czwartek, 17 października 2013

Chapter VI

Chapter VI 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No co tam chciałeś Lou?
-Gdzie wczoraj byłaś? I dlaczego nie było też Hazzy? Lea tylko cię proszę od razu mów prawdę. Nie chcę się z tobą użerać.
-Jaaa... jaaa... - rozpłakałam się -
-Ja co?
-Ja-aa s-iee z n-iimmm najpraw-wdopodoniej przespałam - rozpłakałam się jeszcze bardziej -
-CO ZROBIŁAŚ?
-Nie drzyj się na mnie. Ja nawet nie wiem jak to się stało. Nic nie pamiętam. I jak byś chciał wiedzieć to zdarzyło się to w moje urodzony. Jak wszyscy mnie zostawiliście. WSZYSCY. - dodałam z żalem w głosie. Zdenerwowana i zrozpaczona wyszłam od niego. - A teraz jak pozwolisz to stąd wyjdę.
Myślałam, że on mi zawsze pomoże, wesprze, a tu co? Gówno. Myśli, że zrobiłam to specjalnie. Ja tego nie chciałam. Bardzo tego żałuję.
Siedziałam na parapecie, patrząc się gdzieś przed siebie. Pozwalałam moim łzą swobodnie wydostać się z moich oczu. Co jakiś czas je wycierałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiadałam tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Lea, proszę otwórz, to ja Perrie. Błam cię, chcę porozmawiać.
-Skąd mam mieć pewność, że jesteś tam sama?
-Jestem sama, proszę otwórz.
Postanowiłam jej otworzyć. Usiadłam na łóżku i znowu się rozpłakałam.
-Lea, nie płacz. Proszę powiedz mi o co chodzi. Wiem, że rozmawiałaś z Lou, ale nie wiem o czym. Chodzi cały czas zły, roztrzęsiony. Nie wiem co się stało. Nie mam pojęcia.
-Bo.....
***
-Misiu, rozumiem, że nie chciałaś tego zrobić. Ale jak Lou mógł się tak na ciebie wydrzeć. Nie rozumiem go. A piłaś coś w klubie?
-Taak. Harry mi zamawiał drinka.
-No to już znamy przyczynę, czemu nic nie pamiętasz. Nie przejmuj się. Będzie dobrze. A teraz wiesz co? Mam pomysł. Chodźmy na zakupy. Kupimy sobie kostiumy na wakacje, bo nie wiem czy pamiętasz, ale za 2 dni wyjeżdżamy.
-Do-oobrze, ale powiedz mi, że Harry nie jedzie.
-Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ale nie przejmuj się. Będę miała z tobą pokój i jak coś to z dala od Hazzy. Obiecuję ci to. No to jak, zbierasz się?
-Tak, daj mi 10 minut. Dziękuję, strasznie ci dziękuję, że jesteś.
-Proszę. Pamiętaj, zawsze mi mów o wszystkim. Nie zawsze będę potrafiła rozwiązać jakoś twój problem, ale zawsze jakoś pocieszę. To szybko. Ja czekam na dole.
(teraz włącz to)
***
Zakupy były bardzo udane. Trochę zapomniałam o tym co się wczoraj zdarzyło. Czułam się lepiej. Kolację zjedliśmy na mieście. Spotkałyśmy także Dan. Do domu wróciłyśmy wieczorem. Ja od razu poszłam do siebie. Włączyłam laptopa. Przeprałam się w luźne dresy, za dużą bluzkę i grube wełniane skarpety.
Włączyłam sobie "Monte Carlo". Super film. Sprawdziłam jeszcze szybko tt i  poszłam spać.
Obudziłam się w środku nocy. Nie mogłam spać. Został mi tylko jeszcze jeden dzień więc postanowiłam się trochę spakować. O 5 położyłam się znowu.
