środa, 30 września 2015

Chapter XIII: ".. w końcu muszę poznać prawdę."

Chapter XIII:

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekundka a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :)
włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

** 8 tygodni później **
    Kolejne 8 tygodni spędziłam w tym samym miejscu. W szpitalnym łóżku. Powoli rozpoczynają się wakacje, co oznacza, że na dworze robi się coraz cieplej. Ja jedynie mogę wyglądać przez okno i podziwiać widoki szpitalnego dziedzińca.
    Nie mogę powiedzieć, że jestem tutaj samotna. Jest Thomas, który ze względu na mnie pracuje prawie codziennie. Przychodzi też Olivia. Oczywiście tylko wtedy, kiedy nie pracuje. Perrie odwiedza mnie przynajmniej raz w tygodniu. Nie dziwię się jej. Sama już ledwo chodzi. W sumie za 2 tygodnie ma już termin, więc niedługo spotkamy się w szpitalu. Nawet Kitty była u mnie ze dwa razy! Jedynie ani razu nie odwiedził mnie Niall. Nadal nie rozumiem co on do mnie ma. Chociaż może już wiem..
- Lea, mam wyniki. Wręczam je już w twoje ręce. Powodzenia.
- Dzięki Thomas. Strasznie się boję. Z jednej strony chcę już poznać prawdę, ale z drugiej boję się, że ojcem okaże się ten niewłaściwy..
- Nie możesz okazywać słabości. Poza tym, nie musisz nikomu ich pokazywać. Możesz tylko ty znać prawdę, a innym powiedzieć cokolwiek innego. Zostawiam cię z tym samą, niestety. Wrócę za parę minut z lekami.
- Pewnie - posłałam mu słaby uśmiech. Biała koperta, a na niej widnieje moje nazwisko. BROWN. 
Otworzyć czy nie otworzyć? Muszę to zrobić, w końcu muszę poznać prawdę.
     Otwieram kopertę. W środku są dwie kartki. Wyciągam pierwszą. Widzę, że wynik jest negatywny, lecz jeszcze nie widzę nazwiska. Kątem oka zerkam na drugą kartkę. Wynik pozytywny.



Udało się..  Harry zostanie ojcem. Moje przypuszczenia się sprawdziły.. Aż się popłakałam..
- Słonko dlaczego płaczesz?
- Perrie? Co ty tutaj robisz?
- No przyszłam cię odwiedzić głuptasie. Coś się stało?
- Mam wyniki - pokazałam jej dwie białe kartki, które trzymam w ręku - Harry, on..
- Wynik jest negatywny?
- Harry, on jest ojcem naszego dziecka. Dlatego płaczę.
- Jak się cieszę.


teraz włącz to
     Przyszedł Tomas. Dał mi leki i oczywiście spytał się o wyniki. Ucieszył się, że są takie  jakie chciałam otrzymać. Porozmawiałam trochę z Perrie, co u niej. Dowiedziałam się, że będzie miała bliźniaki, ale Zayn o niczym nie wie. Chce zrobić mu niespodziankę. Postanowiłam się chwilę przespać, bo ten dzień dał mi wiele wrażeń.
     Obudziłam się przerażona. Od razu spojrzałam na zegarek. Była dopiero 19. Mój sen był taki dziwny.. Czułam się jakby był realistyczny. Zayn, on rozstał się z Perrie. Zerwał zaręczyny i porzucił ją gdy ona urodziła. On też odszedł z zespołu. Louis rozstał się z El, a Liam z Dani i związał się z inną dziewczyną. A co do Louisa to i on zostanie ojcem, a Niall miał operację. A ja.. Ja przy porodzie zmarłam. Jedynie przeżyła moja córeczka, którą po mojej śmierci opiekował się Harry. Samotnie. To było okropne, ale nasza córeczka była taka śliczna..
- Mogę?
- Pewnie Harry, wejdź - posłałam mu przyjazny uśmiech. Tak dawno go nie widziałam. Szczerze to nawet wtedy, kiedy przyszedł poddać się do badania, nie zajrzał do mnie. Tęskniłam za jego burzą loków na głowie. Za jego zielonymi tęczówkami. Za dołeczkami w policzkach kiedy tak cudownie się uśmiecha. Ja po prostu tęskniłam za nim całym.
      Harry usiadł obok i widziałam, że go coś dręczy. Chce mi coś powiedzieć, ale za razem nie może tego zrobić. To nie jest ten sam Harreh. Gdzie jego pozytywna energia? Gdzie szczęście i radość wypisane na twarzy? Spoważniał.
- Harry... Czy coś się stało?
- Nie chcę cię denerwować, ale..
- Ale co Harry?
- Musimy sobie wszystko wyjaśnić. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu, że zostanę ojcem - radość masz po prostu wypisaną na twarzy - a nie jest nim Niall. Ale jednak mamy przed sobą kilka tajemnic i wiem, że ja muszę ci o nich powiedzieć. Bo moje sumienie nie pozwala mi być wobec Ciebie nieszczerym. Nie wiem czy ty postąpisz tak samo, ale wiem, że ja to zrobię.
W dniu twoich urodzin.. Byłem cholernie pijany i samotny. Nie mogłem wydarować sobie, że Simon tak po prostu mnie wystawił. Bardzo dużo mi o Tobie opowiadał i ja z każdym jego słowem zaczynałem coraz bardziej Cię lubić. A później gdy Cię zobaczyłem, zakochałem się. A Simon tak nagle zmienił zdanie. Nawet mnie o tym nie poinformował. Załamałem się i nieźle wkurwiłem. Nie mogłem tak po prostu sobie odpuścić. I wtedy ujrzałem Cię w tym klubie. Byłaś sama, więc stwierdziłem, że mam teraz szansę.
- Czy ty mi coś dosypałeś?
- Chciałem to zrobić, ale później powiedziałaś, że masz urodziny i każdy o nich zapomniał, więc nie miałem serca ci tego zrobić. Ale sama byłaś taka załamana więc zostałem z Tobą. Wypiłaś trochę za dużo. Chciałaś abyśmy pojechali do Ciebie. Nalegałaś, żebyśmy to zrobili. Powiedziałaś, że mnie kochasz... Ja wtedy po prostu już nie wytrzymałem i uległem. Zrobiłem to, z czego skutek jest widoczny. Bardzo się z tego powodu cieszę! - na jego twarzy pojawił się rumieniec i lekki uśmiech - Naprawdę, bałem się, że dziecko może okazać się, że nie jest moje.
A co do Kendall.. Kolejna sprawka Simona. Wiesz o co mi chodzi.
- Udawany związek?
- Zakończyłem to. Powiedziałem mu dosyć prosto, albo kończę ten związek albo odchodzę z zespołu.
- Nie zrobił byś tego! Harry nawet nie mów, że odszedłeś z zespołu.
- Spytał się mnie dlaczego jestem taki stanowczy. Wyraziłem się jasno. Powiedziałem mu prawdę. Że bardzo Cię kocham i nie zamierzam pozwolić ci samej wychować nasze dziecko. - on to zrobił! Przyznał się przed Simonem, że mnie kocha i w ogóle! - Simon od razu zerwał umowę z Kendall. Dlatego proszę Cię. Nie odrzucaj mnie i pozwól mi pomóc. Chcę stworzyć z Tobą prawdziwą rodzinę i dom dla maleństwa. Ja już wiem, że to będzie chłopczyk.
