisz, prawda?
-Nigdy w życiu.
-Wracamy już? Pewnie się o nas martwią.
-Jasne. Chodź tutaj...

(włącz to)
[...]
-Gdzie wy byliście?! Martwiliśmy się! Nie odbieraliście telefonów, ani nic!
Nakrzyczał na nas Lou. Ja zaczęłam się śmiać, dopóki Lou, nie spojrzał na mnie z miną mordercy. Od razu spoważniałam.
-Nie róbcie tak więcej. A teraz idziemy na kolację?
Wszyscy się zgodzili. Każdy zamówił sobie to na co miał ochotę. Ja, Perrie, Eleanor i Daniell, zamówiłyśmy naleśniki i do tego sok pomarańczowy. Liam, Lou, Zayn, Harry i Niall, postawili na gofry z sokiem jabłkowym. Niall dodatkowo zamówił sobie porcję frytek. Nie obyło się bez śmiechu. W sumie to każdy posiłek z 1D jest zabawny. Mój instynkt mówił mi abym się odwróciła. Tak też zrobiłam. Zobaczyłam tam idącego za rękę Justina z jakąś dziewczyną. Słyszałam tylko jak Irlandczyk powiedział: "To jest Kitty"


Nie znałam tej dziewczyny. W ogóle widziałam ją pierwszy raz na oczy. Nie wiem czemu, ale do moich oczu nabrały się łzy. Do Nialla też. Ale jemu o co mu chodziło? Nie wiem. Ja się nie dałam i nie pozwoliłam aby one wypłynęły. Lecz u Horana było gorzej. Wybiegł ze stołówki tak szybko chyba jak mógł. Pobiegłam za nim.
-Niall, czekaj!
Darłam się i biegłam najszybciej jak mogłam. Wreszcie dobiegłam do jego pokoju, ale niestety był zamknięty. Waliłam w drzwi z całych sił.
-Niall, otwórz. To ja Lea. Chcę pogadać.
-Nie chcę nikogo widzieć.
-Ale, Niall, proszę. Chcę ci pomóc i porozmawiać. Otwórz.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka :) Troszkę mi smutno bo były tylko 3 komentarze pod tamtym rozdziałem no ale cóż. Miałam wenę więc postanowiłam napisać dla was ten rozdział. Myślę, że się wam spodoba. Ale pamiętaj czytelniku:

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

Pozdrawiam :)
Asiek <33333


poniedziałek, 4 listopada 2013

Chapter VII - "Czułam się jakbym dostała z liścia w twarz..."

Chapter VII 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Perrie, możesz mnie zostawić na chwilkę samą? 
-No jasne. To jak by co to jestem u Zayna. 
-Dobrze. 
To było dla mnie trudne. Wyszłam na balkon. Oparłam się o poręcz i spojrzałam w dal. Widoki są piękne. Jak pomyślałam, że nie wiem czyje to dziecko, to po moim policzku spłynęła łza. A za nią kolejna i tak dalej. 


