Chapter VI
Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :)
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No co tam chciałeś Lou?
-Gdzie wczoraj byłaś? I dlaczego nie było też Hazzy? Lea tylko cię proszę od razu mów prawdę. Nie chcę się z tobą użerać.
-Jaaa... jaaa... - rozpłakałam się -
-Ja co?
-Ja-aa s-iee z n-iimmm najpraw-wdopodoniej przespałam - rozpłakałam się jeszcze bardziej -
-CO ZROBIŁAŚ?
-Nie drzyj się na mnie. Ja nawet nie wiem jak to się stało. Nic nie pamiętam. I jak byś chciał wiedzieć to zdarzyło się to w moje urodzony. Jak wszyscy mnie zostawiliście. WSZYSCY. - dodałam z żalem w głosie. Zdenerwowana i zrozpaczona wyszłam od niego. - A teraz jak pozwolisz to stąd wyjdę.
Myślałam, że on mi zawsze pomoże, wesprze, a tu co? Gówno. Myśli, że zrobiłam to specjalnie. Ja tego nie chciałam. Bardzo tego żałuję.
Siedziałam na parapecie, patrząc się gdzieś przed siebie. Pozwalałam moim łzą swobodnie wydostać się z moich oczu. Co jakiś czas je wycierałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiadałam tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Lea, proszę otwórz, to ja Perrie. Błam cię, chcę porozmawiać.
-Skąd mam mieć pewność, że jesteś tam sama?
-Jestem sama, proszę otwórz.
Postanowiłam jej otworzyć. Usiadłam na łóżku i znowu się rozpłakałam.
-Lea, nie płacz. Proszę powiedz mi o co chodzi. Wiem, że rozmawiałaś z Lou, ale nie wiem o czym. Chodzi cały czas zły, roztrzęsiony. Nie wiem co się stało. Nie mam pojęcia.
-Bo.....
***
-Misiu, rozumiem, że nie chciałaś tego zrobić. Ale jak Lou mógł się tak na ciebie wydrzeć. Nie rozumiem go. A piłaś coś w klubie?
-Taak. Harry mi zamawiał drinka.
-No to już znamy przyczynę, czemu nic nie pamiętasz. Nie przejmuj się. Będzie dobrze. A teraz wiesz co? Mam pomysł. Chodźmy na zakupy. Kupimy sobie kostiumy na wakacje, bo nie wiem czy pamiętasz, ale za 2 dni wyjeżdżamy.
-Do-oobrze, ale powiedz mi, że Harry nie jedzie.
-Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ale nie przejmuj się. Będę miała z tobą pokój i jak coś to z dala od Hazzy. Obiecuję ci to. No to jak, zbierasz się?
-Tak, daj mi 10 minut. Dziękuję, strasznie ci dziękuję, że jesteś.
-Proszę. Pamiętaj, zawsze mi mów o wszystkim. Nie zawsze będę potrafiła rozwiązać jakoś twój problem, ale zawsze jakoś pocieszę. To szybko. Ja czekam na dole.
(teraz włącz to)
***
Zakupy były bardzo udane. Trochę zapomniałam o tym co się wczoraj zdarzyło. Czułam się lepiej. Kolację zjedliśmy na mieście. Spotkałyśmy także Dan. Do domu wróciłyśmy wieczorem. Ja od razu poszłam do siebie. Włączyłam laptopa. Przeprałam się w luźne dresy, za dużą bluzkę i grube wełniane skarpety.
Włączyłam sobie "Monte Carlo". Super film. Sprawdziłam jeszcze szybko tt i poszłam spać.
Obudziłam się w środku nocy. Nie mogłam spać. Został mi tylko jeszcze jeden dzień więc postanowiłam się trochę spakować. O 5 położyłam się znowu.
-Lea wstawaj, już południe.
-Coo, ale jak to. - powiedziałam zaspanym głosem - Która jest dokładnie.
-13. Coś się z tobą dzieje dziwnego. Śpisz długo. Jesteś blada. Może pójdziesz do lekarza?
-Nie, Perrie daj spokój. To tylko przemęczenie. Dużo płakałam ostatnio. To dlatego.
-No dobra. Ubieraj się i zejdź na dół.
-Dobra. To do zobaczenia.
Poszłam szybko do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic. Ubrałam się i zeszłam na dół.
-Cześć wszystkim .
-Hej Lea.