- Ale to będzie dziewczynka! Harry ja też Cię kocham i muszę ci się do czegoś przyznać. Wiem, że możesz się nieźle wkurzyć, ale skoro ty przyznałeś się do tego wszystkiego ja też powinnam. Gdy dowiedziałam się, że jesteś z Kendall, a mnie tak po prostu zostawiłeś, ja sama sobie nie dałam rady. Poddałam się. Załamałam. Mój świat stracił jakikolwiek promyk nadziei. No i wtedy ja..
- Ty co? Lea?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cudowne zakończenie, wiem. Ale trzeba zbudować trochę napięcia. Choć i tak wy wiecie co ona chce mu powiedzieć, ale jak myślicie, powie mu? A jeśli mu powie, to jak zareaguje na to Harry?
Dowiecie się w niedzielę :D
Więc rozdziały będą pojawiały się co 5 dni ;)  Będę się tego stabilnie trzymać, gdyby coś się miało zmienić to was poinformuję o tym :* Plus myślę, że już niedługo (oby jak najszybciej) zmieni się wygląd tego bloga :3 Trochę poszaleję, a pomoże mi przy tym kochany Madzik.
Całuję i pozdrawiam.
Asiek :)

sobota, 26 września 2015

Chapter XII: "Od tego będzie zależeć życie dziecka..."

Chapter XII
Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować. To dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :)
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~
-Proszę się tutaj położyć i nie ruszać. Najlepiej niech Pani zadzwoni do kogoś z rodziny, aby przywiózł Pani potrzebne rzeczy. Niech pani potraktuje moje słowa bardzo poważnie. Od tego będzie zależeć życie dziecka jak i Pani samej.
-Dobrze, na pewno nie będę nic lekceważyć.
Leżąc i patrząc się pusto w sufit usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Zaczęłam grzebać torebce w poszukiwaniu IPhona.


To była Perrie. Biedna, cały czas się martwi o mnie, choć niepotrzebnie. Szybko wystukałam wiadomość. 




Będzie dobrze. Ta wiadomość musi wreszcie do mnie dotrzeć. Tak na prawdę, na samym początku jak tylko dowiedziałam się o ciąży byłam załamana. Lecz teraz byłabym bardziej załamana dowiadując się, że ją straciłam. Przez jedno głupie zdarzenie, daliśmy nowe życie. Lecz teraz zostałam z tym sama. Ojciec dziecka.. A zapomniałabym. Po dzień dzisiejszy nie wiem kto jest ojcem dziecka. Harry? Niall? A może Justin? 
Dlaczego w najgorszym momencie życia, tych problemów musi zwalać na głowę się coraz więcej? 
Myślałam, że będąc z Justinem byłam szczęśliwa. Lecz późniejsze słowa Simona: Zerwiesz z nim. On i tak cię zdradzał  tak mnie dobiły, że myślałam, że nie podniosę się z tego bagna. Nagle pojawił się Niall. NIE WOLNO CI SIĘ ZAKOCHAĆ - mówili wszyscy. Gdy już myślałam, że mimo udawania może coś z tego wyjść, pojawił się Harry. Ta cała sytuacja zaistniała tylko przez resztę grupy. Gdyby oni nie zostawili mnie w moje urodziny, pewnie nie poszłabym do klubu. Nie spotkałabym Harrego i bym się z nim nie przespała. Później wyjazd i spotkanie Justina. Dowiaduje się, że tak naprawdę Niall mnie nie kochał. Zakochał się w Kitty, która okazała się dziewczyną mojego byłego chłopaka. To pewnie z nią mnie zdradzał. Harry ujawnia, że bardzo mnie kocha. Dowiaduję się, że jestem w ciąży. Później nagle dla pocieszenia ląduje ze swoim najlepszym przyjacielem w łóżku, a mój chłopak zaczyna spotykać się z inną dziewczyną.  Wróciłam do domu i znalazłam się w szpitalu. Świat wali się z dnia na dzień coraz bardziej.  Czuję się, że zachowuję się jak tania zdzira i właśnie tym zachowaniem zasłużyłam sobie na ból.
-Pani Lea Brown? 
-Tak to ja. Mogę w czymś pomóc? - zaproponowałam unosząc się do pozycji siedzącej - 
-Będę Pani lekarzem prowadzącym. Jestem Tomas Morley. Chciałem przeprowadzić z Panią krótki wywiad, żebym mógł lepiej dopasować do Pani sposób leczenia. 
-Brzmi dosyć groźnie, ale pewnie. Zamieniam się w słuch. 
T: Dobrze, więc to jest twoja pierwsza ciąża? 
L: Tak. 
T: Okej. Przechodziłaś jakieś zakaźne choroby? Albo ktoś z bliskiej rodziny?
L: Ja nie, ale moja mama zmarła na raka. 
T: Dobra, zapisane. Będziemy robić dodatkowe badania w celu wykluczenia różnych chorób. Patrząc dalej, ojciec dziecka, przechodził jakieś choroby? 
L: Nie wiem..
T: Jak to nie wiem? Dowiesz się?
L: Postaram się dowiedzieć. Mam coś jeszcze od niego wiedzieć? 
T: Nie tylko tyle. 
L: A mam pytanie. 
T: Pewnie pytaj śmiało. 
L: Czy jest możliwość badania, żebym dowiedziała się kto jest ojcem dziecka? 
T: Pewnie, że jest. Musieli by oni tylko oddać materiał genetyczny do badania na ojcostwo. Jeśli zrobią to do 5 miesiąca będzie to zrobione za darmo. 
L: Okej a ja w którym jestem? 
T: Tego dowiemy się zaraz. Więc poczekaj chwilę, zaraz tu wrócę. 
To była chyba najbardziej krępująca rozmowa, przez jaką przechodziłam. Najdziwniejsze było dla mnie to, że ten lekarz tak bezpośrednio zaczął do mnie mówić na 'ty'. Mój umysł od razu zaczął odpowiadać tak samo. Muszę skontaktować się z chłopakami. Muszę wiedzieć, który jest ojcem mojego dziecka. Za tydzień wracają z LA, więc mam nadzieję, że od razu mogą się tu pojawić. 

~~ Rozmowa Telefoniczna ~~~
H: Halo? 
L: Harry.. Tu Lea. Proszę porozmawiaj ze mną. Jestem teraz w szpitalu. Ciąża jest zagrożona. Lekarze muszą się dowiedzieć kto jest ojcem dziecka i musimy jak najszybciej zrobić badania na ojcostwo. Chodzi mi o to, czy po powrocie z LA jest możliwość, że poddasz się temu badaniu? 
H: Lea nic ci nie jest? Oczywiście, że to zrobię. Czyli nadal jest możliwość, że to moje dziecko? 
L: Tak, cały czas. Badanie pokaże nam dokładnie, a do tego czasu muszę się zapytać, czy byłeś chory na jakieś choroby zakaźne, albo ktoś z twojej bliskiej rodziny był? 