-Lea wstawaj, już południe.
-Coo, ale jak to. - powiedziałam zaspanym głosem - Która jest dokładnie.
-13. Coś się z tobą dzieje dziwnego. Śpisz długo. Jesteś blada. Może pójdziesz do lekarza?
-Nie, Perrie daj spokój. To tylko przemęczenie. Dużo płakałam ostatnio. To dlatego.
-No dobra. Ubieraj się i zejdź na dół.
-Dobra. To do zobaczenia.
Poszłam szybko do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic. Ubrałam się i zeszłam na dół.
-Cześć wszystkim .
-Hej Lea.
Zjadłam śniadanie, patrząc się w jeden punkt. Harry siedział w salonie. Po zjedzonym posiłku szybko, poszłam do siebie. Wzięłam telefon, podłączyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Nie wiem czemu, ale zawsze przy piosenkach Justina się uspokajam, wyciszam. Wzięłam na full. Telefon wsadziłam w kieszeń i zaczęłam się pakować.
***
Jesteśmy już w samolocie. Znów słucham tej samej piosenki. Najbardziej ją lubię. Mimo tego, że Justin mnie zdradził, trochę za nim tęsknię. Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia w pamięci mojego telefonu.
Lecz gdy natrafiłam, na to jedno, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Wspomnienia wróciły. No cóż nie mogę cały czas patrzeć wstecz. Trzeba żyć teraźniejszością. Siedziałam sama. Nie chciałam z nikim siedzieć. Mieliśmy mieć przesiadkę tak więc nie opłacało mi się w tym momencie zasypiać. Patrzyłam pusto przez okno. Usłyszałam głos, że za raz lądujemy. Zayn podał mi mój drugi bilet. Chciałam siedzieć sama więc będę siedzieć.
***
-Dlaczego nie lecimy? - wydarł się Harry na pół samolotu -
-Jeszcze na kogoś czekamy.
Powiedziałam bez żadnej emocji. W drzwiach ukazał się on. Ta niepowtarzalna twarz Justina. Po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy. To nie możliwe, że on będzie leciał tym samym samolotem. Szukał swojego miejsca. Zatrzymał się przy mnie.
-Lea?
-Tak.
-Jak się za tobą stęskniłem, dlaczego się nie odzywałaś? Tęskniłem. Tak w ogóle to tutaj siedzę.
Zajebiście. Chyba mówiłam Zaynowi, że chcę siedzieć sama. Teraz będę wysłuchiwać jego pytań. Ja ich nie chcę. Strasznie za nim tęsknię, ale nie mogę. To za wiele. 'Jestem' teraz z Niallem, ale czuję się jak ostatnia dziwka, zdradzając go z Harrym, a dalej tęskniąc za Justinem.
-Czemu nic nie odpowiesz?
-Przepraszam, zamyśliłam się. Tak w ogóle to jestem zmęczona pójdę spać. Pa
Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Byłoby mi za ciężko. Włożyłam słuchawki w uszy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.....
***
-Lea, słońce obudź się.
-Mamo ale ja chcę jeszcze spać.
-Ale już lądujemy i nie jestem twoją mamą. To ja Niall.
-No dobrze, już wstaje.
