niedziela, 15 grudnia 2013

Chapter IX - " ...skąd masz pewność, że to twój bachor? "

Chapter IX 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :) 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Idź stąd. Zostawcie mnie wszyscy w spokoju. 
Wywrzeszczał Niall. Zostawiłam go. Zeszłam do reszty. "No i co z nim", "Gadałaś z nim?", "O co mu chodziło?" Pytania ze strony znajomych mnie zadręczały. 
-CISZA! 
Wszyscy natychmiastowo ucichli po moim krzyku. Wreszcie mogłam coś powiedzieć, a nie się drzeć i przekrzykiwać wszystkich. 
-Nie gadałam z nim. Nie chciał mnie nawet wpuścić. 
-No nic trudno. Starałaś się. Będzie chciał pogadać to chyba nas znajdzie. 
-Tak masz rację Li. Zmęczyłam się. Naleje mi ktoś pić? 
-Jasne. Siadaj i dokończ jedzenie. 
-Dzięki Pezz. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. 
[...] 
-A właśnie dziewczyny, zapomniał bym. Dziś wieczorem idziemy na imprezę. Ubierzcie się jakoś ładnie. - powiedział Zayn. - 
- Oraz seksownie. 
-Styles zamknij japę i chodź ze mną na górę. 
[...] 
Nie mogliśmy się zdecydować w co mam się ubrać. Harreh kazał mi ubrać to, lecz ja uważałam, że to jest zbyt skąpe. A szczególnie w moim stanie. Niby jeszcze nic nie widać, ale ja nie chcę mieć odkrytego brzucha. Ja cały czas upierałam się aby założyć to. Zwiewna bluzka, podarte spodenki i vansy. Mój styl. W tym czuję się swobodnie, lecz Styles'owi się to nie podobało. Po bardzo długich namowach, czyli ok. 2 godzinach, mogłam ubrać się w to co przygotowałam sama. O 19, podjechała pod nas limuzyna. Wszyscy w bardzo dobrych humorach weszliśmy do samochodu.
-No to czego się napijecie? - wypytywał nas Lou - Tak na rozgrzewkę. Zacznę od kobiet, Lea, Perrie co pijecie?
-Ja nic dziękuję. - grzecznie odmówiłam -
-No dobra, a ty Pezz?
-Też nic dzięki.
-No dobra. Jak nie chcecie to ja nie zmuszam.
Lou, pytał się chłopaków, czego się napiją, ale nikt nie chciał. Lou był smutny z tego powodu. No cóż, biedny Lou. Po jakiś 20 minutach dojechaliśmy. Pod budynkiem stało bardzo dużo ochrony, przez co mogliśmy swobodnie wejść. Zajęliśmy miejsce w loży, którą zamówił nam Zayn i Liam.
-Hazz ja idę po jakiś sok.
-Spoko, ale uważaj na siebie.
Harreh, z lekka przesadza. Wiem, że się martwi, ale to już jest męczące. Przy barze spotkałam Kitty. Na jej widok trochę moja mina zrzedła, ale później stwierdziłam, że nie ma po co. I tak już go nie kocham, a on jest z nią szczęśliwy.


Ogólnie Kitty, wyglądała dziś oszałamiająco. Postanowiłam zagadać. Co mi szkodzi. Może okaże się fajną dziewczyną?
L: Hej, Kitty.
K: O hej, Lea. Nie widziałam cię. Sama przyszłaś?
L: Nie jestem z chłopakami i Pezz. A ty?
K: Jestem sama.
L: No to może się dołączysz do nas? Będzie fajnie. Poznamy się.
K: No ok, ale może lepiej jeszcze się same poznamy. Pogadamy tutaj. Czego się napijesz? 
L: W ogóle to przyszłam po sok, no i cię zobaczyłam i postanowiłam zagadać.
K: Czemu tylko sok? To jest impreza. Lea, co się dzieje?
L: Oj długo by opowiadać.
K: No to chodź się przejść.
Zgodziłam się. Poszłam tylko powiedzieć im, że idę się przejść i poszłyśmy. Spacerowałyśmy dość długo, aż wreszcie postanowiłyśmy usiąść i normalnie porozmawiać.
K: No to mów co się dzieje?
L: Jestem w ciąży. I najgorsze, że nie mam pewności...
K: Gratuluję. - przytuliła mnie - Ale do czego nie masz pewności?
L: Do tego, że nie wiem czy to jest dziecko Hazzy czy Nialla. Ale błagam nie mów nikomu. Będę skończona. - rozpłakałam się jak małe dziecko. Kitty wzięła mnie w swoje objęcia -
K: Nie bój się, nikomu nie powiem. I nie płacz błagam cię nie warto. Ale jakie masz przeczucia, że czyje to dziecko?
L: Uważam, że to dziecko Hazzy. Dlatego, też jemu dałam szansę.
K: No to jak tak uważasz, to tak będzie. Uwierz. Ale najlepiej nie mów nic Niall'owi o tym, że jesteś w ciąży. Tak będzie lepiej. Nie będzie kłopotów. Ułóż sobie normalne życie z Harrym.
L: Wiem, mam zamiar mu nie mówić. Dziękuję. Kitty, odprowadzisz mnie do hotelu? Słabo mi.
K: Jasne.
Ta rozmowa mi się bardzo przydała. Wreszcie mogłam porozmawiać z kimś z poza naszych znajomych i dowiedzieć się co o tym uważa. Zrobiło mi się słabo. Byłam wdzięczna Kitty, że mnie odprowadziła. Umówiłyśmy się, że jutro pójdziemy na plaże i jeszcze pogadamy...

~~Harry~~
Nie byłem bardzo zadowolony,  z tego, że Lea, poszła na spacer z Kitty. Nie lubiłem za bardzo tej dziewczyny. Wiem, nie znałem jej w ogóle, ale jakoś od samego początku nie przypadła mi do gustu. No ale cóż, jak to mówią, kobiety w ciąży nie wolno drażnić. W klubie siedzieliśmy do 3 w nocy. Około 23, dostałem sms-a, że Lea, jest już w hotelu. Nie martwiłem się już wtedy o nią.

[...]
Obudził mnie hałas, dochodzący z łazienki. Szybko wstałem z łóżka i podszedłem do łazienki.
-Lea, kochanie nic ci nie jest? 
-Nie Harry. Wszystko dobrze, to po prostu poranne mdłości.
-No to ok. To ubierz się i za raz idziemy do pokoju Zayna i Pezz, aby ustalić co dziś robimy.

[...]
-Jesteśmy!
Krzyknąłem i od razu weszliśmy do pomieszczenia w którym siedzieli już wszyscy oprócz naszej dwójki.

~~Lou~~
Dobra, nareszcie byli wszyscy. Mogliśmy normalnie pogadać. Widziałem jak Niall, siedzi strasznie nabuzowany. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Był na kacu, jak każdy no oprócz Lei.
-Co Hazzuś, nie przeszkadza ci być z puszczalską? Tak w ogóle to skąd masz pewność, że to twój bachor? Ze mną też się bzykała.


 


Doznałem szoku. Widziałem tylko jak Lea wstaje, daje Niallowi z liścia i wybiega z pokoju z płaczem. We mnie aż się gotowało. Podszedłem do niego: "Człowieku, jak tu wrócę to kurwa nie żyjesz" Usłyszał tylko tyle ode mnie i oberwał w drugi policzek. Wybiegłem szybko za Leą. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeejo ;* Oj dawno mnie tu nie było. A jakoś mało komentarzy dalej :c Tak moja mądrość powala. Mieć tyle testów, a ja zamiast się uczyć biorę się za pisanie. Po prostu pogratulować inteligencji. Myślę, że rozdział ogólnie się spodoba. Bardzo proszę o komentarze. Jeszcze jak byście mieli chwilkę czasu to zajrzyjcie tutaj:
http://one-direction-little-things-imaginy.blogspot.com/ Z góry dziękuję :) Pozdrawiam ;3 Asiek 

niedziela, 10 listopada 2013

Chapter VIII: " Lecz co chwilę później zobaczyłem, zabijało mnie od środka...."

Chapter VIII 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~Niall~~ 
Siedziałem sobie w hotelowej stołówce i jak co dzień zamawiałem podwójne expresso. Nie żebym lubił expresso. Nie rozumiem jak ludzie mogą pić to świństwo. Ja kupuję je tylko dla Kitty. Och... Kitty.



Wiedziałem, że to miłość, odkąd potknęła się i wylała na mnie taką właśnie kawę. Widać było po niej, że jest jej strasznie głupio, ale ja bym wtedy jej wszystko wybaczył. A najlepsze jest to, że Kitty też przyjechała tutaj na wakacje, a sama mieszka w Londynie. Sączyłem właśnie expresso, kiedy ujrzałem jej sylwetkę zbliżającą się ku mnie. Moje serce zaczęło szybciej bić, oddech zrobił się szybszy a po ciele przeszły mnie przyjemne dreszcze. Uśmiechnąłem się do niej. Oczywiście odwzajemniła uśmiech. Zamówiła expresso i usiadła stolik dalej. Patrzyłem się cały czas na nią. Lecz co chwilę później zobaczyłem, zabijało mnie od środka.....
[...]
-Ale, Niall co się stało? 
-Zayn, ona całowała się z innym. 
-Znasz go? Niall do cholery mów coś!
-To, to był... Justin. 
-Niall kurde, jaki Justin? Ty chyba nie mówisz o Bieberze. Horan prawda?
-Niestety tak. Mówię o nim.
-Boże jeszcze tutaj go brakuje. Teraz gdy Lea jest szczęśliwa z Harrym, po tym jak słyszała, że ty zakochałeś się w innej, on musiał się pojawić.
-Co?! - podniosłem głos. Tak nie mogło być. O co do cholery Zaynowi chodziło. Jak to Lea, jest szczęśliwa z Hazzą? Przecież to ja jestem jej chłopakiem. - Zayn, o czym ty mówisz?! Jak to Lea jest z Harrym? - mój głos powoli się opanował, ale w środku wszystko we mnie buzowało - Przecież, to ja jestem jej chłopakiem.
-Ale, Niall przecież ty jesteś tylko udawanym chłopakiem. A ona jest teraz szczęśliwa z Harrym.