H: Nie u mnie nic takiego nie było i nie ma. Możesz być spokojna. Odzywaj się i powiadamiaj mnie jeśli coś się będzie działo, dobrze? 
L: Okej, a jak Kendall? 
H: Jest... okej. Przepraszam muszę kończyć pa. 
L: Pa Harry.. 

~~Rozmowa Telefoniczna~~
N: Tak?
L: Niall.. To ja Lea. 
N: Czego chcesz? 
L: Moja ciąża jest zagrożona i muszę..
N: A co mnie to obchodzi? 
L: Niall, bardzo możliwe, że to twoje dziecko i lekarze muszą zrobić test na ojcostwo i 
N: I dzwonisz się zapytać czy się podejmę badania?
L: Tak.. I do tego czasu muszę wiedzieć, czy ty albo ktoś z twojej rodziny nie był chory, na żadne choroby zakaźne. 
N: Nie u mnie nie. A co do testu to się zastanowię. Muszę kończyć. Na razie. 

Rozłączył się. Tak po prostu się rozłączył. A Harry zaczął dziwnie się zachowywać, gdy spytałam o Kendall. Nie wiem co się dzieje, ale wiem, że się dowiem! W końcu któryś z nich to ojciec mojego dziecka. 
-Lea jesteś gotowa? -badanie no tak- Jeśli nie to po prostu powiedz, mogę przyjść później. 
-Nie, nie wszystko jest okej. Możesz zaczynać. A tak w ogóle, to dlaczego zacząłeś mówić do mnie po imieniu? 
- Jesteś taka młoda. Bardzo niezręcznie było mi zwracać się do ciebie Pani. A poza tym ja też stary nie jestem. Jestem tylko 6 lat starszy od Ciebie więc nie przesadzajmy. No to zaczynamy. 
-Okej rozumiem.  Szczerze to bardzo się boję, czy wszystko jest okej.. 
-Nie bój się. Z tego co już widzę, dziecko rozwija się dobrze. Serduszko bije normalnie. Dwie rączki, dwie nóżki. Dokładny tydzień, to będzie już 8. Wszystkie wielkości są w normie. Lecz płód jest umiejscowiony bardzo nisko, więc jest większe prawdopodobieństwo poronienia. Dlatego obawiam się, że już do końca ciąży będziesz leżeć w szpitalu. 
-Nie mogę leżeć w domu? 
-Tam nie mamy pewności, że leżysz. Tu jesteś pod naszą opieką i dla nas najważniejsze jest dobro twoje i dziecka. Więc jeśli chcesz donosić ciążę to musisz leżeć i się nie stresować. To wszystko ma zły wpływ. Myślę, że koło 20-25 tygodnia będę już w stanie określić płeć dziecka. Koło 25-30 tygodnia zrobimy badania prenatarne. Właśnie, dowiedziałaś się coś o chorobach ojców? 
-Żaden z nich ani nikt z rodziny nie chorował. A co to są te badania?
-Wykluczamy choroby dziecka, takie jak Down czy podobne i wtedy jeśli rodzic dowie się, że jego dziecko jest chore jest proponowana mu aborcja. Mam nadzieję, że w tym przypadku nic takiego się nie stanie. Więc odpoczywaj. Zajrzę do Ciebie wieczorem. 
-Dziękuję Thomas.



~~~~~~~~~~~~~~
Myślę, że to będzie mój wielki powrót. Półtora roku to sporo czasu. Dorosłam. To opowiadanie trochę stanie się inne, lecz jednak w środku nadal jest we mnie Asiek.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania dalej.

Asiek :3 

czwartek, 27 lutego 2014

Chapter XI: "... ale jestem w szpitalu..."

Chapter XI

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekundka a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :) 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~Perrie~
Harry i Lou się bili. To było straszne, pewnie Hazz zobaczył Boo i Lee w jednym łóżku. Kurwa, aby dało się to jakoś odkręcić. Wiem, że Lea tego bardzo żałuje. Widzę to po niej. 
-Chłopaki błagam opanujcie się. Harreh o co ci w ogóle chodzi? Dlaczego bijesz Louisa? Zrobił ci coś?  -zero wyjaśnień- Stałeś się bardzo agresywny Harreh. Porozmawiaj z Leą, wyjaśnicie sobie wszystko, i kurwa przeproś Lou. Nie no zajebiście ignoruj mnie. Kurwa Styles ja jestem w ciąży! Słuchaj mnie do cholery. -ja mu normalnie zapierdole- Opanuj się chłopie. Jesteście przyjaciółmi ponad 3 lata, a ty masz czelność okładać go pięściami? Jesteś chory. Błagam trzymajcie mnie....
-Harry! -wreszcie do mojego cudownego monologu włączyła się Lea- Opanuj się wreszcie. Bijąc Boo, nic nie zdziałasz. Widzę, że nie zależy ci ani na dziecku, ani na mnie. W takim razie, jak ty wolisz się bić, to mi nie pozostaje nic innego, jak powrót do Londynu i zamieszkanie w osobnym domu. Nie mam zamiaru być z bandytą. Tak więc do widzenia Styles. 




-Lea zaczekaaj. Proszę.....

~Lea~ 
Nie wierze w to co się dzieje. Nie wierze, że takie słowa ja sama wypowiedziałam, ale widocznie taka jest kolej rzeczy. Szybko zamówiłam bilety i zaczęłam się pakować. Nie potrafiłam zostać tu dłużej. Na szczęście nikt mi nie przeszkadzał, chyba większość zrozumiała moją decyzję. Napisałam krótkiego sms Pezz, że jeśli chce się pożegnać niech zejdzie na dół, gdyż ja czekałam już na taksówkę. 
-Jezu, Lea będę za tobą strasznie tęsknić. Pamiętaj, że jak wrócę będziemy się spotykać. Nie zostawię cię samej. Szanuję twoją decyzję, i porozmawiam z Zaynem, aby z Hazzą pogadał. Dbaj o siebie, i daj mi od razu znać jak wylądujesz. Trzymaj się kochana. 
-Pa Perrie, ja tak samo będę tęsknić. W sumie to nie musisz z nim gadać. Sam zawinił. Na pewno zadzwonię. Uściskaj Dani, Zayna i Liama. Powiedz, że strasznie za nimi będę tęsknić. 



- Pa skarbie.
Perrie poszła na górę, ale cały czas mi machała. Jak ja będę tęsknić. Nareszcie podjechała moja taksówka. Wsiadając ujrzałam Harrego. Ale nie samego.. Szedł z jakąś dziewczyną.. Moje serce w tym momencie jest rozbite na tysiąc kawałków.... Jak on mógł mi to zrobić? Czuję się tak oszukana. Czym prędzej wsiadłam do taksówki. Łzy mimowolnie spłynęły po moich policzkach.
-Proszę na lotnisko...
-Tak jest panienko, co się stało? W takim stanie, nie powinna się Pani denerwować.
-Och, nie jest tak łatwo proszę Pana. A w ogóle to w jakim stanie? O czym Pan mówi?
-Przecież widać, Pani jest w ciąży. To smutne, że tata w ogóle się nie interesuje. Jeśli panienka pozwoli ja będę już ruszał.