Powiedziałam niechętnie. Promienie słoneczne oślepiły moje jeszcze zaspane oczy. Kurcze Los Angeles jest śliczny. Jesteśmy właśnie już w limuzynie wynajętej przez chłopaków. Widok, niesamowity. To słońce, palmy. Kurde, aż by się chciało tutaj mieszkać na stałe. No cóż.. Wybrałam Londyn. Też cudowne miejsce, ale niestety ponure. Ale ważne, że przynajmniej na wakacje, można odwiedzać tak cudowne miejsca. Swa tygodnie spędzone tutaj to będzie najlepszy czas w moim życiu.
W radiu super kawałek. Razem z Perrie zaczęłyśmy śpiewać. Po około 40 minutach byłyśmy pod hotelem. Oczywiście wiedzieliśmy, że będą kłótnie o pokoje.
-Ja biorę pokój z Leą. Obiecałam jej to. My się tak trochę w te wakacje od was odetniemy. Przykro nam. Poprosimy o kluczyk i wprowadzenie do pokoju naszych bagaży. - powiedziała stanowczo Perrie -
-No niech będzie. To wy już idźcie a my się może jakoś dogadamy. - powiedział Li -
Cieszyłam się, że mam ten pokój z Pezz. Byłam szczęśliwa. Chciałam przyjemnie spędzić te wakacje. A no właśnie, Pezz ma coraz większy brzuszek, bez co wygląda coraz bardziej słodko. Muszę się trochę odciąć od chłopaków. Przemyśleć wszystko.
-Pezz, idziemy na plażę?
-No jasne. To jak za 15 minut?
-Ok.
Szybko poszłyśmy się przebrać w stroje kąpielowe. Ja nałożyłam na siebie chustę, bo nie chciałam paradować w samym kostiumie po Los Angeles. Pezz postąpiła tak samo. Szłyśmy sobie plażą kiedy zrobiło mi się słabo.
-Lea, co się dzieje?
-Nie wiem. Słabo mi.
-Usiądź. W ogóle jesteś blada. Ku*wa.
-Pezz, co się dzieje?
-A nie spóźnia ci się może okres?
-W sumie to nie wiem. Czekaj sprawdzę.
O cholera. Nie to nie może być ciąża. Tak zgadza się, okres mi się spóźnia już ponad 9 dni, ale, ale..
-Chodź, pójdziemy w stronę hotelu i po drodze zajdziemy do apteki.
Jak Pezz powiedziała, tak zrobiłyśmy. Kupiła dwa testy ciążowe. Od razu po wejściu do apartamentu, poszłam do łazienki zrobić test. Po odczekaniu odpowiedniego czasu, bałam się wejść do łazienki, dlatego zrobiła to za mnie Perrie. Wyszła z niej trzymając test w rękach.
-No i co?
-Sama zobacz.
-Nieeee.... Mój świat się zawalił. A co jeśli to Harrego dziecko? Pezz ja nie dam sobie rady. To za wiele. Jestem za młoda.
-Nie mów tak. Powinnaś się cieszyć. A jeśli nawet to Harrego dziecko to on nie musi się o tym dowiedzieć. Będzie od początku powiedziane, że to Nialla dziecko. Damy radę, razem. Nie zostawię cię samej. Zapamiętaj to sobie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak oto prezentuje się 6 rozdział. Myślę, że wam się spodoba. Przepraszam, że musieliście czekać. Dopiero dziś się wzięłam za pisanie i specjalnie dla was napisałam go w 45 minut. Kurde mój nowy rekord. Co do akcji, to wiem, że jest trochę teraz namieszane, ale ja mam ułożony plan w swojej głowie i wiem o czym będę pisać. Mam już fabułę.
Mam zamiar napisać jakoś w najbliższym czasie rozdział na starego bloga. Trochę mi dziś wena wróciła, więc postanowiłam go napisać. Za długi pewnie nie będzie.