Zjadłam śniadanie, patrząc się w jeden punkt. Harry siedział w salonie. Po zjedzonym posiłku szybko, poszłam do siebie. Wzięłam telefon, podłączyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Nie wiem czemu, ale zawsze przy piosenkach Justina się uspokajam, wyciszam. Wzięłam na full. Telefon wsadziłam w kieszeń i zaczęłam się pakować.
***
Jesteśmy już w samolocie. Znów słucham tej samej piosenki. Najbardziej ją lubię. Mimo tego, że Justin mnie zdradził, trochę za nim tęsknię. Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia w pamięci mojego telefonu.
Lecz gdy natrafiłam, na to jedno, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Wspomnienia wróciły. No cóż nie mogę cały czas patrzeć wstecz. Trzeba żyć teraźniejszością. Siedziałam sama. Nie chciałam z nikim siedzieć. Mieliśmy mieć przesiadkę tak więc nie opłacało mi się w tym momencie zasypiać. Patrzyłam pusto przez okno. Usłyszałam głos, że za raz lądujemy. Zayn podał mi mój drugi bilet. Chciałam siedzieć sama więc będę siedzieć.
***
-Dlaczego nie lecimy? - wydarł się Harry na pół samolotu -
-Jeszcze na kogoś czekamy.
Powiedziałam bez żadnej emocji. W drzwiach ukazał się on. Ta niepowtarzalna twarz Justina. Po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy. To nie możliwe, że on będzie leciał tym samym samolotem. Szukał swojego miejsca. Zatrzymał się przy mnie.
-Lea?
-Tak.
-Jak się za tobą stęskniłem, dlaczego się nie odzywałaś? Tęskniłem. Tak w ogóle to tutaj siedzę.
Zajebiście. Chyba mówiłam Zaynowi, że chcę siedzieć sama. Teraz będę wysłuchiwać jego pytań. Ja ich nie chcę. Strasznie za nim tęsknię, ale nie mogę. To za wiele. 'Jestem' teraz z Niallem, ale czuję się jak ostatnia dziwka, zdradzając go z Harrym, a dalej tęskniąc za Justinem.
-Czemu nic nie odpowiesz?
-Przepraszam, zamyśliłam się. Tak w ogóle to jestem zmęczona pójdę spać. Pa
Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Byłoby mi za ciężko. Włożyłam słuchawki w uszy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.....
***
-Lea, słońce obudź się.
-Mamo ale ja chcę jeszcze spać.
-Ale już lądujemy i nie jestem twoją mamą. To ja Niall.
-No dobrze, już wstaje.
Powiedziałam niechętnie. Promienie słoneczne oślepiły moje jeszcze zaspane oczy. Kurcze Los Angeles jest śliczny. Jesteśmy właśnie już w limuzynie wynajętej przez chłopaków. Widok, niesamowity. To słońce, palmy. Kurde, aż by się chciało tutaj mieszkać na stałe. No cóż.. Wybrałam Londyn. Też cudowne miejsce, ale niestety ponure. Ale ważne, że przynajmniej na wakacje, można odwiedzać tak cudowne miejsca. Swa tygodnie spędzone tutaj to będzie najlepszy czas w moim życiu.
W radiu super kawałek. Razem z Perrie zaczęłyśmy śpiewać. Po około 40 minutach byłyśmy pod hotelem. Oczywiście wiedzieliśmy, że będą kłótnie o pokoje.
-Ja biorę pokój z Leą. Obiecałam jej to. My się tak trochę w te wakacje od was odetniemy. Przykro nam. Poprosimy o kluczyk i wprowadzenie do pokoju naszych bagaży. - powiedziała stanowczo Perrie -
-No niech będzie. To wy już idźcie a my się może jakoś dogadamy. - powiedział Li -
Cieszyłam się, że mam ten pokój z Pezz. Byłam szczęśliwa. Chciałam przyjemnie spędzić te wakacje. A no właśnie, Pezz ma coraz większy brzuszek, bez co wygląda coraz bardziej słodko. Muszę się trochę odciąć od chłopaków. Przemyśleć wszystko.
-Pezz, idziemy na plażę?
-No jasne. To jak za 15 minut?
-Ok.
Szybko poszłyśmy się przebrać w stroje kąpielowe. Ja nałożyłam na siebie chustę, bo nie chciałam paradować w samym kostiumie po Los Angeles. Pezz postąpiła tak samo. Szłyśmy sobie plażą kiedy zrobiło mi się słabo.