-Tak, oczywiście. Nie chcę się spóźnić...

[...]

-Jesteśmy na miejscu. Pomogę Pani z walizkami.
-Nie trzeba, dam radę. Do widzenia...

[...]

Wreszcie zajęłam swoje miejsce. Siedzę sobie przy oknie, obok mnie jakaś para. Pani tak samo w ciąży, ale ma chłopaka, który się nią opiekuje. A ja? Zostałam sama. W sumie mam jeszcze Olivię. Ale nie wiem, czy ona jeszcze chce się do mnie odzywać... Napiszę, zaryzykuję.
"Hej Oli. Mogę u ciebie zanocować? Wracam z LA. Pokłóciłam się z Harrym, i jestem w ciąży. Strasznie tęsknię. xx" 
W między czasie weszłam na chwilkę na stronę plotkarską. Cały internet huczy o Harrym. Oraz o tym, że wyszedł z jakąś dziewczyną. I to nie byłam nią ja. Czyli, mi się nie przewidziało. Było także zamieszczone zdjęcie....




Do moich oczy ponownie nabrały się łzy. Nagłówki postów. "Harry Styles zdradza Lee Brown, z Kendall Jenner.", "Kendall Jenner i Harry Styles, kolejny szalony pomysł Kardiashianek? ", "Szok! Słynna gwiazda pop Harry Styles, widziany razem z Kendall Jenner. Co na to jego dziewczyna w ciąży, Lea Brown?"
To wszystko było, przygnębiające, męczące. Nawet nie zauważyłam, że Oli mi odpisała. Szybko odczytałam wiadomość. "Jeju Lea, jak ja się stęskniłam. Jasne, że możesz. Co on ci zrobił? Jak to jesteś w ciąży? O której będziesz na lotnisku, to po ciebie przyjadę. Buziaczki Oli xoxo" 
Szybko odpisałam, i zasnęłam....

[...]

-Przepraszam... Nie chcę Pani budzić, ale zaraz lądujemy. Prosili, aby zapiąć pasy.
-Dziękuję bardzo.

[...]

-Leaaa!!! Jak ja się stęskniłam!
-Oli, ja tak samo!




-Chodź jedziemy do domu. Opowiesz mi wszystko. Jeju jaki masz brzuszek. Taki tyci, och który tydzień?
-Aaaa to już będzie, 7. Muszę iść do lekarza, i to jak najszybciej.
-Pójdziemy jutro chodź już...

~Następnego Dnia~

Od razu jak tylko wstałyśmy, pojechałyśmy do lekarza. Zbadał mnie. Dowiedziałam się, że muszę dużo odpoczywać, leżeć. Nic nie mogę robić, nie mogę się denerwować. Ciąża jest zagrożona. Te słowa strasznie mnie przybiły...
Jak tylko znalazłyśmy się w domu, Oli, kazała mi się położyć i nie wstawać. Ona zrobiła nam śniadanie, oraz mnie wypakowała. W między czasie zadzwoniłam, do Pezz. Dowiedziałam się, że Harry jest z Kendall. To było kolejne przygnębienie. A myślałam, że wszystko będzie dobrze. Powiedziałam jej o wizycie u lekarza, oraz o tym co się dowiedziałam. Bardzo się tym przejęła. Porozmawiałam też z Zaynem. Dowiedziałam się, że wszyscy tęsknią za mną, oraz jak wrócą to mnie odwiedzą. Miło z ich strony. W pewnym momencie brzuch zaczął mnie strasznie boleć. Zaczęłam wołać Olivię. Szybko pojechałyśmy do szpitala. Poszłam na badanie.
-Musi Pani zostać w szpitalu. Bardzo mi przykro, ale to jest poważne. Jeśli chce Pani, aby dziecko żyło, jest to konieczne.
-No dobrze.

"Oli, jedź po ubrania. Muszę zostać w szpitalu. Leżę na sali, 134. xx"
"Może Pezz to nie jest za ciekawa wiadomość, ale jestem w szpitalu. Z dzieckiem coś się dzieje. Boję się. Nie mów nikomu... Kocham xoxo " 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Yeeey, jest wreszcie upragniony 11 rozdział. Nie dodawałam nic tak długo, bo nie miałam lapka. Ale już mam, i rozdziały będą się pojawiać raz w tygodniu. Raczej na weekend. Chyba, że będę miała dużo nauki, to wtedy lipa. Ale będę się starać.
Kochani <33 Obserwuje mnie, czytajcie rozdziały, wpadajcie tutaj,zostawiajcie komentarze. To dla mnie wiele znaczy. Wiecie dobrze o tym. Trzymajcie się :* i łapcie tutaj Zerrie <333

Asiek ;33




piątek, 3 stycznia 2014

Chapter X: : "..lecz widok, nie do uwierzenia..."

 Chapter X

 Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekundka, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :)
 włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybiegłem za Lea. Nie chciała mi otworzyć. Biedna zanosiła się od płaczu. Nie odpuszczałem. Cały czas dobijałem się do jej drzwi. Wreszcie po jakiś 10 minutach mnie wpuściła.
-Lea. Nie warto płakać. - mówiłem kierując się w stronę łóżka, siadając na nim - Na prawdę. Będzie wszystko dobrze.
-Zamknij się Louis i mnie przytul.
-Dobrze.
Tkwiliśmy tak w uścisku dobre 10 minut. Gładziłem ją po głowie i szeptałem to ucha, że wszystko będzie dobrze lub ją uspokajałem.
-Już lepiej?
-Tak dziękuje Lou. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
Pocałowała mnie w policzek, ale ja nie wytrzymałem.




-Przepraszam. Nie powinienem.
-Lou nic się nie stało. Zostań proszę. Potrzebuję cię teraz.                                                                  -Dobrze. Ale ja na prawdę nie chciałem.
-Zamknij się już i mnie pocałuj. Proszę.....

 ~~Harry~~
Wybiegłem za nią. Wołałem ją, ale ona perfidnie mnie olała. Jak ona może? A co jeśli ten debil ma rację i to jego dziecko? O matko... to brzmi jak jakaś telenowela. W końcu mam też inne zmartwienia na głowie. Płyta się sama nie wypromuje. Płyta? Pewnie zastanawiacie się o co chodzi. Te wakacje to taka zmyłka dla fanów. Chcemy im zrobić niespodziankę i wydać płytę. Coś jak Beyonce kilka tygodni temu. Skręciłem w korytarz, w którym są nasze pokoje, dochodziłem już do drzwi Lei, gdy one się nagle otworzyły. Nie wyszła żeby ze mną pogadać. O nie, nic z tych rzeczy. Zawiesiła tabliczkę z napisem "nie przeszkadzać" i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.

~~Narracja 3-osobowa~~
Harry wrócił do pokoju Zerrie nieźle wkurzony. Co ta Lea sobie myśli? On dla niej na głowie staje żeby miała wszystko czego potrzebuje, a ona jak mu się odpłaca? Trzaska drzwiami przed nosem! Harry zarządził naradę w pokoju Zerrie, co dziś planują robić. Jak na razie nie powiedział nikomu, o zaistniałej sytuacji z Leą.