8 komentarzy - 7 rozdział 

Pozdrawiam :3
Asiek <333 

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział: 5

Rozdział: 5 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Jestem za. To ja i Dan idziemy po coś do jedzenia i picia, a ty i Perrie przygotujcie salon, na wieczór filmowy.
-Dobra.
Ogólnie wieczór minął nam bardzo przyjemnie. Perrie miała rację. Dziewczyny są super. Zapoznałam się z nimi bardzo dobrze. Chłopaki długo nie wracali. Między filmami zadzwoniłam jeszcze do Nialla. Miałam do niego przyjechać o 11 i go odebrać.
                                                                    *Następnego dnia*
Wstałam o godzinie 8. Na niebie świeciło piękne słońce. Pogoda zapowiadała się dziś piękna, co na Londyn zdarza się bardzo rzadko. Poszłam się szybko umyć, umalować i ubrać. Gotowa zeszłam szybko na dół zrobić jakieś śniadanie. Nie było nikogo. Na stole ujrzałam kartkę:
"Pojechaliśmy do studia. Dziewczyny są u siebie w domach. A Olivia jest z Perrie. Zostałaś sama. Jedzenie masz w lodówce. Całujemy mocno:
Louis, Liam, Zayn, Harry, Perrie, Danielle, Eleounor i Olivia. xxxx"
Świetnie. Zawsze mnie samą zostawiają. Ja to mam życie. No cóż, ważne, że kartkę i jedzenie zostawili. Było już po 9. Ja byłam gotowa do wyjścia, tak więc wzięłam kluczyki i pojechałam pod szpital. Najpierw poszłam do doktora. Dowiedziałam się, że Niall ma się nie przemęczać. Najlepiej przydałby mu się wakacje. Dostałam od razu wypis Horana. Poszłam do niego. Siedział już gotowy na łóżku.
-Czy już możemy jechać? Nie chcę tu dłużej siedzieć. Szpital to okropne miejsce. Jestem nienajedzony. Dają tu za małe porcje.
-Już skarbie. Pojedziesz do domu to ci zrobię zapiekankę i ciasto cytrynowe. Czy już wtedy nie będziesz marudził?
-Raczej nie. Chodźmy stąd...
W samochodzie opowiedziałam mu o tym, że najlepiej byłoby pojechać teraz na wakacje. Zgodził się od razu. Powiedział, że pojedziemy do Los Angeles. Bardzo się ucieszyłam, bo kocham to miasto. Po niespełna 30 minutach byliśmy już pod domem. Chłopaków dalej nie było. Niall poszedł do salonu i włączył sobie PS3, a ja do kuchni robić obiecany obiad i deser. O godzinie 14 wszystko byli już gotowe. Oczywiście w między czasie nie obyło się bez darcia Horna, że on już chcę jeść. No cóż takie życie. Widocznie mu smakowało bo zjadł całą zapiekankę i poprawił ciastem. Po obiedzie Niall poszedł się położyć, a ją pozmywałam i usiadłam w salonie włączając sobie laptopa. Weszłam na tt. Dostałam dużo tweetów. Było mi bardzo miło bo to były same pozytywne tweety, typu: 'Jesteś super. Wiemy, że kochasz naszego głodomorka i się nim dobrze zaopiekujesz. Powodzenia i dużo miłości.' Czułam się wspaniale. Sprawdziłam później swoją pocztę i dostałam wiadomość od Simona.
"Jak wam się układa?? Jak się Niall czuje? Nic mu Harry nie zrobił? Lea wiem, że ci trudno, ale musisz dać radę. Za miesiąc wyjeżdżasz do Polski. Masz tam nagrać płytę. Wiem, że zawsze tam to chciałaś zrobić więc to dla ciebie załatwiłem. Myślę, że się ucieszysz. Pojedzie tam z tobą Harry i Louis. A chwilowo macie urlop. Wyjedźcie gdzieś wspólnie. Zapoznaje się lepiej. Dobrze wam to zrobi. Pozdrowienia Simon Cowell." Ok. Nie mam pojęcia skąd Simon wiedział o pobiciu Nialla. Kurde strasznie się cieszę, że pojadę do Polski. Dobra muszę się uspokoić. Fajnie, że sam Simon zaproponował nam wakacje. Szybko odpisałam na wiadomość. Martwiło mnie tylko jedno. Dlaczego do Polski mam lecieć z Harrym, a nie z Niallem.
                                                                                    ***
 Siedziałam dość długo sama. Trochę mi się nudziło, no ale cóż. Chłopaki przyszli o 21. Zjedli kolację i poszli do siebie. Ja też postanowiłam się umyć i iść spać. Obudziłam się w nocy ze strachem. Było koło 2 w nocy. Bałam się zasnąć sama, dlatego, że miałam straszny koszmar. Wszyscy mnie zostawili. A ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Postanowiłam, że pójdę do Nialla bo wiedziałam, że sama nie zasnę. Poszłam po cichu do jego pokoju.
-Niall, mogę spać z tobą. Boję się.
-Jasne. Kładź się.
-Dziękuję.
Położyłam się tyłem do niego. Poczułam, że się do mnie przytula. W tym objęciu czułam się bezpieczna. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