-Lea, co się dzieje?
-Nie wiem. Słabo mi.
-Usiądź. W ogóle jesteś blada. Ku*wa.
-Pezz, co się dzieje?
-A nie spóźnia ci się może okres?
-W sumie to nie wiem. Czekaj sprawdzę.
O cholera. Nie to nie może być ciąża. Tak zgadza się, okres mi się spóźnia już ponad 9 dni, ale, ale..
-Chodź, pójdziemy w stronę hotelu i po drodze zajdziemy do apteki.
Jak Pezz powiedziała, tak zrobiłyśmy. Kupiła dwa testy ciążowe. Od razu po wejściu do apartamentu, poszłam do łazienki zrobić test. Po odczekaniu odpowiedniego czasu, bałam się wejść do łazienki, dlatego zrobiła to za mnie Perrie. Wyszła z niej trzymając test w rękach.
-No i co?
-Sama zobacz.
-Nieeee.... Mój świat się zawalił. A co jeśli to Harrego dziecko? Pezz ja nie dam sobie rady. To za wiele. Jestem za młoda.
-Nie mów tak. Powinnaś się cieszyć. A jeśli nawet to Harrego dziecko to on nie musi się o tym dowiedzieć. Będzie od początku powiedziane, że to Nialla dziecko. Damy radę, razem. Nie zostawię cię samej. Zapamiętaj to sobie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak oto prezentuje się 6 rozdział. Myślę, że wam się spodoba. Przepraszam, że musieliście czekać. Dopiero dziś się wzięłam za pisanie i specjalnie dla was napisałam go w 45 minut. Kurde mój nowy rekord. Co do akcji, to wiem, że jest trochę teraz namieszane, ale ja mam ułożony plan w swojej głowie i wiem o czym będę pisać. Mam już fabułę.
Mam zamiar napisać jakoś w najbliższym czasie rozdział na starego bloga. Trochę mi dziś wena wróciła, więc postanowiłam go napisać. Za długi pewnie nie będzie.
8 komentarzy - 7 rozdział
Pozdrawiam :3
Asiek <333
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No co tam chciałeś Lou?
-Gdzie wczoraj byłaś? I dlaczego nie było też Hazzy? Lea tylko cię proszę od razu mów prawdę. Nie chcę się z tobą użerać.
-Jaaa... jaaa... - rozpłakałam się -
-Ja-aa s-iee z n-iimmm najpraw-wdopodoniej przespałam - rozpłakałam się jeszcze bardziej -
-CO ZROBIŁAŚ?
-Nie drzyj się na mnie. Ja nawet nie wiem jak to się stało. Nic nie pamiętam. I jak byś chciał wiedzieć to zdarzyło się to w moje urodzony. Jak wszyscy mnie zostawiliście. WSZYSCY. - dodałam z żalem w głosie. Zdenerwowana i zrozpaczona wyszłam od niego. - A teraz jak pozwolisz to stąd wyjdę.
Myślałam, że on mi zawsze pomoże, wesprze, a tu co? Gówno. Myśli, że zrobiłam to specjalnie. Ja tego nie chciałam. Bardzo tego żałuję.
Siedziałam na parapecie, patrząc się gdzieś przed siebie. Pozwalałam moim łzą swobodnie wydostać się z moich oczu. Co jakiś czas je wycierałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiadałam tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Lea, proszę otwórz, to ja Perrie. Błam cię, chcę porozmawiać.
-Skąd mam mieć pewność, że jesteś tam sama?
-Jestem sama, proszę otwórz.
Postanowiłam jej otworzyć. Usiadłam na łóżku i znowu się rozpłakałam.
-Lea, nie płacz. Proszę powiedz mi o co chodzi. Wiem, że rozmawiałaś z Lou, ale nie wiem o czym. Chodzi cały czas zły, roztrzęsiony. Nie wiem co się stało. Nie mam pojęcia.
-Bo.....
***
-Misiu, rozumiem, że nie chciałaś tego zrobić. Ale jak Lou mógł się tak na ciebie wydrzeć. Nie rozumiem go. A piłaś coś w klubie?
-Taak. Harry mi zamawiał drinka.