(włącz to)
Postanowili, że pójdą na plaże. Na szczęście Harrego, nikt się nie pytał ani o Lee, ani o Lou. Był nieźle wkurzony, ale starał się nie okazywać tego znajomym. Trzymał się jak najdalej od Nialla.
Lea i Lou siedzieli w pokoju. Chłopak cały czas ją pocieszał. Dostała sms-a od Kitty. Przez tą całą sytuację zapomniała, że miała się z nią spotkać. Odpisała jej tylko, że źle się czuje i spotkają się jutro. Otrzymała krótkie "Okej, trzymaj się. Kitty xx" Rozmawiała cały czas z Boo. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła ze zmęczenia.
Wszyscy na plaży bawili się super. No może oprócz Nialla i Harrego. Najbardziej zadowolony był Liam. Przyjechała do niego Danielle. Pod wieczór, chłopcy poszli do studia a dziewczyny wróciły do hotelu. Pezz postanowiła zajrzeć do Lei. Na łóżku spała Lea, a obok niej... Skandal. Obok niej spał Lou, który ją przytulał.

 


 Perrie była bardzo zdziwiona. Modliła się aby tylko, Harry tego nie zobaczył. W głębi duszy wiedziała, że Hazz jest bardzo zły.

~~Perrie~~

Byłam bardzo szczęśliwa kiedy na plaży zobaczyłam Dani. Tak naprawdę wiedziałam, że przyjeżdża ale chciałyśmy zrobić, tatuśkowi niespodziankę. Chłopcy poszli na chwilkę do studia, a my już postanowiłyśmy wracać. Po drodze wstąpiłyśmy do lodziarni i kupiłyśmy sobie po lodzie. Wracając do pokoju wstąpiłam jeszcze do Lei zobaczyć jak się czuje. Lecz widok, nie do uwierzenia. Lea śpi. No dobra ok. Ale po jaką cholerę jest tam Lou? I to w dodatku śpi z nią i ją przytula? Niedorzeczne. Zamknęłam szybko drzwi i dołączyłam do Dani. Opowiedziałam jej całą dzisiejszą sytuację, i to co się tutaj dotąd działo, no i teraźniejszy widok, Lou i Lei w łóżku. Była mega zdziwiona. To tak samo jak ja.

*Następnego dnia*
Obudziły mnie jakieś krzyki z pokoju obok. Szybko założyłam szlafrok na siebie i nie zwracając większej uwagi na śpiącego Zayn'a wybiegłam z pokoju. Krzyki roznosiły się po całym korytarzu.
-Co tu się dzieje?
-Pezz... jaaa....-dukała Lea przez słone łzy. Podbiegłam do niej i ją jak najmocniej przytuliłam. Brunetka mnie tylko szturchnęła i kazała zobaczyć, coś co się dzieje w drugim pomieszczeniu. Harry i Lou.......

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, wiem nie za długi. Taki lipny. Ale chciałam go szybko dodać. Myślę, że ogólnie się spodoba i liczę na komentarze. Na prawdę i błagam was komentujcie. Nie wiecie jaka to radość. Wejść i zobaczyć dużo komentarzy. Uśmiech jest od razu, ale także chęć do pisania następnego rozdziału. Tak więc jeśli to czytasz. Zostaw tutaj swój ślad. Komentarz. Abym wiedziała, że ktokolwiek to czyta. To bardzo ważne. A no i chciałam wam podziękować za ponad 1300 wyświetleń <3 Tak więc proszę o te komentarze :* Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach podajcie, gg, tt, fb, czy cokolwiek. A na pewno napiszę.
Pozdrawiam :*

Asiek <333

niedziela, 15 grudnia 2013

Chapter IX - " ...skąd masz pewność, że to twój bachor? "

Chapter IX 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :) 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Idź stąd. Zostawcie mnie wszyscy w spokoju. 
Wywrzeszczał Niall. Zostawiłam go. Zeszłam do reszty. "No i co z nim", "Gadałaś z nim?", "O co mu chodziło?" Pytania ze strony znajomych mnie zadręczały. 
-CISZA! 
Wszyscy natychmiastowo ucichli po moim krzyku. Wreszcie mogłam coś powiedzieć, a nie się drzeć i przekrzykiwać wszystkich. 
-Nie gadałam z nim. Nie chciał mnie nawet wpuścić. 
-No nic trudno. Starałaś się. Będzie chciał pogadać to chyba nas znajdzie. 
-Tak masz rację Li. Zmęczyłam się. Naleje mi ktoś pić? 
-Jasne. Siadaj i dokończ jedzenie. 
-Dzięki Pezz. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. 
[...] 
-A właśnie dziewczyny, zapomniał bym. Dziś wieczorem idziemy na imprezę. Ubierzcie się jakoś ładnie. - powiedział Zayn. - 
- Oraz seksownie. 
-Styles zamknij japę i chodź ze mną na górę. 
[...] 
Nie mogliśmy się zdecydować w co mam się ubrać. Harreh kazał mi ubrać to, lecz ja uważałam, że to jest zbyt skąpe. A szczególnie w moim stanie. Niby jeszcze nic nie widać, ale ja nie chcę mieć odkrytego brzucha. Ja cały czas upierałam się aby założyć to. Zwiewna bluzka, podarte spodenki i vansy. Mój styl. W tym czuję się swobodnie, lecz Styles'owi się to nie podobało. Po bardzo długich namowach, czyli ok. 2 godzinach, mogłam ubrać się w to co przygotowałam sama. O 19, podjechała pod nas limuzyna. Wszyscy w bardzo dobrych humorach weszliśmy do samochodu.
-No to czego się napijecie? - wypytywał nas Lou - Tak na rozgrzewkę. Zacznę od kobiet, Lea, Perrie co pijecie?
-Ja nic dziękuję. - grzecznie odmówiłam -
-No dobra, a ty Pezz?
-Też nic dzięki.
-No dobra. Jak nie chcecie to ja nie zmuszam.
Lou, pytał się chłopaków, czego się napiją, ale nikt nie chciał. Lou był smutny z tego powodu. No cóż, biedny Lou. Po jakiś 20 minutach dojechaliśmy. Pod budynkiem stało bardzo dużo ochrony, przez co mogliśmy swobodnie wejść. Zajęliśmy miejsce w loży, którą zamówił nam Zayn i Liam.
-Hazz ja idę po jakiś sok.
-Spoko, ale uważaj na siebie.
Harreh, z lekka przesadza. Wiem, że się martwi, ale to już jest męczące. Przy barze spotkałam Kitty. Na jej widok trochę moja mina zrzedła, ale później stwierdziłam, że nie ma po co. I tak już go nie kocham, a on jest z nią szczęśliwy.


Ogólnie Kitty, wyglądała dziś oszałamiająco. Postanowiłam zagadać. Co mi szkodzi. Może okaże się fajną dziewczyną?
L: Hej, Kitty.
K: O hej, Lea. Nie widziałam cię. Sama przyszłaś?
L: Nie jestem z chłopakami i Pezz. A ty?
K: Jestem sama.
L: No to może się dołączysz do nas? Będzie fajnie. Poznamy się.