(dla lepszego efektu włącz to)
                                                               *Następnego dnia*
Usłyszałam jakieś szmery. Postanowiłam jeszcze nie otwierać oczu tylko pospać, ale gdy dostałam buziaka w policzek otworzyłam niechętnie oczy.
-Witaj księżniczko. Nareszcie wstałaś.
-Hej, jest tak wcześnie. Jak śmiałeś mnie obudzić? - powiedziałam z lekkim gniewem -
-Wcześnie? Serio? Jest 12. Dlatego, też postanowiłem cię obudzić.
-Jezu. Było mnie wcześniej obudzić. Taki piękny dzień a ja śpię do południa. Wiesz, że nie należę do śpiochów. - mówiłam dość szybko, szukając po pokoju mojego szlafroku - A ty co się śmiejesz?
-Bo latasz jak opętana. Przyszłaś tu w nocy w samej piżamie.
-Dobra, niech ci będzie. A teraz z łaski swojej przynieś mi szlafrok.
-Dobra, ale spokojnie. Nie chcę oberwać...
-No to jak nie chcesz tu już po niego! - wydarłam się. Kurde, nie wiem co mi się stało. Muszę iść dziś na imprezę i się trochę rozruszać. Może pójdę z Lou? - Niall, do cholery gdzie ty jesteś?
-Idę. Masz.
-No nareszcie.
Założyłam szlafrok i poszłam szybko do siebie. Zabrałam ze sobą ciuchy i poszłam do łazienki. Gotowa zeszłam szybko na dół. Jak zwykle nie było nikogo. Mogłam się tego spodziewać. Nawet Nialla. Spojrzałam na telefon. Dziś 15 lipca. Co oznacza moje urodziny. Tak, sama o tym zapomniałam. No cóż, tyle problemów. Wzięłam moje ulubione płatki, siadłam na blacie i zaczęłam konsumować. Była już 14. Postanowiłam, że przejdę się na cmentarz do mamy. Zapaliłam świeczkę, jak zwykle z nią porozmawiałam. Nie obyło się bez łez. Z lekko rozmazanym makijażem wróciłam do domu. Poszłam do pokoju. Naszykowałam sobie ubrania na dzisiejszą dyskotekę. Opadłam zmęczona na łóżko. Zobaczyłam obok niego pudełko. Postanowiłam go otworzyć. Do kokardki była doczepiona mała karteczka. "Dla mojej Lei. Oli xx" "Nie zapomniała" Byłam szczęśliwa. Jak najszybciej chciałam go otworzyć. Były w nim dwie śliczne bluzki. Jedna i druga , oraz jeszcze jedna kartka. "Myślę, że ci się misiu spodobają. Nigdy bym nie zapomniała. Niestety nie możemy tego dnia spędzić razem. Strasznie cię przepraszam. Mam dziś trening. Chłopcy są w studiu. Może wyskoczymy na jakąś dyskotekę jutro? Zaznacz i zostaw kartkę u mnie w pokoju. Twoja Oli. xxx Kocham cię <333"
Szybko zaznaczyłam i poszłam odłożyć kartkę na biurko. Postanowiłam zacząć się szykować. Włączyłam na full to. Podkręciłam moje włosy. Nałożyłam maskarę na rzęsy i usta przejechałam czerwoną szminką. Paznokcie pomalowałam na rażący czerwony, a całe ciało posmarowałam wiśniowym balsamem. Dyskoteka była od godziny 20. Nikogo jeszcze w domu nie było. Zaczęłam się ubierać. Nie obyło się bez śpiewania. Poprawiłam ostatnie detale w moim wyglądzie i byłam gotowa do wyjścia. Zamówiłam taksówkę, która podwiozła mnie pod klub. Muzykę, można było już z daleka usłyszeć. Podeszłam do baru. Siedziało tam kilka osób, ale moją uwagę przykuła sylwetka jednej osoby. Znajomej mi osoby.