-No to już znamy przyczynę, czemu nic nie pamiętasz. Nie przejmuj się. Będzie dobrze. A teraz wiesz co? Mam pomysł. Chodźmy na zakupy. Kupimy sobie kostiumy na wakacje, bo nie wiem czy pamiętasz, ale za 2 dni wyjeżdżamy.
-Do-oobrze, ale powiedz mi, że Harry nie jedzie.
-Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ale nie przejmuj się. Będę miała z tobą pokój i jak coś to z dala od Hazzy. Obiecuję ci to. No to jak, zbierasz się?
-Tak, daj mi 10 minut. Dziękuję, strasznie ci dziękuję, że jesteś.
-Proszę. Pamiętaj, zawsze mi mów o wszystkim. Nie zawsze będę potrafiła rozwiązać jakoś twój problem, ale zawsze jakoś pocieszę. To szybko. Ja czekam na dole.
(teraz włącz to)
***
Zakupy były bardzo udane. Trochę zapomniałam o tym co się wczoraj zdarzyło. Czułam się lepiej. Kolację zjedliśmy na mieście. Spotkałyśmy także Dan. Do domu wróciłyśmy wieczorem. Ja od razu poszłam do siebie. Włączyłam laptopa. Przeprałam się w luźne dresy, za dużą bluzkę i grube wełniane skarpety.
Włączyłam sobie "Monte Carlo". Super film. Sprawdziłam jeszcze szybko tt i poszłam spać.
Obudziłam się w środku nocy. Nie mogłam spać. Został mi tylko jeszcze jeden dzień więc postanowiłam się trochę spakować. O 5 położyłam się znowu.
-Lea wstawaj, już południe.
-Coo, ale jak to. - powiedziałam zaspanym głosem - Która jest dokładnie.
-13. Coś się z tobą dzieje dziwnego. Śpisz długo. Jesteś blada. Może pójdziesz do lekarza?
-Nie, Perrie daj spokój. To tylko przemęczenie. Dużo płakałam ostatnio. To dlatego.
-No dobra. Ubieraj się i zejdź na dół.
-Dobra. To do zobaczenia.
Poszłam szybko do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic. Ubrałam się i zeszłam na dół.
-Cześć wszystkim .
-Hej Lea.
Zjadłam śniadanie, patrząc się w jeden punkt. Harry siedział w salonie. Po zjedzonym posiłku szybko, poszłam do siebie. Wzięłam telefon, podłączyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Nie wiem czemu, ale zawsze przy piosenkach Justina się uspokajam, wyciszam. Wzięłam na full. Telefon wsadziłam w kieszeń i zaczęłam się pakować.
***
Jesteśmy już w samolocie. Znów słucham tej samej piosenki. Najbardziej ją lubię. Mimo tego, że Justin mnie zdradził, trochę za nim tęsknię. Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia w pamięci mojego telefonu.
Lecz gdy natrafiłam, na to jedno, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Wspomnienia wróciły. No cóż nie mogę cały czas patrzeć wstecz. Trzeba żyć teraźniejszością. Siedziałam sama. Nie chciałam z nikim siedzieć. Mieliśmy mieć przesiadkę tak więc nie opłacało mi się w tym momencie zasypiać. Patrzyłam pusto przez okno. Usłyszałam głos, że za raz lądujemy. Zayn podał mi mój drugi bilet. Chciałam siedzieć sama więc będę siedzieć.
***
-Dlaczego nie lecimy? - wydarł się Harry na pół samolotu -
-Jeszcze na kogoś czekamy.
Powiedziałam bez żadnej emocji. W drzwiach ukazał się on. Ta niepowtarzalna twarz Justina. Po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy. To nie możliwe, że on będzie leciał tym samym samolotem. Szukał swojego miejsca. Zatrzymał się przy mnie.
-Lea?
-Tak.
-Jak się za tobą stęskniłem, dlaczego się nie odzywałaś? Tęskniłem. Tak w ogóle to tutaj siedzę.
Zajebiście. Chyba mówiłam Zaynowi, że chcę siedzieć sama. Teraz będę wysłuchiwać jego pytań. Ja ich nie chcę. Strasznie za nim tęsknię, ale nie mogę. To za wiele. 'Jestem' teraz z Niallem, ale czuję się jak ostatnia dziwka, zdradzając go z Harrym, a dalej tęskniąc za Justinem.
-Czemu nic nie odpowiesz?