K: No ok, ale może lepiej jeszcze się same poznamy. Pogadamy tutaj. Czego się napijesz? 
L: W ogóle to przyszłam po sok, no i cię zobaczyłam i postanowiłam zagadać.
K: Czemu tylko sok? To jest impreza. Lea, co się dzieje?
L: Oj długo by opowiadać.
K: No to chodź się przejść.
Zgodziłam się. Poszłam tylko powiedzieć im, że idę się przejść i poszłyśmy. Spacerowałyśmy dość długo, aż wreszcie postanowiłyśmy usiąść i normalnie porozmawiać.
K: No to mów co się dzieje?
L: Jestem w ciąży. I najgorsze, że nie mam pewności...
K: Gratuluję. - przytuliła mnie - Ale do czego nie masz pewności?
L: Do tego, że nie wiem czy to jest dziecko Hazzy czy Nialla. Ale błagam nie mów nikomu. Będę skończona. - rozpłakałam się jak małe dziecko. Kitty wzięła mnie w swoje objęcia -
K: Nie bój się, nikomu nie powiem. I nie płacz błagam cię nie warto. Ale jakie masz przeczucia, że czyje to dziecko?
L: Uważam, że to dziecko Hazzy. Dlatego, też jemu dałam szansę.
K: No to jak tak uważasz, to tak będzie. Uwierz. Ale najlepiej nie mów nic Niall'owi o tym, że jesteś w ciąży. Tak będzie lepiej. Nie będzie kłopotów. Ułóż sobie normalne życie z Harrym.
L: Wiem, mam zamiar mu nie mówić. Dziękuję. Kitty, odprowadzisz mnie do hotelu? Słabo mi.
K: Jasne.
Ta rozmowa mi się bardzo przydała. Wreszcie mogłam porozmawiać z kimś z poza naszych znajomych i dowiedzieć się co o tym uważa. Zrobiło mi się słabo. Byłam wdzięczna Kitty, że mnie odprowadziła. Umówiłyśmy się, że jutro pójdziemy na plaże i jeszcze pogadamy...

~~Harry~~
Nie byłem bardzo zadowolony,  z tego, że Lea, poszła na spacer z Kitty. Nie lubiłem za bardzo tej dziewczyny. Wiem, nie znałem jej w ogóle, ale jakoś od samego początku nie przypadła mi do gustu. No ale cóż, jak to mówią, kobiety w ciąży nie wolno drażnić. W klubie siedzieliśmy do 3 w nocy. Około 23, dostałem sms-a, że Lea, jest już w hotelu. Nie martwiłem się już wtedy o nią.

[...]
Obudził mnie hałas, dochodzący z łazienki. Szybko wstałem z łóżka i podszedłem do łazienki.
-Lea, kochanie nic ci nie jest? 
-Nie Harry. Wszystko dobrze, to po prostu poranne mdłości.
-No to ok. To ubierz się i za raz idziemy do pokoju Zayna i Pezz, aby ustalić co dziś robimy.

[...]
-Jesteśmy!
Krzyknąłem i od razu weszliśmy do pomieszczenia w którym siedzieli już wszyscy oprócz naszej dwójki.

~~Lou~~
Dobra, nareszcie byli wszyscy. Mogliśmy normalnie pogadać. Widziałem jak Niall, siedzi strasznie nabuzowany. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Był na kacu, jak każdy no oprócz Lei.
-Co Hazzuś, nie przeszkadza ci być z puszczalską? Tak w ogóle to skąd masz pewność, że to twój bachor? Ze mną też się bzykała.


 


Doznałem szoku. Widziałem tylko jak Lea wstaje, daje Niallowi z liścia i wybiega z pokoju z płaczem. We mnie aż się gotowało. Podszedłem do niego: "Człowieku, jak tu wrócę to kurwa nie żyjesz" Usłyszał tylko tyle ode mnie i oberwał w drugi policzek. Wybiegłem szybko za Leą. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeejo ;* Oj dawno mnie tu nie było. A jakoś mało komentarzy dalej :c Tak moja mądrość powala. Mieć tyle testów, a ja zamiast się uczyć biorę się za pisanie. Po prostu pogratulować inteligencji. Myślę, że rozdział ogólnie się spodoba. Bardzo proszę o komentarze. Jeszcze jak byście mieli chwilkę czasu to zajrzyjcie tutaj:
http://one-direction-little-things-imaginy.blogspot.com/ Z góry dziękuję :) Pozdrawiam ;3 Asiek 

niedziela, 10 listopada 2013

Chapter VIII: " Lecz co chwilę później zobaczyłem, zabijało mnie od środka...."

Chapter VIII 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~Niall~~ 
Siedziałem sobie w hotelowej stołówce i jak co dzień zamawiałem podwójne expresso. Nie żebym lubił expresso. Nie rozumiem jak ludzie mogą pić to świństwo. Ja kupuję je tylko dla Kitty. Och... Kitty.



Wiedziałem, że to miłość, odkąd potknęła się i wylała na mnie taką właśnie kawę. Widać było po niej, że jest jej strasznie głupio, ale ja bym wtedy jej wszystko wybaczył. A najlepsze jest to, że Kitty też przyjechała tutaj na wakacje, a sama mieszka w Londynie. Sączyłem właśnie expresso, kiedy ujrzałem jej sylwetkę zbliżającą się ku mnie. Moje serce zaczęło szybciej bić, oddech zrobił się szybszy a po ciele przeszły mnie przyjemne dreszcze. Uśmiechnąłem się do niej. Oczywiście odwzajemniła uśmiech. Zamówiła expresso i usiadła stolik dalej. Patrzyłem się cały czas na nią. Lecz co chwilę później zobaczyłem, zabijało mnie od środka.....
[...]
-Ale, Niall co się stało? 
-Zayn, ona całowała się z innym. 
-Znasz go? Niall do cholery mów coś!
-To, to był... Justin. 
-Niall kurde, jaki Justin? Ty chyba nie mówisz o Bieberze. Horan prawda?
-Niestety tak. Mówię o nim.
-Boże jeszcze tutaj go brakuje. Teraz gdy Lea jest szczęśliwa z Harrym, po tym jak słyszała, że ty zakochałeś się w innej, on musiał się pojawić.
-Co?! - podniosłem głos. Tak nie mogło być. O co do cholery Zaynowi chodziło. Jak to Lea, jest szczęśliwa z Hazzą? Przecież to ja jestem jej chłopakiem. - Zayn, o czym ty mówisz?! Jak to Lea jest z Harrym? - mój głos powoli się opanował, ale w środku wszystko we mnie buzowało - Przecież, to ja jestem jej chłopakiem.
-Ale, Niall przecież ty jesteś tylko udawanym chłopakiem. A ona jest teraz szczęśliwa z Harrym.

~~Zayn~~
(włącz to)
-A ona jest szczęśliwa z Harrym. Szczególnie, że nosi.....
Natychmiastowo ugryzłem się w język. Przecież jak bym to powiedział, to Lea i Perrie, by mnie zabiły. Usłyszałem tylko głośny trzask drzwiami. Nie rozumiem dlaczego Horan się tak wkurzył. W końcu powiedział mi, że już nic nie czuje do Lei no i, że zakochał się w Kitty. Już za bardzo tego nie rozumiem. Chciałem porozmawiać z Perrie.