Aż wreszcie rozpłakałam się na dobre. Nie mogłam się uspokoić. Teraz się już pogubiłam. Moje serce należało do trzech. Do Nialla, Harrego i Justina. Ale kogo mam wybrać? Oto kurde jest pytanie. Kochałam ich wszystkich. Jestem młoda i to bardzo młoda. Mam robić karierę, a nie opiekować się dzieckiem. W dodatku czuję się jak dziwka. Usłyszałam, że ktoś wychodzi na drugi balkon, który wychodził od pokoju Harrego i Zayna. Schowałam się tak aby nikt mnie nie widział. Wiem, że nie ładnie podsłuchiwać, aleee....
-Zayn słuchaj ja już nie mogę tak dłużej. Wiem, że Simon mi zaufał, że nie miałem jej skrzywdzić, alee, ja kurde no. Zayn ja się zakochałem. I to nie chodzi mi teraz o Lee. Poznałem ją w tym hotelu.
Znieruchomiałam. Czułam jakbym dostała z liścia w twarz. Przecież on może być ojcem mojego dziecka! Nie może zakochać się w kimś innym. Łzy spływały mi po policzkach. Odwróciłam się żeby niepostrzeżenie wejść do pokoju. Niestety, zawsze muszę coś rozwalić. Uderzyłam łokciem w doniczkę, która spadła z parapetu. Leciała z 4 piętra i prawie uderzyła małego pieska będącego na spacerze ze swoim panem. 
-Lea? Co tutaj robisz?" 
-Niall? 
-Tak. Co tu robisz? Podsłuchiwałaś nas? 
-Nieeeee. Ja sobie tu tylko siedziałam. A jak wstałam to spadła doniczka. 
-Lea, proszę cię nie kłam. 
-Dobrze, może i coś słyszałam. No i co z tego? 
-Nic. Dobra ja spadam. 
Dlaczego? Rzuciłam się czym prędzej na łóżko. Znów zaczęłam płakać. Chyba ktoś usłyszał bo po kilku sekundach otworzyły się drzwi. 
-Lea, mogę na chwilkę? 
-Jasne, Harry. Siadaj. 
-Czemu płaczesz? Może chcesz abym cię przytulił? 
-Proszę, przytul. Boo, ja byłam na balkonie i tam też był  Niall i Zayn i oni rozmawiali. I  Niall powiedział, że podoba mu się inna dziewczyna. 


-Lea, proszę nie płacz. 
-A w dodatku, jestem w ciąży. 
-BĘDĘ OJCEM?  O jezu...
-Harry. Proszę cicho. Nikt nie wie. No oprócz ciebie i Perrie. 
-Ale to moje dziecko? 
-Najprawdopodobniej. A co z Niallem i umową? 
-Zobaczymy. Wrócimy z wakacji i pogadamy z Simonem. Lea, mi strasznie na tobie zależy. Kocham Cię. Może i jestem kobieciarzem, ale nigdy bym nie skrzywdził osoby którą kocham. Na prawdę, uwierz mi. 
-Wierzę Ci Harry, ale nie wiem co z Niallem. Będzie to wyglądać, jak bym była zwykłą dziwką, skaczącą między chłopakami. Mam prośbę. 
-No co tam? 
-Zawołasz Lou? 
-Jasne. Trzymaj się kocie. 
(włącz to
Chciałam porozmawiać z Louisem. Wyżalić mu się. Mimo tego, że ostatnio na mnie naskoczył, wierzę, że mi pomoże. Już sama nie wiedziałam co mam zrobić. Niall, przyznał się, że kocha inną, a Harry wyznał swoje uczucie do mnie. Najgorsze, że nie wiem czyje to dziecko. Nareszcie przyszedł Lou. 
-Chciałaś abym przyszedł. 
-Tak, Lou, chciałam pogadać. Jestem moim przyjacielem i wiem, że mogę ci się zwierzyć. 
-Bo taka jest prawda. Co się stało? 
Opowiedziałam mu całą zaistniałą historię z Niallem i Harrym, oraz to, że jestem w ciąży. 
-Kurde, szczerze? To nie wiem. Ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat. Jak coś to jedynie mogę pogadać z Harrym i upewnić się czy na pewno mówi prawdę, oraz z Niallem czy na serio się zakochał. Ale misiu, strasznie ci współczuję bo nie wiesz czyje to dziecko. A ty coś czujesz do Harrego. 
-Lou, po tej głupiej sytuacji która wynikła w moje urodziny, coś do niego poczułam. I zastanawiam się, czy przypadkiem to uczucie nie jest silniejsze od tego do Nialla. A najgorsze jest to, że może być tak, że będę z Harrym a jednak dziecko okaże się Nialla. To co wtedy mam zrobić? 
-Może po prostu od razu, powiedz wszystkim, że to dziecko Harrego. Niall może się nie domyśli. I wszystko będzie wtedy dobrze. 
-Może.... Lou, dziękuję. 