-Hej Harry, co ty tutaj robisz?
-Lea, to ty?
-Tak, we własnej osobie.
-Miło cię widzieć. Co robisz tutaj tak sama?
-Świętuję swoje 19 urodziny. A ty?
-Masz dziś urodziny? Co nic nie mówiłaś? Kurde no to wszystkiego najlepszego. Ale, żeś się odwaliła.
-Dziękuję. Zatańczymy?
-No jasne.
Gdy dotarliśmy na parkiet, muzyka automatycznie się zmieniła, na trochę bardziej wolną. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Moja głowa spoczywała na jego ramieniu, a on objął mnie w pasie. Piosenka się skończyła. Podziękowałam mu za taniec buziakiem w policzek, co on zmienił ja prawdziwy pocałunek. Całował mnie coraz zachłanniej, a ja nie potrafiłam mu odmówić.
-Jedźmy do mnie..... - wypaliłam -
-Miałem to samo zaproponować. Chodź.
Pojechaliśmy szybko do mnie. Harry zaniósł mnie do mojej sypialni. Położył lekko na łóżku i dalej całował.......
                                                                           ***
Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Zobaczyłam, że jestem cała naga, a obok mnie śpi HARRY STYLES. W mojej głowie roiło się od myśli, typu: "co ja zrobiłam" "ja się chyba z nim przespałam" " jestem zdzirą" Szybko zerwałam się z łóżka. Wzięłam czystą bieliznę, bluzkę i leginsy i poszłam jak najszybciej do łazienki. Napis na bluzce idealnie do mnie pasuje. Napisałam Harry'emu kartkę i pojechałam szybko do domu chłopaków. W kuchni było dość głośno.
-Hej wszystkim.
-LEA!
-Powoli, bo mnie udusicie. -  mówiłam cała rozbawiona -
-Happy bithday to you......
Zaczęli wszyscy śpiewać. Byłam strasznie szczęśliwa. Mimo tego, że to wczoraj miałam urodziny, a nie dziś, ale i tak byłam szczęśliwa.
-Wszystkiego najlepszego LEA. - wykrzyknęli wszyscy na raz -
-Dziękuję. Jesteście strasznie kochani. Ale błagam powiedzcie, że macie coś do jedzenia bo umieram z głodu.
-No jasne. Siadaj. - powiedział Lou - Musimy później pogadać. Jak zjesz to przyjdź do mnie. - powiedział do ucha -
                                                                         ***
-No co tam chciałeś Lou?
-Gdzie wczoraj byłaś? I dlaczego nie było też Hazzy? Lea tylko cię proszę od razu mów prawdę. Nie chcę się z tobą użerać.
-Jaaa... jaaa... - rozpłakałam się -
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że bardzo długo czekaliście na ten rozdział, ale jakoś nie miałam weny aby go napisać. Jest trochę dłuższy jako rekompensata. Myślę, że nie będziecie źli. Jak zwykle czekam na szczere opinie co do rozdziału. Serdecznie zapraszam na najnowszy blog, na którym jest tłumaczenie. Zajmuje się nim głównie Emmie, ale ja je dodaję. Tak więc zapraszam i proszę go komentować. http://can-you-image.blogspot.com/