[...]
-Ale o co dokładnie poszło?
-No rozmawiałem z Niallem i powiedziałem mu, że Lea jest teraz szczęśliwa z Harrym. A on wyszedł trzaskając drzwiami. Nie wiem o co mu chodziło. Przecież sam powiedział mi, że podoba mu się Kitty.
-No w sumie tak, ale chyba sam mówił, że widział jak całowała się z Justinem.
-No tak. Ale to czemu by się tak wkurzył?
-Zayn, nie mam pojęcia. A tak w ogóle to jak wrócimy to muszę iść na badania. I wreszcie mogliśmy wybrać imię dla naszej kruszynki - wskazała na brzuch -
-A może zrobimy to jak już wrócimy?
-Dobrze.

~~Lea~~

Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Teraz wiem, że dobrze zrobiłam dając Stylesowi szansę. Opiekuje się mną i widać, że mu na nas zależy. 
-Lea pójdziemy się przejść po plaży? 
-Jasne, to daj mi chwilkę tylko się przebiorę.
[...]
-Ale tutaj jest ślicznie. Harry proszę usiądziemy? Chociaż na chwilkę. 
-No dobrze. 
Te widoki. Tutaj jest tak ślicznie. Bardzo się cieszyłam, że Hazz zgodził się na chwilkę usiąść. Objął mnie ramieniem. 
-Harreh, ale ja tak na prawdę to jestem z Niallem. Nie powinniśmy się tutaj przytulać. 
-Właśnie nie. Niech zobaczą, że jesteś moja, a nie jego. A później, że nosisz moje dziecko. 
-Harry a co będzie dalej? - zapytałam opierając głowę na jego ramieniu - Co z nami? Co z dzieckiem? 
-Jak to co. Stworzymy cudowną rodzinkę. Weźmiemy ślub i będziemy mieć jeszcze dwójkę dzieci. Będziesz nosić moje nazwisko...
-A co z karierą? Co z moją trasą i płytą? 
-Moją karierą się nie przejmuj. Płytę nagrywasz od razu jak wrócimy z wakacji, a trasę możesz zacząć, a później ją przerwać. Beth chyba zrozumie. - Beth to moja menadżerka. Harry ma chyba rację. -
-A co później? Jak maluch się już urodzi?
-To jak się urodzi, to będziemy myśleć co dalej. A teraz cieszmy się, że jesteśmy tu wszyscy razem i, że mamy siebie.
-Tak masz rację. Ale... Ale ty mnie nigdy nie zostawisz, prawda?
-Nigdy w życiu.
-Wracamy już? Pewnie się o nas martwią.
-Jasne. Chodź tutaj...

(włącz to)
[...]
-Gdzie wy byliście?! Martwiliśmy się! Nie odbieraliście telefonów, ani nic!
Nakrzyczał na nas Lou. Ja zaczęłam się śmiać, dopóki Lou, nie spojrzał na mnie z miną mordercy. Od razu spoważniałam.
-Nie róbcie tak więcej. A teraz idziemy na kolację?
Wszyscy się zgodzili. Każdy zamówił sobie to na co miał ochotę. Ja, Perrie, Eleanor i Daniell, zamówiłyśmy naleśniki i do tego sok pomarańczowy. Liam, Lou, Zayn, Harry i Niall, postawili na gofry z sokiem jabłkowym. Niall dodatkowo zamówił sobie porcję frytek. Nie obyło się bez śmiechu. W sumie to każdy posiłek z 1D jest zabawny. Mój instynkt mówił mi abym się odwróciła. Tak też zrobiłam. Zobaczyłam tam idącego za rękę Justina z jakąś dziewczyną. Słyszałam tylko jak Irlandczyk powiedział: "To jest Kitty"


Nie znałam tej dziewczyny. W ogóle widziałam ją pierwszy raz na oczy. Nie wiem czemu, ale do moich oczu nabrały się łzy. Do Nialla też. Ale jemu o co mu chodziło? Nie wiem. Ja się nie dałam i nie pozwoliłam aby one wypłynęły. Lecz u Horana było gorzej. Wybiegł ze stołówki tak szybko chyba jak mógł. Pobiegłam za nim.
-Niall, czekaj!
Darłam się i biegłam najszybciej jak mogłam. Wreszcie dobiegłam do jego pokoju, ale niestety był zamknięty. Waliłam w drzwi z całych sił.
-Niall, otwórz. To ja Lea. Chcę pogadać.
-Nie chcę nikogo widzieć.
-Ale, Niall, proszę. Chcę ci pomóc i porozmawiać. Otwórz.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka :) Troszkę mi smutno bo były tylko 3 komentarze pod tamtym rozdziałem no ale cóż. Miałam wenę więc postanowiłam napisać dla was ten rozdział. Myślę, że się wam spodoba. Ale pamiętaj czytelniku:

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

Pozdrawiam :)
Asiek <33333


poniedziałek, 4 listopada 2013

Chapter VII - "Czułam się jakbym dostała z liścia w twarz..."

Chapter VII 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Perrie, możesz mnie zostawić na chwilkę samą? 
-No jasne. To jak by co to jestem u Zayna. 
-Dobrze. 
To było dla mnie trudne. Wyszłam na balkon. Oparłam się o poręcz i spojrzałam w dal. Widoki są piękne. Jak pomyślałam, że nie wiem czyje to dziecko, to po moim policzku spłynęła łza. A za nią kolejna i tak dalej. 


Aż wreszcie rozpłakałam się na dobre. Nie mogłam się uspokoić. Teraz się już pogubiłam. Moje serce należało do trzech. Do Nialla, Harrego i Justina. Ale kogo mam wybrać? Oto kurde jest pytanie. Kochałam ich wszystkich. Jestem młoda i to bardzo młoda. Mam robić karierę, a nie opiekować się dzieckiem. W dodatku czuję się jak dziwka. Usłyszałam, że ktoś wychodzi na drugi balkon, który wychodził od pokoju Harrego i Zayna. Schowałam się tak aby nikt mnie nie widział. Wiem, że nie ładnie podsłuchiwać, aleee....
-Zayn słuchaj ja już nie mogę tak dłużej. Wiem, że Simon mi zaufał, że nie miałem jej skrzywdzić, alee, ja kurde no. Zayn ja się zakochałem. I to nie chodzi mi teraz o Lee. Poznałem ją w tym hotelu.
Znieruchomiałam. Czułam jakbym dostała z liścia w twarz. Przecież on może być ojcem mojego dziecka! Nie może zakochać się w kimś innym. Łzy spływały mi po policzkach. Odwróciłam się żeby niepostrzeżenie wejść do pokoju. Niestety, zawsze muszę coś rozwalić. Uderzyłam łokciem w doniczkę, która spadła z parapetu. Leciała z 4 piętra i prawie uderzyła małego pieska będącego na spacerze ze swoim panem. 
-Lea? Co tutaj robisz?" 
-Niall? 
-Tak. Co tu robisz? Podsłuchiwałaś nas? 
-Nieeeee. Ja sobie tu tylko siedziałam. A jak wstałam to spadła doniczka. 