~~Zayn~~
(włącz to)
-A ona jest szczęśliwa z Harrym. Szczególnie, że nosi.....
Natychmiastowo ugryzłem się w język. Przecież jak bym to powiedział, to Lea i Perrie, by mnie zabiły. Usłyszałem tylko głośny trzask drzwiami. Nie rozumiem dlaczego Horan się tak wkurzył. W końcu powiedział mi, że już nic nie czuje do Lei no i, że zakochał się w Kitty. Już za bardzo tego nie rozumiem. Chciałem porozmawiać z Perrie.
[...]
-Ale o co dokładnie poszło?
-No rozmawiałem z Niallem i powiedziałem mu, że Lea jest teraz szczęśliwa z Harrym. A on wyszedł trzaskając drzwiami. Nie wiem o co mu chodziło. Przecież sam powiedział mi, że podoba mu się Kitty.
-No w sumie tak, ale chyba sam mówił, że widział jak całowała się z Justinem.
-No tak. Ale to czemu by się tak wkurzył?
-Zayn, nie mam pojęcia. A tak w ogóle to jak wrócimy to muszę iść na badania. I wreszcie mogliśmy wybrać imię dla naszej kruszynki - wskazała na brzuch -
-A może zrobimy to jak już wrócimy?
-Dobrze.

~~Lea~~

Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Teraz wiem, że dobrze zrobiłam dając Stylesowi szansę. Opiekuje się mną i widać, że mu na nas zależy. 
-Lea pójdziemy się przejść po plaży? 
-Jasne, to daj mi chwilkę tylko się przebiorę.
[...]
-Ale tutaj jest ślicznie. Harry proszę usiądziemy? Chociaż na chwilkę. 
-No dobrze. 
Te widoki. Tutaj jest tak ślicznie. Bardzo się cieszyłam, że Hazz zgodził się na chwilkę usiąść. Objął mnie ramieniem. 
-Harreh, ale ja tak na prawdę to jestem z Niallem. Nie powinniśmy się tutaj przytulać. 
-Właśnie nie. Niech zobaczą, że jesteś moja, a nie jego. A później, że nosisz moje dziecko. 
-Harry a co będzie dalej? - zapytałam opierając głowę na jego ramieniu - Co z nami? Co z dzieckiem? 
-Jak to co. Stworzymy cudowną rodzinkę. Weźmiemy ślub i będziemy mieć jeszcze dwójkę dzieci. Będziesz nosić moje nazwisko...
-A co z karierą? Co z moją trasą i płytą? 
-Moją karierą się nie przejmuj. Płytę nagrywasz od razu jak wrócimy z wakacji, a trasę możesz zacząć, a później ją przerwać. Beth chyba zrozumie. - Beth to moja menadżerka. Harry ma chyba rację. -
-A co później? Jak maluch się już urodzi?
-To jak się urodzi, to będziemy myśleć co dalej. A teraz cieszmy się, że jesteśmy tu wszyscy razem i, że mamy siebie.
-Tak masz rację. Ale... Ale ty mnie nigdy nie zostawisz, prawda?
-Nigdy w życiu.
-Wracamy już? Pewnie się o nas martwią.
-Jasne. Chodź tutaj...

(włącz to)
[...]
-Gdzie wy byliście?! Martwiliśmy się! Nie odbieraliście telefonów, ani nic!
Nakrzyczał na nas Lou. Ja zaczęłam się śmiać, dopóki Lou, nie spojrzał na mnie z miną mordercy. Od razu spoważniałam.
-Nie róbcie tak więcej. A teraz idziemy na kolację?
Wszyscy się zgodzili. Każdy zamówił sobie to na co miał ochotę. Ja, Perrie, Eleanor i Daniell, zamówiłyśmy naleśniki i do tego sok pomarańczowy. Liam, Lou, Zayn, Harry i Niall, postawili na gofry z sokiem jabłkowym. Niall dodatkowo zamówił sobie porcję frytek. Nie obyło się bez śmiechu. W sumie to każdy posiłek z 1D jest zabawny. Mój instynkt mówił mi abym się odwróciła. Tak też zrobiłam. Zobaczyłam tam idącego za rękę Justina z jakąś dziewczyną. Słyszałam tylko jak Irlandczyk powiedział: "To jest Kitty"


Nie znałam tej dziewczyny. W ogóle widziałam ją pierwszy raz na oczy. Nie wiem czemu, ale do moich oczu nabrały się łzy. Do Nialla też. Ale jemu o co mu chodziło? Nie wiem. Ja się nie dałam i nie pozwoliłam aby one wypłynęły. Lecz u Horana było gorzej. Wybiegł ze stołówki tak szybko chyba jak mógł. Pobiegłam za nim.
-Niall, czekaj!
Darłam się i biegłam najszybciej jak mogłam. Wreszcie dobiegłam do jego pokoju, ale niestety był zamknięty. Waliłam w drzwi z całych sił.
-Niall, otwórz. To ja Lea. Chcę pogadać.
-Nie chcę nikogo widzieć.
-Ale, Niall, proszę. Chcę ci pomóc i porozmawiać. Otwórz.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka :) Troszkę mi smutno bo były tylko 3 komentarze pod tamtym rozdziałem no ale cóż. Miałam wenę więc postanowiłam napisać dla was ten rozdział. Myślę, że się wam spodoba. Ale pamiętaj czytelniku:

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

Pozdrawiam :)
Asiek <33333


poniedziałek, 4 listopada 2013

Chapter VII - "Czułam się jakbym dostała z liścia w twarz..."

Chapter VII 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Perrie, możesz mnie zostawić na chwilkę samą? 
-No jasne. To jak by co to jestem u Zayna. 
-Dobrze. 
To było dla mnie trudne. Wyszłam na balkon. Oparłam się o poręcz i spojrzałam w dal. Widoki są piękne. Jak pomyślałam, że nie wiem czyje to dziecko, to po moim policzku spłynęła łza. A za nią kolejna i tak dalej. 


Aż wreszcie rozpłakałam się na dobre. Nie mogłam się uspokoić. Teraz się już pogubiłam. Moje serce należało do trzech. Do Nialla, Harrego i Justina. Ale kogo mam wybrać? Oto kurde jest pytanie. Kochałam ich wszystkich. Jestem młoda i to bardzo młoda. Mam robić karierę, a nie opiekować się dzieckiem. W dodatku czuję się jak dziwka. Usłyszałam, że ktoś wychodzi na drugi balkon, który wychodził od pokoju Harrego i Zayna. Schowałam się tak aby nikt mnie nie widział. Wiem, że nie ładnie podsłuchiwać, aleee....
-Zayn słuchaj ja już nie mogę tak dłużej. Wiem, że Simon mi zaufał, że nie miałem jej skrzywdzić, alee, ja kurde no. Zayn ja się zakochałem. I to nie chodzi mi teraz o Lee. Poznałem ją w tym hotelu.
Znieruchomiałam. Czułam jakbym dostała z liścia w twarz. Przecież on może być ojcem mojego dziecka! Nie może zakochać się w kimś innym. Łzy spływały mi po policzkach. Odwróciłam się żeby niepostrzeżenie wejść do pokoju. Niestety, zawsze muszę coś rozwalić. Uderzyłam łokciem w doniczkę, która spadła z parapetu. Leciała z 4 piętra i prawie uderzyła małego pieska będącego na spacerze ze swoim panem. 
-Lea? Co tutaj robisz?" 
-Niall? 
-Tak. Co tu robisz? Podsłuchiwałaś nas? 
-Nieeeee. Ja sobie tu tylko siedziałam. A jak wstałam to spadła doniczka. 
-Lea, proszę cię nie kłam. 
-Dobrze, może i coś słyszałam. No i co z tego? 
-Nic. Dobra ja spadam. 
Dlaczego? Rzuciłam się czym prędzej na łóżko. Znów zaczęłam płakać. Chyba ktoś usłyszał bo po kilku sekundach otworzyły się drzwi. 
-Lea, mogę na chwilkę? 
-Jasne, Harry. Siadaj. 
-Czemu płaczesz? Może chcesz abym cię przytulił? 
-Proszę, przytul. Boo, ja byłam na balkonie i tam też był  Niall i Zayn i oni rozmawiali. I  Niall powiedział, że podoba mu się inna dziewczyna. 


-Lea, proszę nie płacz. 
-A w dodatku, jestem w ciąży. 
-BĘDĘ OJCEM?  O jezu...
-Harry. Proszę cicho. Nikt nie wie. No oprócz ciebie i Perrie. 
-Ale to moje dziecko? 
-Najprawdopodobniej. A co z Niallem i umową? 
-Zobaczymy. Wrócimy z wakacji i pogadamy z Simonem. Lea, mi strasznie na tobie zależy. Kocham Cię. Może i jestem kobieciarzem, ale nigdy bym nie skrzywdził osoby którą kocham. Na prawdę, uwierz mi. 
-Wierzę Ci Harry, ale nie wiem co z Niallem. Będzie to wyglądać, jak bym była zwykłą dziwką, skaczącą między chłopakami. Mam prośbę. 
-No co tam? 
-Zawołasz Lou? 
-Jasne. Trzymaj się kocie. 
(włącz to
Chciałam porozmawiać z Louisem. Wyżalić mu się. Mimo tego, że ostatnio na mnie naskoczył, wierzę, że mi pomoże. Już sama nie wiedziałam co mam zrobić. Niall, przyznał się, że kocha inną, a Harry wyznał swoje uczucie do mnie. Najgorsze, że nie wiem czyje to dziecko. Nareszcie przyszedł Lou. 
-Chciałaś abym przyszedł. 
-Tak, Lou, chciałam pogadać. Jestem moim przyjacielem i wiem, że mogę ci się zwierzyć. 
-Bo taka jest prawda. Co się stało? 
Opowiedziałam mu całą zaistniałą historię z Niallem i Harrym, oraz to, że jestem w ciąży. 
-Kurde, szczerze? To nie wiem. Ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat. Jak coś to jedynie mogę pogadać z Harrym i upewnić się czy na pewno mówi prawdę, oraz z Niallem czy na serio się zakochał. Ale misiu, strasznie ci współczuję bo nie wiesz czyje to dziecko. A ty coś czujesz do Harrego. 
-Lou, po tej głupiej sytuacji która wynikła w moje urodziny, coś do niego poczułam. I zastanawiam się, czy przypadkiem to uczucie nie jest silniejsze od tego do Nialla. A najgorsze jest to, że może być tak, że będę z Harrym a jednak dziecko okaże się Nialla. To co wtedy mam zrobić? 
-Może po prostu od razu, powiedz wszystkim, że to dziecko Harrego. Niall może się nie domyśli. I wszystko będzie wtedy dobrze. 
-Może.... Lou, dziękuję. 


-Za co? 
-Za to, że jesteś. 
-Idziemy do wszystkich? 
-Tak, ale proszę nikomu nie mów i jak możesz to pogadaj z chłopakami. Będę wdzięczna. 
-No jasne. To chodź do Zayna, a ja pogadam wtedy z Hazzą. 
-Ok. 