-Przepraszam, zamyśliłam się. Tak w ogóle to jestem zmęczona pójdę spać. Pa
Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Byłoby mi za ciężko. Włożyłam słuchawki w uszy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.....
***
-Lea, słońce obudź się.
-Mamo ale ja chcę jeszcze spać.
-Ale już lądujemy i nie jestem twoją mamą. To ja Niall.
-No dobrze, już wstaje.
Powiedziałam niechętnie. Promienie słoneczne oślepiły moje jeszcze zaspane oczy. Kurcze Los Angeles jest śliczny. Jesteśmy właśnie już w limuzynie wynajętej przez chłopaków. Widok, niesamowity. To słońce, palmy. Kurde, aż by się chciało tutaj mieszkać na stałe. No cóż.. Wybrałam Londyn. Też cudowne miejsce, ale niestety ponure. Ale ważne, że przynajmniej na wakacje, można odwiedzać tak cudowne miejsca. Swa tygodnie spędzone tutaj to będzie najlepszy czas w moim życiu.
W radiu super kawałek. Razem z Perrie zaczęłyśmy śpiewać. Po około 40 minutach byłyśmy pod hotelem. Oczywiście wiedzieliśmy, że będą kłótnie o pokoje.
-Ja biorę pokój z Leą. Obiecałam jej to. My się tak trochę w te wakacje od was odetniemy. Przykro nam. Poprosimy o kluczyk i wprowadzenie do pokoju naszych bagaży. - powiedziała stanowczo Perrie -
-No niech będzie. To wy już idźcie a my się może jakoś dogadamy. - powiedział Li -
Cieszyłam się, że mam ten pokój z Pezz. Byłam szczęśliwa. Chciałam przyjemnie spędzić te wakacje. A no właśnie, Pezz ma coraz większy brzuszek, bez co wygląda coraz bardziej słodko. Muszę się trochę odciąć od chłopaków. Przemyśleć wszystko.
-Pezz, idziemy na plażę?
-No jasne. To jak za 15 minut?
-Ok.
Szybko poszłyśmy się przebrać w stroje kąpielowe. Ja nałożyłam na siebie chustę, bo nie chciałam paradować w samym kostiumie po Los Angeles. Pezz postąpiła tak samo. Szłyśmy sobie plażą kiedy zrobiło mi się słabo.
-Lea, co się dzieje?
-Nie wiem. Słabo mi.
-Usiądź. W ogóle jesteś blada. Ku*wa.
-Pezz, co się dzieje?
-A nie spóźnia ci się może okres?
-W sumie to nie wiem. Czekaj sprawdzę.
O cholera. Nie to nie może być ciąża. Tak zgadza się, okres mi się spóźnia już ponad 9 dni, ale, ale..
-Chodź, pójdziemy w stronę hotelu i po drodze zajdziemy do apteki.
Jak Pezz powiedziała, tak zrobiłyśmy. Kupiła dwa testy ciążowe. Od razu po wejściu do apartamentu, poszłam do łazienki zrobić test. Po odczekaniu odpowiedniego czasu, bałam się wejść do łazienki, dlatego zrobiła to za mnie Perrie. Wyszła z niej trzymając test w rękach.
-No i co?
-Sama zobacz.
-Nieeee.... Mój świat się zawalił. A co jeśli to Harrego dziecko? Pezz ja nie dam sobie rady. To za wiele. Jestem za młoda.
-Nie mów tak. Powinnaś się cieszyć. A jeśli nawet to Harrego dziecko to on nie musi się o tym dowiedzieć. Będzie od początku powiedziane, że to Nialla dziecko. Damy radę, razem. Nie zostawię cię samej. Zapamiętaj to sobie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak oto prezentuje się 6 rozdział. Myślę, że wam się spodoba. Przepraszam, że musieliście czekać. Dopiero dziś się wzięłam za pisanie i specjalnie dla was napisałam go w 45 minut. Kurde mój nowy rekord. Co do akcji, to wiem, że jest trochę teraz namieszane, ale ja mam ułożony plan w swojej głowie i wiem o czym będę pisać. Mam już fabułę.
Mam zamiar napisać jakoś w najbliższym czasie rozdział na starego bloga. Trochę mi dziś wena wróciła, więc postanowiłam go napisać. Za długi pewnie nie będzie.
8 komentarzy - 7 rozdział
Pozdrawiam :3
Asiek <333