7 KOMENTARZY - 6 ROZDZIAŁ  

Pozdrawiam :)

Asiek <333 

poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział: 4

Rozdział: 4

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Zapraszam do stołu....
-Dziękuję - odsunął mi krzesło - Co przygotowałeś mój kucharzu?
-Coś pysznego. Oto nasza kolacja . Myślę, że będzie smakowało. Smacznego.
-Dziękuję. Jejciu Niall to jest cudowne. - po zjedzonej kolacji, Niall posprzątał, a ja siedziałam i cały czas się w niego wpatrywałam - To co teraz robimy? - zapytałam, dalej nie spuszczając z niego wzroku -
-A teraz deser.
-Kiedy ty to przygotowałeś?
-A widzisz, skarbie. Ma się ten talent.
-Jest przepyszne. Dziękuję ci Niall za kolacje. Masz teraz coś jeszcze przewidzianego w planach czy nie.
-Oczywiście, że mam. Teraz idziemy oglądać film.
-Super, a jaki?
-"Projekt dziecko" Powinien ci się spodobać. Idziemy?
-No jasne.
Film się zaczął. Wciągnęłam się. Niall też uważnie oglądał. W pewnym momencie, chciałam się do niego przytulić. " Niall mogę?" "No jasne"
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Przebudziłam się. Było już powili widno. Mój zegarek wskazywał 5 nad ranem. Usłyszałam odgłos tłukącego się szkła na dole. Szybko przetarłam oczy i zbiegłam na dół. To co zauważyłam mnie przeraziło. Na dole leżał nieprzytomny Niall, a w kuchni rozbijał się pijany Harry. Szybko podbiegłam do Horana.
(teraz włącz to)
-Niall, halo. Słyszysz mnie? Ej, proszę odezwij się. - pobiegłam szybko do pokoju Lou - Louis, proszę musisz mi pomóc.
-Lea co się stało.
-Na dole leży nieprzytomny Niall, a w kuchni jest pijany Harry i się rozbija. Tłucze szkło i on najprawdopodobniej coś zrobił Niallowi. Ja się boję. Proszę pomóż mi. - mówiłam przez łzy -
-Jasne, chodź na dół. Masz telefon. Zadzwoń na pogotowie i nie płacz. Wszystko będzie dobrze.
-Ok. Zrób coś z Harrym.
-Dobrze, najlepiej zostań u mnie. Zadzwoń. Jak przyjedzie karetka to po ciebie przyjdę. A jak na razie masz się stąd nie ruszać, ok?
-Ta..ak - powiedziałam, dalej płacząc -
                                                                           ***
-Lea, chodź. Już są.
-Dobrze.
-Dobry wieczór. Jest pani kimś z rodziny, poszkodowanego?
-Jestem.. - zawiesiłam na chwile swój głos - jestem jego dziewczyną.
-Dobrze, czy chce pani jechać z nami?
-A mogę?
-Tak, oczywiście. Jest pani jego dziewczyną.
-Dobrze, to ja założę kurtkę i jestem gotowa. Lou, przyjedziesz?
-No jasne. Nie zostawię cię samej. Idź szybko. Ja za raz będę.
Jezu, dlaczego znowu ja. Wszystko, jak już się ułożyło musi się spierdolić. Ja już nie wytrzymuję. Nade mną jest jakaś klątwa. Żeby było z nim wszystko dobrze. Ciekawe o co w ogóle poszło.
-Gdzie, ja jestem?
-Niall, wybudziłeś się!
-Lea, co się stało. Czemu gdzieś jedziemy?
-Jesteś w karetce. Ktoś cię pobił, najprawdopodobniej Harry.
-Co, ale jak to? To nie możliwe. Harry by nikogo nie pobił.
-Niall, to bardzo możliwe. Był pijany. Wiesz przecież jaki wyszedł od Simona. Był strasznie zły, że to ty zostałeś moim chłopakiem, a nie on.
-Wiem, ale to nie podobne do niego. Nigdy się tak nie zachowywał. Czy ja muszę jechać do tego szpitala?
-Tak, to konieczne Panie Horan. Zrobimy Panu badania i jeśli wszystko wyjdzie dobrze, wypuścimy Pana jutro.
-A jeśli nie?
-To będzie zależało co wyjdzie nie tak. Ale myślę, że wszystko będzie ok.
-Niall, wszystko będzie dobrze. Ja w to wierzę.
-Dziękuję Lea. Strasznie cię kocham. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
-Ja też nie wiem. Chcesz może buziaka?
-No jasne.
-Ej, co to miało być?
-No buziak. - uśmiechnęłam się, ale on nie za bardzo - Bawi mnie to.
-Ale co? - powiedział w sumie lekko obrażony -
-No, to jak się obrażasz za takie coś. Chciałeś buziaka, nie powiedziałeś jakiego, więc masz takiego. Ale nie obrażaj się miśku, ok?