~~Louis~~ 
-Harry, możemy porozmawiać? 
-No jasne. Co tam?
-Ale wolałbym na osobności. Pójdziemy do mnie?
-Spoko.
Ciężko mi było go o to spytać, ale obiecałem Lei. Jest dla mnie bardzo ważna. Jestem jej przyjacielem i muszę jej pomóc.
-Kurde, Harry. Ciężko mi zacząć temat, ale obiecałem. Słuchaj. Co tak na prawdę czujesz do Lei?
-Lou, słuchaj. Na prawdę zależy mi na Lei. Nie wykorzystam jej. Obiecuję, a w dodatku najprawdopodobniej nosi ona moje dziecko. Kocham ją Louis i nie wyobrażam sobie bez niej życia.
-Cieszę się Harry. Chciałem się upewnić, aby znów nie cierpiała. Za dużo już przeszła.
-Za dużo przeszła. Rozumiem cię, że ci na niej zależy, bo jesteś jej przyjacielem i nie chcesz aby cierpiała. Ale uwierz mi. Nie skrzywdzę jej.
-Mam nadzieję. Ale jeśli będzie płakała, i to będę łzy z twojego powodu, to nie żyjesz Styles.
-Dobrze. Dzięki stary.
-Spoko, będę trzymał za was kciuki, bo stwierdzam, że strasznie pasujecie do siebie. A teraz chodź wracamy do reszty.
(włącz to)
Byłem szczęśliwy, że Harry mówi prawdę. Wierzę mu, że jej nie skrzywdzi. Widać, że mu na niej zależy. Widać to w jego oczach. Będąc w pokoju powiedziałem Lei, że Harry nie kłamał. Ucieszyła się. Jej humor się trochę poprawił.

~~Następnego dnia~~
~~Lea~~
Wstałam dość wcześnie bo już o 6. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. A, że jestem dobrą przyjaciółką, naszykowałam też ubrania dla Perrie. Gotowa na nowy dzień, wyszłam na balkon. Zauważyłam, że obok też ktoś już nie śpi. Był to Harry.
-Hej Harry.
-O hej Lea. Mogę?
-Jasne chodź. W ogóle możemy pogadać?
-Spoko, siądziemy?
-Tak, tylko zamknę drzwi, aby Pezz się nie obudziła. Hazz, słuchaj, wiem o wczorajszej rozmowie z Lou i się cieszę. Razem - spojrzałam na swój brzuszek - podjęliśmy decyzję, że damy ci szansę.
-Na prawdę?!
-Tak głuptasie.
-Ale się cieszę.


-Z czego się tak cieszysz Harry? - spytała zaspana Perrie -
-Bo, Lea, dała mi szansę. A raczej kurde, no ona i dziecko. Dlatego jestem szczęśliwy.
-No to gratuluję stary.
-Perrie, ubrania masz naszykowane u mnie na łóżku. Nie musisz dziękować.
-Kocham Cię.
-Eeeej, bo będę zazdrosny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeejo. Wiem, bardzo dawno mnie tu nie było, ale jakoś za bardzo nie miałam czasu. Teraz będę starała się być systematyczna i dawać rozdział na tydzień. A jeśli coś mi wypadnie i rozdziału nie będzie, to od razu przepraszam. A no muszę dodać, że do powstania tego rozdziału przyczyniła się moja BFF. Napisała nawet mały kawałek i od dziś jest ona moją BETĄ i będzie i pomagać w pisaniu tego bloga. Czyli głównie będzie gadać co ma się zdarzyć dalej.

Co sądzicie o SOMF??? JA KOCHAM *--*  I podobnież pobiłyśmy REKORD.

Pozdrowionka

Asiek <33333

czwartek, 17 października 2013

Chapter VI

Chapter VI 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No co tam chciałeś Lou?
-Gdzie wczoraj byłaś? I dlaczego nie było też Hazzy? Lea tylko cię proszę od razu mów prawdę. Nie chcę się z tobą użerać.
-Jaaa... jaaa... - rozpłakałam się -
-Ja co?
-Ja-aa s-iee z n-iimmm najpraw-wdopodoniej przespałam - rozpłakałam się jeszcze bardziej -
-CO ZROBIŁAŚ?
-Nie drzyj się na mnie. Ja nawet nie wiem jak to się stało. Nic nie pamiętam. I jak byś chciał wiedzieć to zdarzyło się to w moje urodzony. Jak wszyscy mnie zostawiliście. WSZYSCY. - dodałam z żalem w głosie. Zdenerwowana i zrozpaczona wyszłam od niego. - A teraz jak pozwolisz to stąd wyjdę.
Myślałam, że on mi zawsze pomoże, wesprze, a tu co? Gówno. Myśli, że zrobiłam to specjalnie. Ja tego nie chciałam. Bardzo tego żałuję.
Siedziałam na parapecie, patrząc się gdzieś przed siebie. Pozwalałam moim łzą swobodnie wydostać się z moich oczu. Co jakiś czas je wycierałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiadałam tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Lea, proszę otwórz, to ja Perrie. Błam cię, chcę porozmawiać.
-Skąd mam mieć pewność, że jesteś tam sama?
-Jestem sama, proszę otwórz.
Postanowiłam jej otworzyć. Usiadłam na łóżku i znowu się rozpłakałam.
-Lea, nie płacz. Proszę powiedz mi o co chodzi. Wiem, że rozmawiałaś z Lou, ale nie wiem o czym. Chodzi cały czas zły, roztrzęsiony. Nie wiem co się stało. Nie mam pojęcia.
-Bo.....
***
-Misiu, rozumiem, że nie chciałaś tego zrobić. Ale jak Lou mógł się tak na ciebie wydrzeć. Nie rozumiem go. A piłaś coś w klubie?
-Taak. Harry mi zamawiał drinka.
-No to już znamy przyczynę, czemu nic nie pamiętasz. Nie przejmuj się. Będzie dobrze. A teraz wiesz co? Mam pomysł. Chodźmy na zakupy. Kupimy sobie kostiumy na wakacje, bo nie wiem czy pamiętasz, ale za 2 dni wyjeżdżamy.
-Do-oobrze, ale powiedz mi, że Harry nie jedzie.
-Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ale nie przejmuj się. Będę miała z tobą pokój i jak coś to z dala od Hazzy. Obiecuję ci to. No to jak, zbierasz się?
-Tak, daj mi 10 minut. Dziękuję, strasznie ci dziękuję, że jesteś.
-Proszę. Pamiętaj, zawsze mi mów o wszystkim. Nie zawsze będę potrafiła rozwiązać jakoś twój problem, ale zawsze jakoś pocieszę. To szybko. Ja czekam na dole.
(teraz włącz to)
***
Zakupy były bardzo udane. Trochę zapomniałam o tym co się wczoraj zdarzyło. Czułam się lepiej. Kolację zjedliśmy na mieście. Spotkałyśmy także Dan. Do domu wróciłyśmy wieczorem. Ja od razu poszłam do siebie. Włączyłam laptopa. Przeprałam się w luźne dresy, za dużą bluzkę i grube wełniane skarpety.
Włączyłam sobie "Monte Carlo". Super film. Sprawdziłam jeszcze szybko tt i  poszłam spać.
Obudziłam się w środku nocy. Nie mogłam spać. Został mi tylko jeszcze jeden dzień więc postanowiłam się trochę spakować. O 5 położyłam się znowu.
-Lea wstawaj, już południe.
-Coo, ale jak to. - powiedziałam zaspanym głosem - Która jest dokładnie.
-13. Coś się z tobą dzieje dziwnego. Śpisz długo. Jesteś blada. Może pójdziesz do lekarza?
-Nie, Perrie daj spokój. To tylko przemęczenie. Dużo płakałam ostatnio. To dlatego.
-No dobra. Ubieraj się i zejdź na dół.
-Dobra. To do zobaczenia.
Poszłam szybko do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic. Ubrałam się i zeszłam na dół.
-Cześć wszystkim .
-Hej Lea.
Zjadłam śniadanie, patrząc się w jeden punkt. Harry siedział w salonie. Po zjedzonym posiłku szybko, poszłam do siebie. Wzięłam telefon, podłączyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Nie wiem czemu, ale zawsze przy piosenkach Justina się uspokajam, wyciszam. Wzięłam na full. Telefon wsadziłam w kieszeń i zaczęłam się pakować.
***
Jesteśmy już w samolocie. Znów słucham tej samej piosenki. Najbardziej ją lubię. Mimo tego, że Justin mnie zdradził, trochę za nim tęsknię. Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia w pamięci mojego telefonu.
Lecz gdy natrafiłam, na to jedno, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Wspomnienia wróciły. No cóż nie mogę cały czas patrzeć wstecz. Trzeba żyć teraźniejszością. Siedziałam sama. Nie chciałam z nikim siedzieć. Mieliśmy mieć przesiadkę tak więc nie opłacało mi się w tym momencie zasypiać. Patrzyłam pusto przez okno. Usłyszałam głos, że za raz lądujemy. Zayn podał mi mój drugi bilet. Chciałam siedzieć sama więc będę siedzieć.
***
-Dlaczego nie lecimy? - wydarł się Harry na pół samolotu -
-Jeszcze na kogoś czekamy.
Powiedziałam bez żadnej emocji. W drzwiach ukazał się on. Ta niepowtarzalna twarz Justina. Po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy. To nie możliwe, że on będzie leciał tym samym samolotem. Szukał swojego miejsca. Zatrzymał się przy mnie.
-Lea?
-Tak.
-Jak się za tobą stęskniłem, dlaczego się nie odzywałaś? Tęskniłem. Tak w ogóle to tutaj siedzę.
Zajebiście. Chyba mówiłam Zaynowi, że chcę siedzieć sama. Teraz będę wysłuchiwać jego pytań. Ja ich nie chcę. Strasznie za nim tęsknię, ale nie mogę. To za wiele. 'Jestem' teraz z Niallem, ale czuję się jak ostatnia dziwka, zdradzając go z Harrym, a dalej tęskniąc za Justinem.
-Czemu nic nie odpowiesz?
-Przepraszam, zamyśliłam się. Tak w ogóle to jestem zmęczona pójdę spać. Pa
Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Byłoby mi za ciężko. Włożyłam słuchawki w uszy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.....
***
-Lea, słońce obudź się.
-Mamo ale ja chcę jeszcze spać.
-Ale już lądujemy i nie jestem twoją mamą. To ja Niall.
-No dobrze, już wstaje.
Powiedziałam niechętnie. Promienie słoneczne oślepiły moje jeszcze zaspane oczy. Kurcze Los Angeles jest śliczny. Jesteśmy właśnie już w limuzynie wynajętej przez chłopaków. Widok, niesamowity. To słońce, palmy. Kurde, aż by się chciało tutaj mieszkać na stałe. No cóż.. Wybrałam Londyn. Też cudowne miejsce, ale niestety ponure. Ale ważne, że przynajmniej na wakacje, można odwiedzać tak cudowne miejsca. Swa tygodnie spędzone tutaj to będzie najlepszy czas w moim życiu.
W radiu super kawałek. Razem z Perrie zaczęłyśmy śpiewać. Po około 40 minutach byłyśmy pod hotelem. Oczywiście wiedzieliśmy, że będą kłótnie o pokoje.
-Ja biorę pokój z Leą. Obiecałam jej to. My się tak trochę w te wakacje od was odetniemy. Przykro nam. Poprosimy o kluczyk i wprowadzenie do pokoju naszych bagaży. - powiedziała stanowczo Perrie -
-No niech będzie. To wy już idźcie a my się może jakoś dogadamy. - powiedział Li -
Cieszyłam się, że mam ten pokój z Pezz. Byłam szczęśliwa. Chciałam przyjemnie spędzić te wakacje. A no właśnie, Pezz ma coraz większy brzuszek, bez co wygląda coraz bardziej słodko. Muszę się trochę odciąć od chłopaków. Przemyśleć wszystko.
-Pezz, idziemy na plażę?
-No jasne. To jak za 15 minut?
-Ok.
Szybko poszłyśmy się przebrać w stroje kąpielowe. Ja nałożyłam na siebie chustę, bo nie chciałam paradować w samym kostiumie po Los Angeles. Pezz postąpiła tak samo. Szłyśmy sobie plażą kiedy zrobiło mi się słabo.
-Lea, co się dzieje?
-Nie wiem. Słabo mi.
-Usiądź. W ogóle jesteś blada. Ku*wa.
-Pezz, co się dzieje?
-A nie spóźnia ci się może okres?
-W sumie to nie wiem. Czekaj sprawdzę.
O cholera. Nie to nie może być ciąża. Tak zgadza się, okres mi się spóźnia już ponad 9 dni, ale, ale..
-Chodź, pójdziemy w stronę hotelu i po drodze zajdziemy do apteki.
Jak Pezz powiedziała, tak zrobiłyśmy. Kupiła dwa testy ciążowe. Od razu po wejściu do apartamentu, poszłam do łazienki zrobić test. Po odczekaniu odpowiedniego czasu, bałam się wejść do łazienki, dlatego zrobiła to za mnie Perrie. Wyszła z niej trzymając test w rękach.
-No i co?
-Sama zobacz.
-Nieeee.... Mój świat się zawalił. A co jeśli to Harrego dziecko? Pezz ja nie dam sobie rady. To za wiele. Jestem za młoda.
-Nie mów tak. Powinnaś się cieszyć. A jeśli nawet to Harrego dziecko to on nie musi się o tym dowiedzieć. Będzie od początku powiedziane, że to Nialla dziecko. Damy radę, razem. Nie zostawię cię samej. Zapamiętaj to sobie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak oto prezentuje się 6 rozdział. Myślę, że wam się spodoba. Przepraszam, że musieliście czekać. Dopiero dziś się wzięłam za pisanie i specjalnie dla was napisałam go w 45 minut. Kurde mój nowy rekord. Co do akcji, to wiem, że jest trochę teraz namieszane, ale ja mam ułożony plan w swojej głowie i wiem o czym będę pisać. Mam już fabułę.
Mam zamiar napisać jakoś w najbliższym czasie rozdział na starego bloga. Trochę mi dziś wena wróciła, więc postanowiłam go napisać. Za długi pewnie nie będzie.