-Za co? 
-Za to, że jesteś. 
-Idziemy do wszystkich? 
-Tak, ale proszę nikomu nie mów i jak możesz to pogadaj z chłopakami. Będę wdzięczna. 
-No jasne. To chodź do Zayna, a ja pogadam wtedy z Hazzą. 
-Ok. 

~~Louis~~ 
-Harry, możemy porozmawiać? 
-No jasne. Co tam?
-Ale wolałbym na osobności. Pójdziemy do mnie?
-Spoko.
Ciężko mi było go o to spytać, ale obiecałem Lei. Jest dla mnie bardzo ważna. Jestem jej przyjacielem i muszę jej pomóc.
-Kurde, Harry. Ciężko mi zacząć temat, ale obiecałem. Słuchaj. Co tak na prawdę czujesz do Lei?
-Lou, słuchaj. Na prawdę zależy mi na Lei. Nie wykorzystam jej. Obiecuję, a w dodatku najprawdopodobniej nosi ona moje dziecko. Kocham ją Louis i nie wyobrażam sobie bez niej życia.
-Cieszę się Harry. Chciałem się upewnić, aby znów nie cierpiała. Za dużo już przeszła.
-Za dużo przeszła. Rozumiem cię, że ci na niej zależy, bo jesteś jej przyjacielem i nie chcesz aby cierpiała. Ale uwierz mi. Nie skrzywdzę jej.
-Mam nadzieję. Ale jeśli będzie płakała, i to będę łzy z twojego powodu, to nie żyjesz Styles.
-Dobrze. Dzięki stary.
-Spoko, będę trzymał za was kciuki, bo stwierdzam, że strasznie pasujecie do siebie. A teraz chodź wracamy do reszty.
(włącz to)
Byłem szczęśliwy, że Harry mówi prawdę. Wierzę mu, że jej nie skrzywdzi. Widać, że mu na niej zależy. Widać to w jego oczach. Będąc w pokoju powiedziałem Lei, że Harry nie kłamał. Ucieszyła się. Jej humor się trochę poprawił.

~~Następnego dnia~~
~~Lea~~
Wstałam dość wcześnie bo już o 6. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. A, że jestem dobrą przyjaciółką, naszykowałam też ubrania dla Perrie. Gotowa na nowy dzień, wyszłam na balkon. Zauważyłam, że obok też ktoś już nie śpi. Był to Harry.
-Hej Harry.
-O hej Lea. Mogę?
-Jasne chodź. W ogóle możemy pogadać?
-Spoko, siądziemy?
-Tak, tylko zamknę drzwi, aby Pezz się nie obudziła. Hazz, słuchaj, wiem o wczorajszej rozmowie z Lou i się cieszę. Razem - spojrzałam na swój brzuszek - podjęliśmy decyzję, że damy ci szansę.
-Na prawdę?!
-Tak głuptasie.
-Ale się cieszę.


-Z czego się tak cieszysz Harry? - spytała zaspana Perrie -
-Bo, Lea, dała mi szansę. A raczej kurde, no ona i dziecko. Dlatego jestem szczęśliwy.
-No to gratuluję stary.
-Perrie, ubrania masz naszykowane u mnie na łóżku. Nie musisz dziękować.
-Kocham Cię.
-Eeeej, bo będę zazdrosny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeejo. Wiem, bardzo dawno mnie tu nie było, ale jakoś za bardzo nie miałam czasu. Teraz będę starała się być systematyczna i dawać rozdział na tydzień. A jeśli coś mi wypadnie i rozdziału nie będzie, to od razu przepraszam. A no muszę dodać, że do powstania tego rozdziału przyczyniła się moja BFF. Napisała nawet mały kawałek i od dziś jest ona moją BETĄ i będzie i pomagać w pisaniu tego bloga. Czyli głównie będzie gadać co ma się zdarzyć dalej.

Co sądzicie o SOMF??? JA KOCHAM *--*  I podobnież pobiłyśmy REKORD.

Pozdrowionka

Asiek <33333