-No zobaczymy.
-Dobrze, to jesteśmy na miejscu. Pana Horana zabieramy na badania, a Pani niech poczeka przed salą 123.
-Dobrze, dziękuję bardzo.
                                                                          ***
-No i jak tam misiu. Wszystko, ok?
-Tak. Jutro możesz już wyjść.
-Super. Idź pogadać z Lou. Widzę, że się martwi.
-Ok. To ja za raz wracam.
Ucieszyłam się, że mojemu Horankowi nic nie jest. Widziałam, że Louis się martwi, ale nie chciałam, Nialla zostawiać samego. Lecz on mi kazał wyjść, no to nie miałam innego wyjścia.
-Hej, Lou. Dzięki, że przyjechałeś. Długo czekasz?
-Heej. Nie jakieś 10 minut. No i co z nim?
-Wszystko jest dobrze. Jutro już wychodzi. W sumie to chyba już możemy jechać do domu. To się pożegnam, ok?
-No jasne. To ja czekam na dole.
-Dobrze.
Pożegnałam się z Niallem i razem z Lou pojechaliśmy do domu. Jak tylko zdążyliśmy wejść 'zaatakowała' mnie Olivia.
-Jezu, co z nim? Nic mu nie jest? A tobie? Wszystko, ok?
Jak zwykle, tysiąc pytań na raz. Wiem, że Oli strasznie się martwi, ale czasami  nie potrzebnie. Ona miała strasz w oczach, a ja zaczęłam się śmiać, Lou tak samo.
-Co. Kurde czemu się śmiejecie. To nie jest śmieszne. Serio.
-Olivia. Uspokój się. Wszystko jest z nim ok. Jutro już wyjdzie, a jak widzisz mi nic nie jest.
-Dzięki Bogu. A właśnie, Zayn chce ci kogoś przedstawić. Jest w salonie. Czekają na ciebie.
Byłam ciekawa o co chodzi. To był cudowne. Na kanapie siedział Malik, a na jego kolanach leżała jakaś dziewczyna, pewnie Perrie. Miała już widoczny mały brzuszek. Gładziła się po nim. Razem oglądali jakiś film lecący w telewizji.
(teraz włącz to)
-Hej, Zayn.
-O, hej Lea. Chciałem ci przedstawić moją narzeczoną Perrie. Perrie poznaj Lea. Dziewczynę Nialla.
-Hej, bardzo miło mi poznać. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
-Ja też mam taka nadzieję. A tak w ogóle który miesiąc?
-Powoli 6 się zaczyna. Niedługo na jakieś zakupy trzeba się wybrać. Pójdziesz ze mną?
-No jasne. To będzie przyjemność. To może się jeszcze dziś wybierzemy, o ile Zayn nie masz nic przeciwko.
-No coś ty. Jasne idźcie i się dobrze bawcie. Tylko ostrożnie.
-No jasne. To poczekaj chwilkę. Odświeżę się i przebiorę.
Jak postanowiłam tak zrobiłam. Poszłam szybko pod prysznic. Nałożyłam na swoje ciało swój ulubiony wiśniowy balsam i ubrałam się w to. Szybko zbiegłam na dół. Perrie już na mnie czekała. Na zakupach ogólnie było super. Zapoznałyśmy się. Jest super dziewczyną. Zayn jest strasznym szczęściarzem. Dobra a teraz co do zakupów. Ja kupiłam sobie:
too
oraz to
jeszcze taki zestaw
i jeden elegancki
A Perrie, dużo ciuszków dla maluszka. Oczywiście o sobie nie zapomniała.
kupiła sobie coś takiego
oraz to
Zadowolone z zakupów, poszłyśmy coś zjeść do Nando's. Najedzone, szczęśliwe wróciłyśmy do domu. W salonie słyszałam jakieś rozmowy. A co najlepsze były to damskie głosy.
-To pewnie El i Dan. Są super. Chodź zapoznam cię z nimi. Hej dziewczyny. Poznajcie Lee, dziewczynę Nialla.
-Hej miło mi cię poznać. Jestem Danielle, dziewczyna Liama.
-Cześć. Jestem Eleonor. Dziewczyna Lou.
-Hej. Miło mi was poznać. Może się jakoś zapoznamy. Chłopaków, jak dobrze wiem nie ma teraz bo poszli do Paula. Więc mamy dom dla siebie. Może jakiś babski wieczór?
-Jestem za. To ja i Dan idziemy po coś do jedzenia i picia, a ty i Perrie przygotujcie salon, na wieczór filmowy.
-Dobra.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka. Wiem, że miałam dodać wcześniej, ale jakoś nie miałam czasu. Nie obrażajcie się. Trochę taki nudny, ale nie wiedziałam co wymyślić.
5 KOMENTARZY I ZACZYNAM PISAĆ 5 :D
Teraz będą takie wymagania. Wtedy przynajmniej wiem, że ktoś czyta.Napiszcie czy wam się podobał  :)

Buźki ;***

Asiek <333