8 komentarzy - 7 rozdział 

Pozdrawiam :3
Asiek <333 

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział: 5

Rozdział: 5 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Jestem za. To ja i Dan idziemy po coś do jedzenia i picia, a ty i Perrie przygotujcie salon, na wieczór filmowy.
-Dobra.
Ogólnie wieczór minął nam bardzo przyjemnie. Perrie miała rację. Dziewczyny są super. Zapoznałam się z nimi bardzo dobrze. Chłopaki długo nie wracali. Między filmami zadzwoniłam jeszcze do Nialla. Miałam do niego przyjechać o 11 i go odebrać.
                                                                    *Następnego dnia*
Wstałam o godzinie 8. Na niebie świeciło piękne słońce. Pogoda zapowiadała się dziś piękna, co na Londyn zdarza się bardzo rzadko. Poszłam się szybko umyć, umalować i ubrać. Gotowa zeszłam szybko na dół zrobić jakieś śniadanie. Nie było nikogo. Na stole ujrzałam kartkę:
"Pojechaliśmy do studia. Dziewczyny są u siebie w domach. A Olivia jest z Perrie. Zostałaś sama. Jedzenie masz w lodówce. Całujemy mocno:
Louis, Liam, Zayn, Harry, Perrie, Danielle, Eleounor i Olivia. xxxx"
Świetnie. Zawsze mnie samą zostawiają. Ja to mam życie. No cóż, ważne, że kartkę i jedzenie zostawili. Było już po 9. Ja byłam gotowa do wyjścia, tak więc wzięłam kluczyki i pojechałam pod szpital. Najpierw poszłam do doktora. Dowiedziałam się, że Niall ma się nie przemęczać. Najlepiej przydałby mu się wakacje. Dostałam od razu wypis Horana. Poszłam do niego. Siedział już gotowy na łóżku.
-Czy już możemy jechać? Nie chcę tu dłużej siedzieć. Szpital to okropne miejsce. Jestem nienajedzony. Dają tu za małe porcje.
-Już skarbie. Pojedziesz do domu to ci zrobię zapiekankę i ciasto cytrynowe. Czy już wtedy nie będziesz marudził?
-Raczej nie. Chodźmy stąd...
W samochodzie opowiedziałam mu o tym, że najlepiej byłoby pojechać teraz na wakacje. Zgodził się od razu. Powiedział, że pojedziemy do Los Angeles. Bardzo się ucieszyłam, bo kocham to miasto. Po niespełna 30 minutach byliśmy już pod domem. Chłopaków dalej nie było. Niall poszedł do salonu i włączył sobie PS3, a ja do kuchni robić obiecany obiad i deser. O godzinie 14 wszystko byli już gotowe. Oczywiście w między czasie nie obyło się bez darcia Horna, że on już chcę jeść. No cóż takie życie. Widocznie mu smakowało bo zjadł całą zapiekankę i poprawił ciastem. Po obiedzie Niall poszedł się położyć, a ją pozmywałam i usiadłam w salonie włączając sobie laptopa. Weszłam na tt. Dostałam dużo tweetów. Było mi bardzo miło bo to były same pozytywne tweety, typu: 'Jesteś super. Wiemy, że kochasz naszego głodomorka i się nim dobrze zaopiekujesz. Powodzenia i dużo miłości.' Czułam się wspaniale. Sprawdziłam później swoją pocztę i dostałam wiadomość od Simona.
"Jak wam się układa?? Jak się Niall czuje? Nic mu Harry nie zrobił? Lea wiem, że ci trudno, ale musisz dać radę. Za miesiąc wyjeżdżasz do Polski. Masz tam nagrać płytę. Wiem, że zawsze tam to chciałaś zrobić więc to dla ciebie załatwiłem. Myślę, że się ucieszysz. Pojedzie tam z tobą Harry i Louis. A chwilowo macie urlop. Wyjedźcie gdzieś wspólnie. Zapoznaje się lepiej. Dobrze wam to zrobi. Pozdrowienia Simon Cowell." Ok. Nie mam pojęcia skąd Simon wiedział o pobiciu Nialla. Kurde strasznie się cieszę, że pojadę do Polski. Dobra muszę się uspokoić. Fajnie, że sam Simon zaproponował nam wakacje. Szybko odpisałam na wiadomość. Martwiło mnie tylko jedno. Dlaczego do Polski mam lecieć z Harrym, a nie z Niallem.
                                                                                    ***
 Siedziałam dość długo sama. Trochę mi się nudziło, no ale cóż. Chłopaki przyszli o 21. Zjedli kolację i poszli do siebie. Ja też postanowiłam się umyć i iść spać. Obudziłam się w nocy ze strachem. Było koło 2 w nocy. Bałam się zasnąć sama, dlatego, że miałam straszny koszmar. Wszyscy mnie zostawili. A ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Postanowiłam, że pójdę do Nialla bo wiedziałam, że sama nie zasnę. Poszłam po cichu do jego pokoju.
-Niall, mogę spać z tobą. Boję się.
-Jasne. Kładź się.
-Dziękuję.
Położyłam się tyłem do niego. Poczułam, że się do mnie przytula. W tym objęciu czułam się bezpieczna. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