-Lea, proszę cię nie kłam. 
-Dobrze, może i coś słyszałam. No i co z tego? 
-Nic. Dobra ja spadam. 
Dlaczego? Rzuciłam się czym prędzej na łóżko. Znów zaczęłam płakać. Chyba ktoś usłyszał bo po kilku sekundach otworzyły się drzwi. 
-Lea, mogę na chwilkę? 
-Jasne, Harry. Siadaj. 
-Czemu płaczesz? Może chcesz abym cię przytulił? 
-Proszę, przytul. Boo, ja byłam na balkonie i tam też był  Niall i Zayn i oni rozmawiali. I  Niall powiedział, że podoba mu się inna dziewczyna. 


-Lea, proszę nie płacz. 
-A w dodatku, jestem w ciąży. 
-BĘDĘ OJCEM?  O jezu...
-Harry. Proszę cicho. Nikt nie wie. No oprócz ciebie i Perrie. 
-Ale to moje dziecko? 
-Najprawdopodobniej. A co z Niallem i umową? 
-Zobaczymy. Wrócimy z wakacji i pogadamy z Simonem. Lea, mi strasznie na tobie zależy. Kocham Cię. Może i jestem kobieciarzem, ale nigdy bym nie skrzywdził osoby którą kocham. Na prawdę, uwierz mi. 
-Wierzę Ci Harry, ale nie wiem co z Niallem. Będzie to wyglądać, jak bym była zwykłą dziwką, skaczącą między chłopakami. Mam prośbę. 
-No co tam? 
-Zawołasz Lou? 
-Jasne. Trzymaj się kocie. 
(włącz to
Chciałam porozmawiać z Louisem. Wyżalić mu się. Mimo tego, że ostatnio na mnie naskoczył, wierzę, że mi pomoże. Już sama nie wiedziałam co mam zrobić. Niall, przyznał się, że kocha inną, a Harry wyznał swoje uczucie do mnie. Najgorsze, że nie wiem czyje to dziecko. Nareszcie przyszedł Lou. 
-Chciałaś abym przyszedł. 
-Tak, Lou, chciałam pogadać. Jestem moim przyjacielem i wiem, że mogę ci się zwierzyć. 
-Bo taka jest prawda. Co się stało? 
Opowiedziałam mu całą zaistniałą historię z Niallem i Harrym, oraz to, że jestem w ciąży. 
-Kurde, szczerze? To nie wiem. Ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat. Jak coś to jedynie mogę pogadać z Harrym i upewnić się czy na pewno mówi prawdę, oraz z Niallem czy na serio się zakochał. Ale misiu, strasznie ci współczuję bo nie wiesz czyje to dziecko. A ty coś czujesz do Harrego. 
-Lou, po tej głupiej sytuacji która wynikła w moje urodziny, coś do niego poczułam. I zastanawiam się, czy przypadkiem to uczucie nie jest silniejsze od tego do Nialla. A najgorsze jest to, że może być tak, że będę z Harrym a jednak dziecko okaże się Nialla. To co wtedy mam zrobić? 
-Może po prostu od razu, powiedz wszystkim, że to dziecko Harrego. Niall może się nie domyśli. I wszystko będzie wtedy dobrze. 
-Może.... Lou, dziękuję. 


-Za co? 
-Za to, że jesteś. 
-Idziemy do wszystkich? 
-Tak, ale proszę nikomu nie mów i jak możesz to pogadaj z chłopakami. Będę wdzięczna. 
-No jasne. To chodź do Zayna, a ja pogadam wtedy z Hazzą. 
-Ok. 

~~Louis~~ 
-Harry, możemy porozmawiać? 
-No jasne. Co tam?
-Ale wolałbym na osobności. Pójdziemy do mnie?
-Spoko.
Ciężko mi było go o to spytać, ale obiecałem Lei. Jest dla mnie bardzo ważna. Jestem jej przyjacielem i muszę jej pomóc.
-Kurde, Harry. Ciężko mi zacząć temat, ale obiecałem. Słuchaj. Co tak na prawdę czujesz do Lei?
-Lou, słuchaj. Na prawdę zależy mi na Lei. Nie wykorzystam jej. Obiecuję, a w dodatku najprawdopodobniej nosi ona moje dziecko. Kocham ją Louis i nie wyobrażam sobie bez niej życia.
-Cieszę się Harry. Chciałem się upewnić, aby znów nie cierpiała. Za dużo już przeszła.
-Za dużo przeszła. Rozumiem cię, że ci na niej zależy, bo jesteś jej przyjacielem i nie chcesz aby cierpiała. Ale uwierz mi. Nie skrzywdzę jej.
-Mam nadzieję. Ale jeśli będzie płakała, i to będę łzy z twojego powodu, to nie żyjesz Styles.
-Dobrze. Dzięki stary.
-Spoko, będę trzymał za was kciuki, bo stwierdzam, że strasznie pasujecie do siebie. A teraz chodź wracamy do reszty.
(włącz to)
Byłem szczęśliwy, że Harry mówi prawdę. Wierzę mu, że jej nie skrzywdzi. Widać, że mu na niej zależy. Widać to w jego oczach. Będąc w pokoju powiedziałem Lei, że Harry nie kłamał. Ucieszyła się. Jej humor się trochę poprawił.

~~Następnego dnia~~
~~Lea~~
Wstałam dość wcześnie bo już o 6. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. A, że jestem dobrą przyjaciółką, naszykowałam też ubrania dla Perrie. Gotowa na nowy dzień, wyszłam na balkon. Zauważyłam, że obok też ktoś już nie śpi. Był to Harry.
-Hej Harry.
-O hej Lea. Mogę?
-Jasne chodź. W ogóle możemy pogadać?
-Spoko, siądziemy?
-Tak, tylko zamknę drzwi, aby Pezz się nie obudziła. Hazz, słuchaj, wiem o wczorajszej rozmowie z Lou i się cieszę. Razem - spojrzałam na swój brzuszek - podjęliśmy decyzję, że damy ci szansę.
-Na prawdę?!
-Tak głuptasie.
-Ale się cieszę.


-Z czego się tak cieszysz Harry? - spytała zaspana Perrie -
-Bo, Lea, dała mi szansę. A raczej kurde, no ona i dziecko. Dlatego jestem szczęśliwy.
-No to gratuluję stary.
-Perrie, ubrania masz naszykowane u mnie na łóżku. Nie musisz dziękować.
-Kocham Cię.
-Eeeej, bo będę zazdrosny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeejo. Wiem, bardzo dawno mnie tu nie było, ale jakoś za bardzo nie miałam czasu. Teraz będę starała się być systematyczna i dawać rozdział na tydzień. A jeśli coś mi wypadnie i rozdziału nie będzie, to od razu przepraszam. A no muszę dodać, że do powstania tego rozdziału przyczyniła się moja BFF. Napisała nawet mały kawałek i od dziś jest ona moją BETĄ i będzie i pomagać w pisaniu tego bloga. Czyli głównie będzie gadać co ma się zdarzyć dalej.

Co sądzicie o SOMF??? JA KOCHAM *--*  I podobnież pobiłyśmy REKORD.

Pozdrowionka

Asiek <33333