(dla lepszego efektu włącz to)
                                                               *Następnego dnia*
Usłyszałam jakieś szmery. Postanowiłam jeszcze nie otwierać oczu tylko pospać, ale gdy dostałam buziaka w policzek otworzyłam niechętnie oczy.
-Witaj księżniczko. Nareszcie wstałaś.
-Hej, jest tak wcześnie. Jak śmiałeś mnie obudzić? - powiedziałam z lekkim gniewem -
-Wcześnie? Serio? Jest 12. Dlatego, też postanowiłem cię obudzić.
-Jezu. Było mnie wcześniej obudzić. Taki piękny dzień a ja śpię do południa. Wiesz, że nie należę do śpiochów. - mówiłam dość szybko, szukając po pokoju mojego szlafroku - A ty co się śmiejesz?
-Bo latasz jak opętana. Przyszłaś tu w nocy w samej piżamie.
-Dobra, niech ci będzie. A teraz z łaski swojej przynieś mi szlafrok.
-Dobra, ale spokojnie. Nie chcę oberwać...
-No to jak nie chcesz tu już po niego! - wydarłam się. Kurde, nie wiem co mi się stało. Muszę iść dziś na imprezę i się trochę rozruszać. Może pójdę z Lou? - Niall, do cholery gdzie ty jesteś?
-Idę. Masz.
-No nareszcie.
Założyłam szlafrok i poszłam szybko do siebie. Zabrałam ze sobą ciuchy i poszłam do łazienki. Gotowa zeszłam szybko na dół. Jak zwykle nie było nikogo. Mogłam się tego spodziewać. Nawet Nialla. Spojrzałam na telefon. Dziś 15 lipca. Co oznacza moje urodziny. Tak, sama o tym zapomniałam. No cóż, tyle problemów. Wzięłam moje ulubione płatki, siadłam na blacie i zaczęłam konsumować. Była już 14. Postanowiłam, że przejdę się na cmentarz do mamy. Zapaliłam świeczkę, jak zwykle z nią porozmawiałam. Nie obyło się bez łez. Z lekko rozmazanym makijażem wróciłam do domu. Poszłam do pokoju. Naszykowałam sobie ubrania na dzisiejszą dyskotekę. Opadłam zmęczona na łóżko. Zobaczyłam obok niego pudełko. Postanowiłam go otworzyć. Do kokardki była doczepiona mała karteczka. "Dla mojej Lei. Oli xx" "Nie zapomniała" Byłam szczęśliwa. Jak najszybciej chciałam go otworzyć. Były w nim dwie śliczne bluzki. Jedna i druga , oraz jeszcze jedna kartka. "Myślę, że ci się misiu spodobają. Nigdy bym nie zapomniała. Niestety nie możemy tego dnia spędzić razem. Strasznie cię przepraszam. Mam dziś trening. Chłopcy są w studiu. Może wyskoczymy na jakąś dyskotekę jutro? Zaznacz i zostaw kartkę u mnie w pokoju. Twoja Oli. xxx Kocham cię <333"
Szybko zaznaczyłam i poszłam odłożyć kartkę na biurko. Postanowiłam zacząć się szykować. Włączyłam na full to. Podkręciłam moje włosy. Nałożyłam maskarę na rzęsy i usta przejechałam czerwoną szminką. Paznokcie pomalowałam na rażący czerwony, a całe ciało posmarowałam wiśniowym balsamem. Dyskoteka była od godziny 20. Nikogo jeszcze w domu nie było. Zaczęłam się ubierać. Nie obyło się bez śpiewania. Poprawiłam ostatnie detale w moim wyglądzie i byłam gotowa do wyjścia. Zamówiłam taksówkę, która podwiozła mnie pod klub. Muzykę, można było już z daleka usłyszeć. Podeszłam do baru. Siedziało tam kilka osób, ale moją uwagę przykuła sylwetka jednej osoby. Znajomej mi osoby.
-Hej Harry, co ty tutaj robisz?
-Lea, to ty?
-Tak, we własnej osobie.
-Miło cię widzieć. Co robisz tutaj tak sama?
-Świętuję swoje 19 urodziny. A ty?
-Masz dziś urodziny? Co nic nie mówiłaś? Kurde no to wszystkiego najlepszego. Ale, żeś się odwaliła.
-Dziękuję. Zatańczymy?
-No jasne.
Gdy dotarliśmy na parkiet, muzyka automatycznie się zmieniła, na trochę bardziej wolną. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Moja głowa spoczywała na jego ramieniu, a on objął mnie w pasie. Piosenka się skończyła. Podziękowałam mu za taniec buziakiem w policzek, co on zmienił ja prawdziwy pocałunek. Całował mnie coraz zachłanniej, a ja nie potrafiłam mu odmówić.
-Jedźmy do mnie..... - wypaliłam -
-Miałem to samo zaproponować. Chodź.
Pojechaliśmy szybko do mnie. Harry zaniósł mnie do mojej sypialni. Położył lekko na łóżku i dalej całował.......
                                                                           ***
Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Zobaczyłam, że jestem cała naga, a obok mnie śpi HARRY STYLES. W mojej głowie roiło się od myśli, typu: "co ja zrobiłam" "ja się chyba z nim przespałam" " jestem zdzirą" Szybko zerwałam się z łóżka. Wzięłam czystą bieliznę, bluzkę i leginsy i poszłam jak najszybciej do łazienki. Napis na bluzce idealnie do mnie pasuje. Napisałam Harry'emu kartkę i pojechałam szybko do domu chłopaków. W kuchni było dość głośno.
-Hej wszystkim.
-LEA!
-Powoli, bo mnie udusicie. -  mówiłam cała rozbawiona -
-Happy bithday to you......
Zaczęli wszyscy śpiewać. Byłam strasznie szczęśliwa. Mimo tego, że to wczoraj miałam urodziny, a nie dziś, ale i tak byłam szczęśliwa.
-Wszystkiego najlepszego LEA. - wykrzyknęli wszyscy na raz -
-Dziękuję. Jesteście strasznie kochani. Ale błagam powiedzcie, że macie coś do jedzenia bo umieram z głodu.
-No jasne. Siadaj. - powiedział Lou - Musimy później pogadać. Jak zjesz to przyjdź do mnie. - powiedział do ucha -
                                                                         ***
-No co tam chciałeś Lou?
-Gdzie wczoraj byłaś? I dlaczego nie było też Hazzy? Lea tylko cię proszę od razu mów prawdę. Nie chcę się z tobą użerać.
-Jaaa... jaaa... - rozpłakałam się -
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że bardzo długo czekaliście na ten rozdział, ale jakoś nie miałam weny aby go napisać. Jest trochę dłuższy jako rekompensata. Myślę, że nie będziecie źli. Jak zwykle czekam na szczere opinie co do rozdziału. Serdecznie zapraszam na najnowszy blog, na którym jest tłumaczenie. Zajmuje się nim głównie Emmie, ale ja je dodaję. Tak więc zapraszam i proszę go komentować. http://can-you-image.blogspot.com/

7 KOMENTARZY - 6 ROZDZIAŁ  

Pozdrawiam :)

Asiek <333 

poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział: 4

Rozdział: 4

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Zapraszam do stołu....
-Dziękuję - odsunął mi krzesło - Co przygotowałeś mój kucharzu?
-Coś pysznego. Oto nasza kolacja . Myślę, że będzie smakowało. Smacznego.
-Dziękuję. Jejciu Niall to jest cudowne. - po zjedzonej kolacji, Niall posprzątał, a ja siedziałam i cały czas się w niego wpatrywałam - To co teraz robimy? - zapytałam, dalej nie spuszczając z niego wzroku -
-A teraz deser.
-Kiedy ty to przygotowałeś?
-A widzisz, skarbie. Ma się ten talent.
-Jest przepyszne. Dziękuję ci Niall za kolacje. Masz teraz coś jeszcze przewidzianego w planach czy nie.
-Oczywiście, że mam. Teraz idziemy oglądać film.
-Super, a jaki?
-"Projekt dziecko" Powinien ci się spodobać. Idziemy?
-No jasne.
Film się zaczął. Wciągnęłam się. Niall też uważnie oglądał. W pewnym momencie, chciałam się do niego przytulić. " Niall mogę?" "No jasne"
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Przebudziłam się. Było już powili widno. Mój zegarek wskazywał 5 nad ranem. Usłyszałam odgłos tłukącego się szkła na dole. Szybko przetarłam oczy i zbiegłam na dół. To co zauważyłam mnie przeraziło. Na dole leżał nieprzytomny Niall, a w kuchni rozbijał się pijany Harry. Szybko podbiegłam do Horana.
(teraz włącz to)
-Niall, halo. Słyszysz mnie? Ej, proszę odezwij się. - pobiegłam szybko do pokoju Lou - Louis, proszę musisz mi pomóc.
-Lea co się stało.
-Na dole leży nieprzytomny Niall, a w kuchni jest pijany Harry i się rozbija. Tłucze szkło i on najprawdopodobniej coś zrobił Niallowi. Ja się boję. Proszę pomóż mi. - mówiłam przez łzy -
-Jasne, chodź na dół. Masz telefon. Zadzwoń na pogotowie i nie płacz. Wszystko będzie dobrze.
-Ok. Zrób coś z Harrym.
-Dobrze, najlepiej zostań u mnie. Zadzwoń. Jak przyjedzie karetka to po ciebie przyjdę. A jak na razie masz się stąd nie ruszać, ok?
-Ta..ak - powiedziałam, dalej płacząc -
                                                                           ***
-Lea, chodź. Już są.
-Dobrze.
-Dobry wieczór. Jest pani kimś z rodziny, poszkodowanego?
-Jestem.. - zawiesiłam na chwile swój głos - jestem jego dziewczyną.
-Dobrze, czy chce pani jechać z nami?
-A mogę?
-Tak, oczywiście. Jest pani jego dziewczyną.
-Dobrze, to ja założę kurtkę i jestem gotowa. Lou, przyjedziesz?
-No jasne. Nie zostawię cię samej. Idź szybko. Ja za raz będę.
Jezu, dlaczego znowu ja. Wszystko, jak już się ułożyło musi się spierdolić. Ja już nie wytrzymuję. Nade mną jest jakaś klątwa. Żeby było z nim wszystko dobrze. Ciekawe o co w ogóle poszło.
-Gdzie, ja jestem?
-Niall, wybudziłeś się!
-Lea, co się stało. Czemu gdzieś jedziemy?
-Jesteś w karetce. Ktoś cię pobił, najprawdopodobniej Harry.
-Co, ale jak to? To nie możliwe. Harry by nikogo nie pobił.
-Niall, to bardzo możliwe. Był pijany. Wiesz przecież jaki wyszedł od Simona. Był strasznie zły, że to ty zostałeś moim chłopakiem, a nie on.
-Wiem, ale to nie podobne do niego. Nigdy się tak nie zachowywał. Czy ja muszę jechać do tego szpitala?
-Tak, to konieczne Panie Horan. Zrobimy Panu badania i jeśli wszystko wyjdzie dobrze, wypuścimy Pana jutro.
-A jeśli nie?
-To będzie zależało co wyjdzie nie tak. Ale myślę, że wszystko będzie ok.
-Niall, wszystko będzie dobrze. Ja w to wierzę.
-Dziękuję Lea. Strasznie cię kocham. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
-Ja też nie wiem. Chcesz może buziaka?
-No jasne.
-Ej, co to miało być?
-No buziak. - uśmiechnęłam się, ale on nie za bardzo - Bawi mnie to.
-Ale co? - powiedział w sumie lekko obrażony -
-No, to jak się obrażasz za takie coś. Chciałeś buziaka, nie powiedziałeś jakiego, więc masz takiego. Ale nie obrażaj się miśku, ok?
-No zobaczymy.
-Dobrze, to jesteśmy na miejscu. Pana Horana zabieramy na badania, a Pani niech poczeka przed salą 123.
-Dobrze, dziękuję bardzo.
                                                                          ***
-No i jak tam misiu. Wszystko, ok?
-Tak. Jutro możesz już wyjść.
-Super. Idź pogadać z Lou. Widzę, że się martwi.
-Ok. To ja za raz wracam.
Ucieszyłam się, że mojemu Horankowi nic nie jest. Widziałam, że Louis się martwi, ale nie chciałam, Nialla zostawiać samego. Lecz on mi kazał wyjść, no to nie miałam innego wyjścia.
-Hej, Lou. Dzięki, że przyjechałeś. Długo czekasz?
-Heej. Nie jakieś 10 minut. No i co z nim?
-Wszystko jest dobrze. Jutro już wychodzi. W sumie to chyba już możemy jechać do domu. To się pożegnam, ok?
-No jasne. To ja czekam na dole.
-Dobrze.
Pożegnałam się z Niallem i razem z Lou pojechaliśmy do domu. Jak tylko zdążyliśmy wejść 'zaatakowała' mnie Olivia.
-Jezu, co z nim? Nic mu nie jest? A tobie? Wszystko, ok?
Jak zwykle, tysiąc pytań na raz. Wiem, że Oli strasznie się martwi, ale czasami  nie potrzebnie. Ona miała strasz w oczach, a ja zaczęłam się śmiać, Lou tak samo.
-Co. Kurde czemu się śmiejecie. To nie jest śmieszne. Serio.
-Olivia. Uspokój się. Wszystko jest z nim ok. Jutro już wyjdzie, a jak widzisz mi nic nie jest.
-Dzięki Bogu. A właśnie, Zayn chce ci kogoś przedstawić. Jest w salonie. Czekają na ciebie.
Byłam ciekawa o co chodzi. To był cudowne. Na kanapie siedział Malik, a na jego kolanach leżała jakaś dziewczyna, pewnie Perrie. Miała już widoczny mały brzuszek. Gładziła się po nim. Razem oglądali jakiś film lecący w telewizji.
(teraz włącz to)
-Hej, Zayn.
-O, hej Lea. Chciałem ci przedstawić moją narzeczoną Perrie. Perrie poznaj Lea. Dziewczynę Nialla.
-Hej, bardzo miło mi poznać. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
-Ja też mam taka nadzieję. A tak w ogóle który miesiąc?
-Powoli 6 się zaczyna. Niedługo na jakieś zakupy trzeba się wybrać. Pójdziesz ze mną?
-No jasne. To będzie przyjemność. To może się jeszcze dziś wybierzemy, o ile Zayn nie masz nic przeciwko.
-No coś ty. Jasne idźcie i się dobrze bawcie. Tylko ostrożnie.
-No jasne. To poczekaj chwilkę. Odświeżę się i przebiorę.
Jak postanowiłam tak zrobiłam. Poszłam szybko pod prysznic. Nałożyłam na swoje ciało swój ulubiony wiśniowy balsam i ubrałam się w to. Szybko zbiegłam na dół. Perrie już na mnie czekała. Na zakupach ogólnie było super. Zapoznałyśmy się. Jest super dziewczyną. Zayn jest strasznym szczęściarzem. Dobra a teraz co do zakupów. Ja kupiłam sobie:
too
oraz to
jeszcze taki zestaw
i jeden elegancki
A Perrie, dużo ciuszków dla maluszka. Oczywiście o sobie nie zapomniała.
kupiła sobie coś takiego
oraz to
Zadowolone z zakupów, poszłyśmy coś zjeść do Nando's. Najedzone, szczęśliwe wróciłyśmy do domu. W salonie słyszałam jakieś rozmowy. A co najlepsze były to damskie głosy.
-To pewnie El i Dan. Są super. Chodź zapoznam cię z nimi. Hej dziewczyny. Poznajcie Lee, dziewczynę Nialla.
-Hej miło mi cię poznać. Jestem Danielle, dziewczyna Liama.
-Cześć. Jestem Eleonor. Dziewczyna Lou.
-Hej. Miło mi was poznać. Może się jakoś zapoznamy. Chłopaków, jak dobrze wiem nie ma teraz bo poszli do Paula. Więc mamy dom dla siebie. Może jakiś babski wieczór?
-Jestem za. To ja i Dan idziemy po coś do jedzenia i picia, a ty i Perrie przygotujcie salon, na wieczór filmowy.
-Dobra.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka. Wiem, że miałam dodać wcześniej, ale jakoś nie miałam czasu. Nie obrażajcie się. Trochę taki nudny, ale nie wiedziałam co wymyślić.
5 KOMENTARZY I ZACZYNAM PISAĆ 5 :D
Teraz będą takie wymagania. Wtedy przynajmniej wiem, że ktoś czyta.Napiszcie czy wam się podobał  :)

Buźki ;***

Asiek <333

niedziela, 29 września 2013

Rozdział: 3

Rozdział: 3 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
Dla lepszego efektu włącz to
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Niall czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała ze śmiechem Lea - 
-No tak, tak. 
-To co mówiłam? - powiedziała bardzo rozbawiona - 
-No, że. Emmmmm. No dobra nie słuchałem cię. 
-Wiedziałam. Widziałam, że odleciałeś. To nic. Ale teraz mnie posłuchaj dobrze. 
-Jasne. 
-Chcę zostać najlepszymi przyjaciółmi, a to co każe nam robić Simon to tylko praca. - zabolały mnie trochę te słowa - Dobrze? 
-Tak, ok. 
-Cieszę się. To idziemy dalej? 
-Oczywiście. - zaczęło się trochę chmurzyć. W pewnym momencie poczułem jak spada na mnie kropla deszczu, a za raz strasznie się rozpadało. To było by takie słodkie pocałować teraz Lee. - Lea? - zawołałem ją - 
-Tak? - pociągnąłem ją do siebie i.... - 
-Przepraszam..
-Niall, nic nie szkodzi. 
~~Lea~~ 
Trochę było mi smutno mówić mu aby zostać tylko przyjaciółmi, no ale wiem, że on nic do mnie nie czuje. To by nie miało sensu. W pewnym momencie zaczął padać deszcz. Marzyłam o tym aby mnie teraz pocałował. To by było takie romantyczne. No i się stało. Pocałował mnie. Zaczął mnie przepraszać. 
-Na prawdę, strasznie cię przepraszam, ale tam był fotoreporter, więc wiesz...
-Rozumiem cię. - zrobił się czerwony - Nie przejmuj się. Czy możemy wracać bo ja nie chcę być chora. Zaczęły się teraz wakacje. 
-No jasne. Wskakuj. - pokazał na swoje plecy. Jak biegliśmy to musiało śmiesznie wyglądać. - No i jesteśmy. Chcesz zejść czy wchodzimy tak do domu? 
-Mi to obojętne, ale miny chłopaków będą zabawnie wyglądać jak byśmy tak weszli. A więc wchodźmy tak.
-Hej chłopaki. My już jesteśmy. 
-A wam co się stało?? - wpadł w napad śmiechu Liam i Zayn - 
-No nic. Urządziliśmy sobie romantyczny spacer i zaczął padać deszcz. Był piękny i romantyczny pocałunek w deszczu, a później powrót do domu na Nialla plecach. 
-Uuuuuu. Romans się nam szykuje. Niall nie zmarnuj takiej okazji. - poklepał go po plecach Lou - 
-Niall idziemy na górę? 
-Jasne misiu. - razem z Niallem postanowiliśmy się właśnie w taki sposób zachowywać przy chłopakach. Niech się zastanawiają. Jak to Horan stwierdził będziemy tylko jako "przyjaciele od seksu" oraz udawana para jaką kazał nam być Simon. Ja się z tym zgadzam. Będziemy najlepszymi przyjaciółmi którzy uprawiają ze sobą seks i nic sobie z tego nie robią. Będziemy sobie o wszystkim mówić. Tak ustaliliśmy i tak będzie. A co do Olivii. To szczerze nie wiem co ona robi. Tak ją dziś zostawiłam rano. Jest mi trochę głupio no ale cóż. Może do niej pójdę? Nie przecież mam pogadać z Niallem.
-Widziałeś ich miny?
-Tak były boskie. A jak powiedziałem misiu, jejciu. Czyli co, jest tak jak ustaliliśmy w drodze powrotnej?
-Oczywiście, a jak inaczej. Czyli jak ty to powiedziałeś: "przyjaciele od seksu"
-Tak, idealnie. Ale ty serio mówisz?
-No oczywiście. Ja nigdy nie żartuję. No dobra. Wiem jedno. Ty mnie specjalnie pocałowałeś w parku. Chciałeś mnie pocałować. To nie było przez fotoreportera.
-Emmmm
-No kurde Niall, ja tu gadam na poważnie. Weź się kurwa nie wstydź tylko gadaj. Tak? Jesteśmy przyjaciółmi i "parą".
-No w sumie tak.
-To jak było? Prawdę gadaj.
-No dobra. Bardzo chciałem cię pocałować. Zadowolona?
-I to bardzo. - pocałowałam go -
-A to za co?
-Bo cię kocham.
-Co??
-Ciii, podsłuchują nas - powiedziałam szeptem -
-Skąd wiesz?
-Nie słyszysz? Jesteś aż taki głupi?
-Może.. - gadaliśmy szeptem aż wreszcie, wpadliśmy na świetny plan -

                                                                           ~~Louis~~
Nie mogliśmy przegapić takiej okazji. Trzeba było podsłuchać. Staliśmy pod drzwiami we trójkę. Nie było z nami Hazzy. Za bardzo nie rozumiałem co mówią. Usłyszałem tylko: "a to za co?  bo cię kocham " To było dosyć dziwne. W tym momencie rozmowy ucichły. Byliśmy ciekawi co robią. A, że Zayn jest starszym ciapą, to oparł się o klamkę i drzwi się otworzyły. Było mi strasznie wstyd. To co zobaczyłem? Nie do wiary. Kurde, nie znałem Horana od tej strony. Nie myślałem, że mu aż tak szybko pójdzie. Dobra przechodzę to konkretów. Na łóżku leżała Lea, a na niej Niall i się całowali. Jak usłyszeli, że drzwi się otwierają migusiem przestali. Ja się zrobiłem strasznie czerwony, nie wiem jak inni.
-Sorry. Nie chcieliśmy przeszkadzać. - powiedziałem -
-Nie no co ty. Nie przeszkodziłeś. Może chcecie się dołączyć? - spytała się nas Lea -
-Nie, nie. My już lepiej pójdziemy.... - powiedział Zayn -
~~Niall~~
Dla lepszego efektu włącz to (teraz będzie taka bardziej wersja +18, więc jak chcesz to czytaj, jak nie to nie)
Nasz plan miał wyglądać następująco. Wiedzieliśmy, że są bardzo ciekawi i za raz ktoś te drzwi otworzy. Więc położyliśmy się na łóżku. Ja na Lei i się całowaliśmy. Ich miny. Po prostu boskie. A jeszcze propozycja Lei. Masakra.
-Piona, kochanie.....
-Piona misiu. No to jak Lea. Może by tak na kolacje skoczyć?
-A ja tam mam inny plan.
-Jaki? - byłem trochę zdziwiony -
-Stój w miejscu i mnie łap.

~~Lea~~
Niall chciał iść na kolacje, ale ja miałam lepszy plan. Chciałam to z nim zrobić. Teraz. Kazałam mu stać i mnie łapać. Podbiegłam do niego i się rzuciłam mu na szyję i zaczęłam go całować. Położył mnie na łóżku. Całowaliśmy się bardzo namiętnie. Oderwaliśmy się od siebie. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Niall zaczął ściągać moją koszulkę. Pocałował mnie w usta. Schodził coraz niżej. Wyznaczał ślady swoimi pocałunkami na moim brzuchu. Ja włożyłam swoje ręce pod jego koszulkę. Nie znaliśmy swoich ciał. Aby było mi lepiej ściągnął ją. Niall ze swoimi pocałunkami schodził coraz niżej aż doszedł do moich spodni. Rozpiął szybko je i ściągnął. Ja nie byłam mu dłużna i też ściągnęłam jego spodnie. Rozchylił moje nogi i zaczął całować moje uda po wewnętrznej stronie. Ja wydobyłam z siebie ciche jęki. Znowu ze swoimi pocałunkami powędrował do mojej szyi. Trudził się z rozpięciem mojego stanika. Pomogłam mu. Zaczął bawić się moimi piersiami. Przygryzał moje sutki, które stawały się coraz bardziej twarde, co doprowadzało mnie do rozkoszy.
-Niall, zrób to... proszę - powiedziałam cicho -
-Na serio, chcesz to zrobić?
-Tak. Proszę.
-No dobrze.
Wszedł we mnie powoli. Zaczął poruszać się coraz szybciej. Na początku sprawiało mi to trochę bólu, ale później była to przyjemność. Nasze ciała wreszcie złączyły się w jedno. Krzyczeliśmy swoje imiona na wzajem. Strasznie tego pragnęłam. Doszliśmy w tym samym czasie. Po zakończonym stosunku, obydwoje opadliśmy zmęczeni na łóżko. Niall przytulił się do moich pleców. Próbowaliśmy opanować nasze oddechy. Pocałowałam go w usta. Wstałam, założyłam na siebie szlafrok i poszłam do łazienki, wziąć szybki prysznic. Przebrałam się i umalowałam. Gotowa weszłam do pokoju. Nie było w nim Nialla. Zastałam tylko małą karteczkę leżącą na łóżku.

"Byłaś cudowna. Dziękuję. Za 15 minut na dole. Kolacja.
Buźki miśku ;*** Twój Niall"

To było słodkie. Zeszłam na dół. Po kuchni roznosił się piękny zapach naleśników. Usiadłam na blacie i przyglądałam się jak Horan je przygotowuje.
-Zapraszam do stołu.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jak się podoba?  Pierwszy raz pisałam +18, więc nie wiem czy mi wyszło. Piszcie co o tym sądzicie. Trochę jest mi smutno, że tak mało osób komentuje :/
Jak do przyszłego weekendu nie będzie 6 like, nie piszę czwartego. Koniec, kropka.

Buźki ;***

Asiek <333

wtorek, 17 września 2013

Rozdział: 2

Rozdział: 2

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :) 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-A no tak. Tym szczęściarzem będzie Niall
-Że co?? To miałem być ja. Tak nie może być. Simon kurwa nie na to się umawialiśmy, tak? Dlaczego wybierasz jego a nie mnie. Co mi teraz powiesz? Co zatkało? No sorry, do cholery to miałem być ja a nie on. - jak on się wydarł. Zaczął bulwersować. Masakra. Chłopaki siedzieli i patrzyli się na niego z wielkim zdziwieniem. To chyba oznacza, że nigdy się tak nie zachowywał. Dobra ja ich jeszcze nie znam, ale jak on mi tak wylatuje, no to ja tracę ochotę aby go bliżej poznać. - Simon, powiedz coś do cholery....
-Harry, proszę cię uspokój się. Tak wiem, miałeś być ty, ale postanowiłem wybrać Nialla. Bo jak bym wybrał ciebie to by jeszcze miedzy tobą, a Leą coś wynikło. Nie chcemy tego. Bardziej potrafię zaufać Niallowi. 
-Nie no przesadziłeś w tym momencie. Wychodzę. - jak powiedział tak zrobił. Trzasnął drzwiami i już go nie było. - 
-Simon, czy to prawda, że najpierw Harry miał udawać chłopaka Lei? - dopytywał Zayn- 
-Tak. Ale później stwierdziłem, że to jednak zły pomysł. Harry potrafi wykorzystać dziewczyny. Nie chciał bym aby Lea, przez niego cierpiała. Nie jest tego warta. Dlatego postanowiłem, że Lea będzie dziewczyną Nialla. Jest miły, spokojny i nigdy by jej nie skrzywdził. Prawda Niall? Niall, ej ziemia? 
-Och przepraszam. Na chwilę odleciałem. Co mówiłeś? 
-Że ty nigdy byś nie skrzywdził Lei, prawda? 
-Nigdy, nie jestem taki. Żadnej dziewczyny bym nie skrzywdził. 
-No właśnie, mówiłem. No to by było już wszystko. To na 18:00 bądźcie gotowe. Do zobaczenia wszystkim.
-No cześć. - pożegnałam się i opuściłam biuro Simona. Wsiadłam w samochód i pojechałam do MilkShake. Otworzyłam drzwi poczułam, że jakiś shake ląduje na mojej sukience. Kipiałam ze złości. Nowa sukienka i już poplamiona. No kurde. - Widziałeś co zrobiłeś to nowa sukienka, chłopie. - podniosłam głowę i to co zobaczyłam było trochę dziwne. Przede mną stał Harry. 
-O jezu strasznie cię przepraszam. Nie wiem jak to się mogło stać. A tak w ogóle to jestem Harry, a ty? 
-Lea. Wiesz my się już chyba znamy. - chłopak podniósł wzrok i spojrzał na mnie. Teraz chyba dopiero zajarzył kim jestem. - 
-Jejku, Lea strasznie cię przepraszam. Co ty tutaj robisz?
-Idę zapytać się o pracę wakacyjną. Muszę jakoś zarobić pieniądze na studia. Nie uważasz?
-No to rodzice ci nie dają pieniędzy? 
-Ja nie mam rodziców. - popłakałam się - Ja idę cześć. 
Boże, dlaczego ktoś zawsze musi o nich wspominać. Bardzo chciałabym spotkać mojego ojca. Wiem, że nazywa się Robin Twist. Moje nazwisko to panieńskie nazwisko mamy. Zmieniłam je jak tata od nas odszedł. Ale no cóż. Nie mogę być na niego zła. Nic nie wiedział, miał prawo spytać. 
-Ale Lea, nie idź. Ja cię strasznie przepraszam. Nie powinienem pytać. 
-To nie twoja wina. Ale na prawdę muszę już iść. Do zobaczenia wieczorem. - Teraz to nawet nie miałam co tam iść i się pytać o tą pracę. Sorka mam brudną sukienkę. Wsiadłam w samochód i pojechałam do domu. Na wejściu oznajmiłam Olivii, że ma się pakować. Wszystko i szybko. Jest 13:00, a o 18:00 przyjadą po nas chłopcy.
-Jezu, czemu tak szybko?? Ja się nie wyrobię. - narzekała Oli -
-Nie przesadzaj. Nie marudź tylko idź się pakować. Ja najpierw zapiorę sukienkę i dopiero.
-A co ci się stało?
-Och za długa historia. Opowiem ci później.
Zaprałam sukienkę. Założyłam na siebie, za dużą bluzkę. Najbardziej lubię takie.
 Zabrałam się za pakowanie. Wyciągnęłam z szafy największą walizkę jaką miałam. Zaczęłam wkładać do niej ubrania.
                                                                              ***
Skończyłam koło 17:30. W efekcie wyszły 4 wielkie torby i jedna trochę mniejsza na buty. Oczywiście mniejsze dwie jeszcze na kosmetyki i biżuterię. Wiem to dość dużo, no ale cóż. Jestem kobietą. Nie chciało mi się już przebierać. Postanowiłam, że zostanę ubrana tak jak teraz. Poszłam do Olivii. Ona była jeszcze w proszku. Zostało jej jeszcze trochę ubrań, butów, kosmetyków i biżuterii. Szybko jej pomogłam. O 18:00 podjechał pod nasz dom samochód. Zaczęłyśmy znosić nasze walizki, jednak one były trochę ciężkie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam aby je odtworzyć. Był to Niall.
-Hej - przywitał się i dał mi buziaka w policzek -
-Hej - uśmiechnęłam się do niego - Pomożesz nam z walizkami? Są trochę ciężkie.
-No jasne. Poczekaj chwilkę. Pójdę po chłopaków. - po jakiś 20 minutach, byłyśmy gotowe. Walizki były spakowane. Wsiedliśmy do tour busa chłopaków i odjechaliśmy. Po ok. 25 minutach byliśmy na miejscu. Chłopcy pomogli nam z walizkami. Zanieśli je jak na razie do jednego pokoju na 3 piętrze. Znajdowały się tam 3 pokoje i łazienka. Niall pokazał nam gdzie mamy spać. Pokoje były wielkie. Okazało się, że każda ma osobny pokój. Olivia miała taki pokój, a ja taki. Byłyśmy bardzo zadowolone. Na naszym piętrze mieszkał także Niall. A co do pokoi. Mamy w nich garderobę i łazienkę. To jest cudowne mieszkanie. Postanowiłam, że zejdę na dół trochę się z nimi poznać. Wychodząc z pokoju trafiłam na Nialla.
-Hej. No i jak podoba ci się?
-Tak jest cudownie. Bardzo dziękuję.
-To może pójdziemy do mnie i się lepiej poznamy?
-Czemu nie. No to chodźmy. - gadaliśmy przez 3 godziny. Bardzo dobrze poznałam Nialla, a on mnie. Jest bardzo miłym chłopakiem. Tym razem siedzieliśmy w ciszy. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy. Niebieskie oczy.... takie cudowne. Hipnotyzujące. Zakochałam się w nich.... Nie co ja gadam. Ja nie mogę. Lea ocknij się. - Fajnie mi się z tobą gadało. To ja już idę do siebie bo późno. Pa Niall. - pocałowałam go policzek -
-Pa Lea. A właśnie jutro mamy się zjawić u Simona o 12:00.
-Ok. To dobranoc. - nie no kurde, ja się chyba zakochałam. Ale nie to ma być udawany związek. Sam Simon powiedział, że nic ma z tego nie wyniknąć. Tak nie może być. Muszę się ogarnąć. Postanowiłam się umyć i iść spać.

                                                                         *Następnego dnia*

Wstałam sobie o 9:00. Poszłam się umyć i ubrać. Gotowa zeszłam na dół, aby zrobić śniadanie. Nikogo nie było. W lodówce znalazłam potrzebne składniki na naleśniki. Ogólnie bardzo lubię gotować. Jest się na studiach, więc trzeba było się nauczyć. No i jeszcze jak byłam sama to też musiałam coś jeść. Nie mogłam cały czas żywić się fastfoodami. No ale cóż. Skończyłam smażyć naleśniki. Postawiłam je na stole. Zaparzyłam  herbatę i postawiłam ja razem z kubkami. Sama zajęłam miejsce i zaczęłam jeść. Usłyszałam, że ktoś schodzi. Drzwi do kuchni się otworzyły a w nich pojawił się Niall.
-Hej. Siadaj i jedz póki ciepłe.
-Dzięki. Jak się spało?
-Bardzo dobrze. Jeszcze muszę się wypakować i będzie idealnie. - uśmiechnęłam się co blondynek odwzajemnił. Usiadł na wprost mnie i zaczął jeść. -
-No to dobrze. Pyszne naleśniki.
-Dziękuję. Cieszę się, że ci smakują.
-No to jak. Jest 11:00 idziemy się przejść i później do Simona?
-Ok. Mi pasuje.
-Tylko wiesz, że jesteśmy parą musimy iść za ręce itp....
-Wiem, Niall. Nie wstydź się. - dodałam mu otuchy moim uśmiechem -
-Masz śliczny uśmiech. - poczułam jak robię się czerwona, jak burak normalnie - No to jak idziemy?
-Tak. - szliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, oczywiście trzymaliśmy się za ręce. Nie no normalnie, on mi się strasznie podoba. Zaczynam szaleć na jego punkcie. Ale on nic do mnie nie czuje.
~~Niall~~
Szliśmy w kierunku biura Cowela. Było bardzo miło. Nie, kurde, Lea jest taka ładna. Jeszcze dziś wypaliłem z tym uśmiechem. Ale, żem dowalił. Pojechałem po całości. Jest taka piękna, zabawna, urocza, kochana, normalnie ideał.
-Niall czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała ze śmiechem Lea -

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i pojawił się 2 rozdział. Wiem, że wcześniej, ale jestem chora i mi się nudziło więc postanowiłam, że napiszę. Myślę, że się ucieszycie. Podoba wam się ogólny wygląd bloga? Czy może chcecie, abym coś zmieniła? Piszcie co o tym sądzicie. A no i jeszcze jedno. Zapraszam was bardzo serdecznie na bloga mojej koleżanki. Bardzo jej zależy aby ktoś przeczytał i skomentował. Oto on: http://www.onedirection-moje-opowiadania.blogspot.com/

Pozdrawiam! :*

Asiek <3333

piątek, 13 września 2013

Rozdział: 1

Rozdział: 1 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :)
Piosenka
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~Lea~~
Niedawno zaczęły się wakacje. Studiów nie mam teraz, trochę pewnie poćwiczę śpiewanie z instruktorem. Ma na imię Simon. Pewnie znacie.... Ten słynny Simon Cowell. Tak on mnie uczy śpiewu. Zna on się bardzo dobrze z mamą Olivii. Dlatego mi go poleciła. Jest ona bardzo kochana. Dogadujemy się bardzo dobrze, co mnie cieszy. Ok ale powrót do teraz. Leżę sobie w łóżku. Jest 6 rano, a ja spać nie mogę. Dlaczego bo na 10, jestem umówiona z Simonem. Później mam zamiar wybrać się do takiego baru w sprawie pracy letniej. Leżąc, tak rozmyślałam nad całym moim życiem. Jakie ono jest z lekka nudne. Tak bardzo mi ciężko bez mamy. Zmarła na raka. Gdzieś 4 lata temu. Niby to już długo, ale i tak strasznie mi jej brak. Często odwiedzam jej grób. Siedzę, rozmawiam z nią. Opowiadam jej o całym moim życiu. Płaczę, mówiąc jak mi jej strasznie brakuje. Pewnie nie wiecie jak to jest żyć bez mamy w dodatku nie mając także taty. Mój tata odszedł od mamy jakieś 5 lat temu, gdy dowiedział się, że mama ma raka.  Nie chciał być z chorą kobietą. Od tamtego czasu go nie widziałam. Nie wiem gdzie mieszka, co robi, czy ma rodzinę. Nic. Ale jest ze mną Olivia i szczerze mówiąc to tylko dzięki niej żyję. Pewnie gdyby nie ona nie było by mnie tutaj. Popełniłabym samobójstwo.

O godzinie 7 zwlekłam się z łóżka. Poszłam się umyć i ubrać. Ubrałam się dość elegancko. Czarna sukienka i do tego beżowe szpilki. Zazwyczaj ubieram się normalnie, ale Simon miał mi dziś kogoś przedstawić. Byłam bardzo ciekawa kogo. No ale cóż. Gotowa zeszłam na dół zrobić sobie jakieś śniadanie. Nie mogłam być za głośno bo moja Oli spała. Zrobiłam sobie kilka kanapek. Wszyscy mi mówią, że jem bardzo dużo i w ogóle nie tyję. No cóż po prostu chyba mam dobrą przemianę materii. Najedzona i gotowa, wsiadłam w swój samochód i ruszyłam do biura Simona. Po około 30 minutach byłam pod budynkiem. Zaparkowałam i weszłam do środka. Przywitałam się z sekretarką i poszłam do windy. Nacisnęłam na 5 i pojechałam na górę. Kulturalnie zapukałam do drzwi numer 169. Usłyszałam "proszę" i weszłam.
-Hej to ja.
-O hej Lea. Siadaj. Napijesz się czegoś?
-Może być woda.
-Ok. Mario przynieś proszę wodę.
-Już się robi szefie. -  siedziałam i się nic nie odzywałam. Czekałam, aż Simon coś powie. Chciałam wreszcie tego kogoś poznać. Zżerała mnie ciekawość. W sumie kogo by nie zżerała. Wreszcie Simon się odezwał -
-Leo chciałem ci przedstawić kilku chłopaków, ale niestety troszkę się spóźnią. Bardzo mi przykro. Czy nie będziesz zła jak trochę poczekasz?
-Nie no coś ty. Poczekam i to z miłą chęcią. Też chcę ich poznać, mimo tego, że nie wiem kim są. - uśmiechnęłam się, co oczywiście Cowel odwzajemnił - A gdzieś tak za ile będą?
-Powinni gdzieś tak być do 10 minut.
-Dobrze, to ja pójdę do łazienki i jeszcze zadzwonię.
-Dobrze. - trochę byłam zła, że muszę czekać. No, ale cóż powiem mu: " Nie nie będę czekać". To przecież się obrazi. Poszłam do łazienki i miałam zamiar zadzwonić do Olivii.
~~R.T~~
-No hej kocie. Wstałaś?
-No. Niedawno. A ty gdzie jesteś? Szukałam cię po całym domu i nic. Nawet karteczki nie zostawiłaś.
-Przepraszam, ale się trochę śpieszyłam. Jestem teraz u Simona. Chce mi przedstawić jakiś kilku chłopaków i jeszcze muszę na nich czekać bo się spóźnią. Trochę mnie to drażni.
-Och Lea dasz radę. Wytrzymasz. Idziesz później się zapytać o tą pracę?
-Oczywiście. To najwyżej wieczorkiem wybierzemy się może na jakąś dyskotekę?
-Dobry pomysł.
-Dobra ja kończę. Buźki. Odezwę się później.
-No buziaczki.
Rozłączyłam się. Poprawiłam jeszcze lekko makijaż i ruszyłam do gabinetu Simona. Postanowiłam tym razem wejść bez pukania. Na kanapie siedziało 5 chłopaków. Wstali i zaczęli się drzeć wszyscy na raz:
-Hi we're One Direction.....
-Łał. Hej jestem Lea. - przywitałam się. Pierwszy podszedł do mnie blondynek -
-Hej. Jestem Niall. Miło mi cię poznać.
-Mi ciebie też. - później chłopak z krótkimi włosami -
-Hej. Jestem Liam. Miło mi cię poznać.
-Wzajemnie. - następnie był mulat -
-Hej. Jestem Zayn. Miło mi cię poznać.
-Mi tak samo. - później chłopak, taki zwariowany. Miał roztrzepane włosy -
-Hej. Jestem Louis. Miło mi cię poznać.
-Wzajemnie. - a ostatni podszedł do mnie chłopak z burzą loków na głowie -
-Witaj piękna. - wiedziałam, że on coś odwali. Wydawał się podejrzany. - Jestem Harry. Miło mi cię poznać.
-Hej. Mi ciebie też.
-Dobra siadajcie. Chciałem waz poznać razem, gdyż, ponieważ, jest bardzo ważna sprawa. Dużo osób wie o Lei. Jest już sławna, mimo tego, że dopiero się uczy. No i tak. Teraz do konkretów. Chodzi mi o to, abyś Leo udawała dziewczynę jednego z nich.
-Że co?? - byłam zaszokowana. Nigdy bym nie pomyślała, że Simon wpadnie na coś takiego. Miny chłopaków były bardzo podobne do mojej, w sumie to nie. Mina Harrego, chyba tak dobrze powiedziałam, tego z kręconymi włosami była inna. Uśmiechnięta, a wręcz radosna. Taki banan na ustach, że masakra. Co tu się dzieje? - Ja mam udawać dziewczynę któregoś z nich? Nawet ich nie znam. A w dodatku ja mam chłopka.
-Lea spokojnie. Poznasz ich. Damy ci trochę czasu. A z Justinem będziesz musiała zerwać. Nie bój się. Bieber znajdzie sobie inną. I tak cię zdradzał.
-Że co?
-Tak Lea. To prawda. Wiem nie chciał ci nic mówić, ale niestety. To teraz do rzeczy. Zamieszkasz razem z chłopakami, aby się lepiej poznać.
-A co z Olivią? - przerwałam mu - Nie zostawię jej samej.
-Och no dobrze. Olivia razem z tobą. Spakujecie się. Dziś o 18:00 przyjedzie po was limuzyna.
-No ok. Ale z kim? Kogo dziewczynę mam udawać?
-A no tak. Tym szczęściarzem będzie.....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka marchewunie. Jak się podoba 1 rozdział. Domyślacie się kto będzie teraz "chłopakiem" Lei? Piszcie w komentarzach. Dziś także pojawi się 13 rozdział na starym blogu.

Dziś nasz Horanek ma urodziny. Miśku, życzę ci wszystkiego co najlepsze. A dla nasz zawsze będziesz Forever Young <3

Pozdrawiam! ;*

Asiek <3